Kto zarobi, a kto dołoży do walki z piractwem w sieci

Na piractwie treści online polska branża telekomunikacyjna i medialna tracą 700 mln zł rocznie. - wynika z raportu opublikowanego dzisiaj przez PwC. Z kolei potencjał wzrostu przychodów tylko dzięki przekierowaniu już dzisiaj wydatkowanych przez Polaków środków na legalne źródła mediów można szacować na przeszło 800 mln zł. Telekomy najszybciej zarobią na retransmisji imprez sportowych, ale mogą też dołożyć do interesu, jeżeli ustawowo zostaną zaprzęgnięte do przeciwdziałania piractwu.

PwC oszacowało roczne straty branży związanej z rozrywką na poziomie 700 mln zł dzisiaj i na poziomie ponad 6 mld zł w roku 2018. Raport powstał na zlecenie Stowarzyszenia "Sygnał".

Z ankiety przeprowadzonej przez GfK Polonia na potrzeby raportu PwC wynika, że 7,5 mln Polaków korzysta z nielegalnych treści w internecie, z czego 4,4 mln wyłącznie z takich, za które nie trzeba płacić. Około 15 zł miesięcznie, to średnia kwota, jaką uiszczają użytkownicy nielegalnych serwisów za możliwość korzystania z ich zasobów. Pokazuje to potencjał rynku dla płatnego wideo w tej grupie: ponad 800 mln zł rocznie. Trudny przy tym nie zauważyć, że poziom realnych wydatków jest relatywnie niski w porównaniu do kwot, jakie trzeba płacić za legalne serwisy wideo zwłaszcza, porównując z bogactwem zasobów w mediach nielegalnych.

Według Dominika Libickiego, szefa Cyfrowego Polsatu (z lewej) najskuteczniejszym sposobem walki z pirackimi serwisami wideo jest podcięcie ekonomicznych podstaw ich działania. Obok niego Wojciech Kostrzewa, szef ITI Neovision
(źr.fot.TELKO.in)

Dostęp do oferty nie jest jednak wszystkim, ponieważ 60-70% badanych przez GfK zadeklarowało, że gdyby nie mieli możliwości obejrzenia nielegalnej treści w internecie, to w ogóle by z niej nie skorzystali. Tylko 30-40% skorzystałoby z legalnego źródła, przy czym pośród tych wymieniano także kino, czy zakup DVD, a więc media, które trudno porównać z dostępem online. Tak, czy inaczej największe szansę na komercjalizację - co potwierdza się po raz kolejny - mają transmisje sportowe, w których czynnik “na żywo” odgrywa szczególną rolę. Na zakup dostępu do nich gotowych było 55% ankietowanych.

W konkluzji raportu PwC poddało koncepcję działań komunikacyjnych, których celem byłoby podwyższenie świadomości Polaków na temat realnego charakteru korzystania z nielegalnych treści wideo. PwC nie poddało propozycji działań legislacyjnych, które zdaniem firmy badawczej także są niezbędne w Polsce, ale dokonało przeglądu środków prawnych stosowanych w innych krajach. W wielu z nich do walki z piractwem angażowani są także dostawcy usług internetowych.

W Stanach Zjednoczonych w ramach propozycji ustawy Stop Online Piracy Act postuluj się, aby to właśnie ISP blokowali dostęp do serwisów WWW z nielegalnymi materiałami. Ustawa HADOPI we Francji zmuszała operatorów telekomunikacyjnych do identyfikowania abonentów po numerach IP, monitorowania łączy osób korzystających z nielegalnych treści i wreszcie realizację sądowego nakazu korzystania z łącza przez abonenta (kontrowersyjna ustawa została zresztą anulowana, jako mało skuteczna w bezpośrednim skutku).

W Wielkiej Brytanii obowiązuje Digital Economy Act, który nakłada na ISP obowiązki podobne do tych i z Francji, i ze Stanów Zjednoczonych. W Rosji istnieje możliwość blokowanie domen serwisów z nielegalnymi treściami na podstawie decyzji administracyjnej. W Niemczech istnieje procedura identyfikowania przez operatora na podstawie adresu IP abonenta na żądanie sądu. Nie za bardzo to wszystko działa.

- Analiza regulacji obowiązujących w innych państwach pozwala jednak wnioskować, że dotychczas nie wprowadzono rozwiązania, które pozwalałoby na skuteczne zwalczanie piractwa internetowego - podsumowali bowiem autorzy raportu.

W toku debaty po prezentacji raportu PwC padały różne pomysły na zapobieżenie piractwu internetowemu, ale raczej nie koncentrowały się na technicznych sposobach odcięcia użytkowników internetu od nielegalnych serwisów.

- Według mnie należy stosować metody edukacji, jak również kija i marchewki. Edukacja, to uświadamianie obywatelom, że ściąganie filmów z internetu, to zwykła kradzież To, że czasem płaci się serwisowi za transfer nie oznacza jego legalności. Kijem jest bardziej konsekwentne stosowanie przepisów prawa, tam gdzie dzisiaj można je zastosować w walce z piractwem, a marchewką dobra i przystępna cenowo oferta serwisów wideo z legalnymi treściami - mówił podczas panelu dyskusyjnego Dominik Libicki, szef Cyfrowego Polsatu, jedyny przedstawiciel firm telekomunikacyjnych w gronie dyskutantów. - Najskuteczniejszą metodą wydaje mi się jednak podcięcie ekonomicznych podstaw procederu: embargo na reklamę w pirackich serwisach i restrykcje na współpracę z nimi nakładane na rzecz operatorów systemów płatności. To wymaga jednak ścisłych reguł prawnych. W przypadku płatności za pomocą Premium SMS operator komórkowy nie może być arbitrem w sprawie i rozstrzygać, czy z tym serwisem współpracuje, a z tym nie. To musi być jasno uregulowane - mówił szef firmy, która szykuje się do przejęcia Polkomtela.

W dyskusji wzięli udział przedstawiciele trzech resortów, które mogą podjąć inicjatywę ustawodawczą do ewentualnych zmian prawnych: administracji i cyfryzacji, kultury i sprawiedliwości. Z ich wypowiedzi nie wynika jednak, aby taka inicjatywa miała być podjęta. Wspominali przy tym bardzo zły społeczny odbiór wszelkich regulacji, których celem miało by być ograniczenie całkowicie swobodnego korzystania z dostępu do internetu.

Stowarzyszenie "Sygnał", które zleciło raport PwC grupuje przede wszystkim nadawców i producentów TV. Należą do niego jednak także telekomy: UPC Polska, Orange, Cyfrowy Polsat, Cyfra Plus oraz Inea.

PwC: Analiza wpływu zjawiska piractwa treści wideo na gospodarkę w Polsce