Czy warto wydawać 0,5 mln zł na hotspoty w Trójmieście?

W Trójmieście są 144 miejskie punkty z darmowym dostępem do internetu, czyli hotspoty. Ich roczne utrzymanie pochłania ok. 0,5 mln zł. Czy wciąż są jeszcze potrzebne? – zastanawia się serwis trojmiasto.pl.

Gdańska sieć o nazwie GdanskWi-Fi powstała w 2011 r., gdyńska: GDYNIA_FREE działa od 2010 r. Sopot nie zdecydował się na stworzenie własnych punktów Wi-Fi. Gdańsk i Gdynia przez kilka lat konsekwentnie zwiększały liczbę punktów z darmowym dostępem do sieci, przez co powiększyły się koszty związane z jej utrzymaniem. Teraz wynoszą około 0,5 mln zł rocznie. Gdynia na dziś ma 44 punkty, których utrzymanie wynosi ok. 160 tys. zł. Natomiast Gdańsk ma aż 104 hotspoty, za które płaci 337 tys. zł rocznie.

Tymczasem urzędnicy w Sopocie, gdzie nigdy nie było miejskich hotspotów, argumentują że działają setki, a nawet tysiące punktów Wi-Fi, w takich miejscach jak restauracje, bary, centra handlowe, biblioteki i placówki edukacyjne. Po drugie, dostęp do internetu przez smartfony jest powszechny. Po trzecie, miejskie sieci mają ograniczone możliwości: w obu z nich prędkość internetu nie przekracza 512 kb/s, podczas gdy średnia prędkość sieci LTE w telefonie to 20 Mb/s, a więc około 40 razy szybciej.

Jednak darmowe hotspoty są wciąż idealnym rozwiązaniem i wizytówką dla turystów z zagranicy. Niektóre restauracje wystawiają tabliczki, na których widnieje napis No Wi-Fi, just eat, drink and talk, co w wolnym tłumaczeniu oznacza Nie ma Wi-Fi, po prostu jedz, pij i rozmawiaj.