Hawe brodzi w mętnej wodzie

W tym tygodniu znowu było głośno o Hawe. Z komunikatów rozpowszechnianych przez Marka Falentę,  jeszcze do niedawania głównego udziałowca spółki, można by wnioskować, że Hawe, to nie podmiot bliski upadłości a wręcz krezus. Niech tylko uda się ściągnąć od Alior Banku 127 mln zł za to, że śmiał sprzedać akcje Hawe, na których był zabezpieczony kredyt Marka Falenty!...

Cóż, to w sumie ciekawa taktyka, żądać odszkodowań od wierzycieli za to, że  próbują odzyskać niespłacane długi i jeszcze ich zdyskredytować.  Ciekawe, czy Falenta zastosuje ten sam trik wobec Agencji Rozwoju Przemysłu, albo obligatariuszy? W sumie istny kabaret.

W samej zaś grupie Hawe trwają dwa postępowania sanacyjne (jedno w Hawe, drugie w Hawe Telekom), które... wcale nie przybliżają do rozwiązania  problemu. Ich rozpoczęcie, to na pewno sukces ostatniego zarządu Hawe, który skutecznie zwodził wierzycieli wizją zawarcia układu – niemal co tydzień komunikując, że to kwestia dni, a zwlekał z tym do nowego roku, kiedy w życie weszły nowe przepisy prawa restrukturyzacyjnego i znowelizowane prawo upadłościowe.

Nowelizacja daje pierwszeństwo przepisom restrukturyzacyjnym przed upadłościowym. Ustawodawca dopuścił możliwość prowadzenia postępowania restrukturyzacyjnego także wobec dłużnika zagrożonego niewypłacalnością.  Można interpretować te przepisy, jako dające więcej praw dłużnikom. Koncepcja słuszna, o ile niewypłacalny podmiot, odpowiednio wcześnie przystąpi do restrukturyzacji. Bo wtedy szanse powodzenia są większe.

Czy tak jest w przypadku Hawe? Chyba nie. Tam raczej, jak długo było to możliwe, próbowano „malować trawę na zielono”. Spółka ledwo zipała finansowa , a chciała kupować TK Telkom. Generalnie działania je zarządu były w ostatnim okresie  nietransparentne i pokrętne. Duzi udziałowy w spółce, to podmioty, które można określić oględnie jako tajemnicze. Tajemnicza jest także rola Marka Falenty – niby już oficjalnie nic nie ma wspólnego z Hawe, a nagle jak królik z kapelusza wyskakuje z roszczeniami wobec Alior Banku.

Powód, dla którego tajemnicze postacie krążą wokół Hawe jest zapewne taki, że Hawe Telkom generuje  spore przychody z długoterminowych umów. Wpływy nie są jednak na tyle duże,  by spłacić szybko wierzycieli.  Taktyka „tajemniczych postaci” jest więc prosta – dać sobie spokój z wierzycielami i ciągnąć, co się da z Hawe Telkom. A jeszcze ORSS udało się wyciąć numer na Podkarpaciu, gdzie województwo przelało ponad 100 mln zł za budowę sieci regionalnej na inne konto, niż wykorzystywany wcześniej rachunek ESCROW, będące poza kontrolą dwóch innych wykonawców (TP TeltechiAlcatel-Lucent). Gdzie są teraz te pieniądze? Według komunikatu Hawe: rozliczone. Pytanie: z kim?

Zapewne dla wierzycieli najlepiej byłoby, gdyby kontrolę nad Hawe przejął wiarygodny podmiot, z którym można byłoby zawrzeć porozumienie w sprawie spłaty długów. Watek ten pojawia się też w dyskusjach na forach inwestorów giełdowych w internecie. Niektórzy wierzą, ze mogłoby to być np. Asseco.  Szansa na to jednak niewielka. Mętna woda, w jakiej brodzi Hawe, odpowiada tylko „tajemniczym postaciom”.