REKLAMA

Kara za grzechy do czwartego pokolenia

Paradoksalne, że za dawne grzechy przeciw konkurencji Orange dostał między oczy w chwili, kiedy lata po rynku i niemal błaga, żeby ktoś chciał coś kupić w hurcie. Czasy się zmieniły, ale przeszłość wraca i tłucze. Jest w tym sprawiedliwość. Prawdopodobnie...

Choć szkoda tych 127 mln euro, bo pewnie można by spożytkować je lepiej, to kara za grzechy jednak być musi. Według mnie Sąd mógłby wziąć pod uwagę okoliczności łagodzące i w ramach "wzmocnienia pozytywnego" darować Orange jakąś symboliczną część kary, ale to sprawa uboczna. Upływ czasu, minione wydarzenia, poprawa zachowania i zmiana warunków rynkowych nie mogą całkowicie przekreślać win. W imię społecznej pewności, że sprawiedliwość choć nierychliwa, to jednak kiedyś będzie. Jeżeli oczywiście kara się należy.

Ciekawe , jak w praktyce wyglądały grzechy Tepsy. Z sentencji wczorajszego wyroku można wyczytać, że wedle Komisji Europejskiej zarząd operatora działał wedle z góry przyjętej strategii ograniczenia konkurencji dostępu do własnej sieci. Niestety, wątek nie został szerzej omówiony. Analiza poszczególnych elementów obstrukcji ze strony TP nie daje pełnej jasności. Jak dla mnie, te działania mogły być zarówno wynikiem diabelskiego planu, jak i kompletnego nieprzygotowania organizacji do świadczenia usług hurtowych.

Ja stawiam na to drugie. Generalnie w interpretacji przykrych aspektów rzeczywistości mniej mnie przekonują spiskowe teorie, a bardziej efekt ludzkiego lenistwa, niekompetencji, czy strachu przed odpowiedzialnością. Komisja uznała inaczej (a Sąd podziela jej zdanie) i bez wglądu w materiał dowodowy trudno stwierdzić, czy zrobiła to na podstawie twardych faktów, czy... dopasowanej do tezy interpretacji.

Być może odniesie się do tego Trybunał Sprawiedliwości, jeżeli Orange zdecyduje się na odwołanie. Nie znam się na sądownictwie unijnym i nie wiem, jak często wyroki niższych instancji są przekreślane. W Polsce – nie byłoby wątpliwości. Sądy najwyższe (powszechny i administracyjny) bardzo często zmieniają wyroki izb niższych. Ostateczny wyrok należy uszanować.

Orange jest w tych sprawach dosyć pragmatyczny i raczej nie broni się do ostatniej linii okopów. Przypomnijmy choćby spór z DPTG, gdzie relatywnie szybko zdecydował się wypłacić 550 mln euro (urywając 200 mln z sumy, której dochodzili Duńczycy). Nie zastanawiając się również wiele, wypłacił w ubiegłym roku Netii 145 mln zł, dzięki czemu wyeliminowała ją z postępowania przed Sądem UE w sprawie kary 127 mln euro i zabezpieczył się na przyszłe roszczenie cywilne ze strony operatora alternatywnego.

Wycofanie interwencji Netii ze sporu przed Sądem nic na razie Orange nie dało. Sąd UE zapewne uznał, że to nie przejaw chrześcijańskiej pokory, tylko zimnego pragmatyzmu, i że nic nie wnosi nowego jeżeli chodzi o dawne grzechy TP. Z drugiej strony Orange już nie grozi pozew cywilny ze strony Netii na 700-800 mln zł, który musiałby być efektem prawomocnego podtrzymania decyzji o karze.

Pokerową zagadką jest, czy Netia właściwie oceniła sytuację? Czy lepiej jej było zainkasować pewne 145 mln zł w 2014 r., czy może poczekać na 700 mln zł w 2022 r.? Bez szklanej kuli nie da się odpowiedzieć.