REKLAMA

Błędne koło szerokopasmowe na Warmii i Mazurach

W Polsce Wschodniej zakończyły się dwa pierwsze projekty budowy sieci regionalnych. Konkretnie na Warmii i Mazurach oraz na Lubelszczyźnie. Włodarze obu województw mają powody do zadowolenia i przekonują, że dzięki tym inwestycjom wzrośnie konkurencyjność obu regionów. Rzeczywiście, wypada pogratulować, bo ze względu na spore opóźnienie w fazie startowej nie brakowało pesymistów twierdzących, że tych sieci tak szybko wybudować się nie uda.

Po prawdzie, to na razie połowa sukcesu. Infrastruktura szkieletowo-dystrybucyjna powstała, ale jeszcze muszą się znaleźć jej użytkownicy – operatorzy sieci ostatniej mili. A ci muszą widzieć w tym biznes. I tutaj dostrzegam spore różnice między województwem lubelskim a warmińsko-mazurskim. Dziś zdecydowanie w lepszym punkcie startowym jest projekt lubelski. Dlaczego? Decyduje kilka elementów.

Operatorowi Lubelskiej Sieci Szerokopasmowej udało się szybciej zatwierdzić cennik usług hurtowych w UKE, niż spółce ORSS, która będzie zarządzać siecią na Warmii i Maurach. To o tyle zastanawia, że ORSS miały na to zdecydowanie więcej czasu.  OLSS podpisał umowę na zarządzanie siecią w maju tego roku, a ORSS miał taki dokument w ręku od 2013 r. Przedstawiciele ORSS mogą argumentować, że nie ma to znaczenia, bo usługi już zaczęli sprzedawać i mają pierwszych klientów. Niemniej formalności trzeba zawsze dopełnić i tu lubelski operator okazał się sprawniejszy. Być może swój wpływ miały zawirowania w Hawe, do którego należą ORSS. I to jest kolejny element, który zwiększa ryzyko warmińsko-mazurskiego projektu.

Podczas konferencji kończących oba projekty przysłuchiwałem się dyskusjom operatorów lokalnych na temat oferty OI (operatora infrastruktury). W Lublinie podkreślali co prawda, że projekt RSS jest trochę spóźniony i OLSS ma już w regionie konkurentów. Tym niemniej nie wyrażali takiego niezadowolenia wysokością stawek za usług hurtowe, jak to miało miejsce w przypadku dyskusji w Olsztynie. Zastrzeżenia ISP działających w województwie lubelskim do cennika OLSS można traktować jako rodzaj gry biznesowej, której celem jest wytargowanie jeszcze trochę więcej. W przypadku ISP z Warmii i Mazur obiekcje do cen ORSS miały znacznie poważniejszy charakter. ORSS nie proponuje np. opustów w zależności od wielkości miejscowości, w której ISP będzie budował sieć dostępową. Takie rozwiązanie przyjęto wcześniej w Wielkopolsce i na Lubelszczyźnie. Przedstawiciele ORSS argumentują, że sieć trzeba utrzymać, więc tak muszą kalkulować cen. Poza tym nie chcą, jak OLSS, kopiować cennika z Wielkopolski. Ciekawe dlaczego? Wielkopolskie rozwiązanie dobrze się wpisuje w logikę budowy sieci wspieranych środkami unijnymi, by tworzyć lepsze warunki do inwestycji na obszarach zaniedbanych. Jeżeli więc operator WSS wypracował dobre praktyki, dlaczego ich nie powielać?

Generalnie OLSS wydaje się być znacznie dalej niż ORSS, jeśli chodzi o zaawansowanie procesu pozyskiwania klientów. Na przykład przygotował już umowy ramowe dla trzech operatorów komórkowych zainteresowanych korzystaniem z lubelskiej sieci. We wrześniu i październiku zaplanowal cykl bezpłatnych szkoleń dla ISP z zakresu sieci, technologii telekomunikacyjnych oraz sieci dostępowych, co też zapewne będzie okazją  do rozmów o biznesie. W przypadku ORSS takich działań jeszcze nie widać.

Inny problem na Warmii i Mazurach, to najwyższe w kraju opłaty za umieszczenie urządzeń w pasie drogowym. Jak wyliczył Audytel w analizie dla resortu cyfryzacji, w województwie tym sięgają średnio 100 zł w terenie niezabudowanym i blisko 150 zł w zabudowanym. Na Lubelszczyźnie w terenie niezabudowanym nie przekraczają 20 zł, a w zabudowanym 10 zł. To sprawia, że bariera finansowo-ekonomiczna dla ISP na Warmii Mazurach jest wyższa. Oczywiście, Urząd Marszałkowski próbuje to zmienić i promuje "Plan Cyfrowy 2025 dla Warmii i Mazur", który ma skłonić samorządowców do obniżeniu opłat i do zwolnień z podatków od nieruchomości infrastruktury telekomunikacyjnej. Do tej pory porozumienie podpisało 75 spośród 135 gmin i powiatów, co pokazuje, ze nie w każdym rejonie samorządowców łatwo do tego przekonać.

Dodajmy jeszcze, że na Warmii i Mazurach zabudowa jest bardziej rozproszona niż w Lubelskiem, co czyni inwestycje telekomunikacyjne trudniejszymi.

W mojej osobistej ocenie właśnie na Warmii i Mazurach o sukces może być najtrudniej w całej Polsce Wschodniej. Biedne samorządy próbujące podreperować budżet windują tam opłaty nakładane na ISP, operator infrastruktury tłumaczy się trudnymi uwarunkowaniami i nie jest skłonny dawać opustów cenowych dla inwestycji w mało zaludnionych terenach, operatorów lokalnych nie dość, że jest tam stosunkowo mało, to do inwestycji zniechęcają ich bariery finansowo-administracyjne. Robi się więc przysłowiowe błędne koło.

Może jednak do Planu Cyfrowego przyłączy się więcej samorządów? Może ORSS zaproponuje bardziej elastyczny cennik? Może operatorzy się zaktywizują np. dzięki POPC? Już podczas konferencji kończącej projekt SSPW, padła propozycja, by zorganizować okrągły stół władz województwa, samorządowców, ISP i ORSS. Może dzięki temu uda się wyjść z błędnego koła?