GW: Kto zapłaci za fałszywą umowę z operatorem?

Mieszkaniec Sosnowca ma na głowie firmę windykacyjną, która chce od niego prawie 7 tys. zł. Powód? Jakiś oszust telefonicznie zawarł na jego nazwisko umowę z Orange i nie płacił rachunków - relacjonuje Gazeta Wyborcza w Katowicach.

Oszust, posługując się nazwiskiem mieszkańca Sosnowca i jego numerem PESEL, telefonicznie zawarł z Orange umowę na usługi komórkowe. Oszust dostał też telefon Sony Xperia Z, ale przez dwa miesiące nie płacił rachunków. W efekcie numer został wyłączony, a operator komórkowy naliczył karę finansową za przedwczesne zerwanie umowy. Problem w tym, że faktury z rachunkami i monity wysyłano na fikcyjny adres w Katowicach. Mieszkaniec Sosonowca dziwi się, bo od 11 lat jest klientem Orange, płaci rachunki w terminie, a operaotr ma jego  pełne dane osobowe i adresowe. Jak weryfikują klientów, którzy zawierają umowy przez telefon? - pyta.

Mężczyzna poprosił operatora o przesłanie kopii umowy, którą rzekomo zawarł w grudniu 2013 r. Orange odmówiło mu, twierdząc, że to niemożliwe, bo numer został wyłączony windykacyjnie. Jednocześnie operator odciął się od sprawy i powiadomił go , że „od dnia sprzedaży wierzytelności przestaliśmy być Pana wierzycielem. Celem wyjaśnienia prosimy obecnie o kontakt wyłącznie z firmą, która przejęła wierzytelność".

Orange wyjaśniło też, że weryfikacji danych  w grudniu 2013 r. dokonał kurier, który dostarczył umowę i telefon. A osoba podająca się za  klienta przedstawiła prawdopodobnie fałszywe dokumenty, co pozwoliło na zawarcie umowy.

Mężczyzna zawiadomił prokuraturę o popełnieniu oszustwa i od śledczych dostał kopię kwestionowanej umowy. Prokuratura powołała grafologa, któiy potwierdził już, że to nie mieszkaniec sosnowca podpisał się na grudniowej umowie z Orange. Śledztwo w sprawie oszustwa zostało jednak zawieszone. Powód? - Pojawiły się trudności w namierzeniu kuriera, przy którym umowa została podpisana.

Więcej w: Ścigany za fałszywa umowę