REKLAMA

Mrzonki o konsolidacji

Na europejskim rynku telekomunikacyjnym panuje głęboka depresja. Przodujący niegdyś na globalnej mapie region dał się zdystansować tym ze wschodu, i tym z zachodu. Podobno dlatego, że tam gigantyczne rynki, wielosetmilionowe bazy abonenckie, a więc innowacje i rozwój. A u nas “operatorkowie”, po kilka, góra kilkadzieścia milionów. No wstyd! Stąd zapewne konkluzja, że wystarczy utworzyć telekomy trzy razy większe, niż dzisiaj, stworzyć im jednolite ramy działania na całym kontynencie, żeby… było dobrze.

Nie przeczę, że ze skali działania (także międzynarodowej) są korzyści i oszczędności. UPC na całym świecie robi mniej więcej to samo. I przynajmniej mają święty spokój, nie komplikując sobie życia odrębnymi strategiami dla 15 rynków. Nie przeczę także, że ze zbliżonych warunków działania na całym rynku każdy przedsiębiorca ma korzyści. A jak musi się zmierzyć z 28 systemami prawnymi, to się dwa razy zastanowi, czy mu nie lepiej zostać we własnym kraju. Ale ten kij ma dwa końce.

Jest taki operator, który nazywa sie Vodafone, który już od dawna operuje na wielosetmilionowej bazie klientów (ponad 400 mln). Być czas, że miał ich więcej niż China Mobile. Nic nie słyszę, aby ten operator miał się lepiej niż pozostałe telekomy o europejskim rodowodzie. Jemu także spadają przychody. Telefonica - ponad 300 mln klientów - to samo. Każdy z tych operatorów jest pod względem liczby klientów większy od amerykańskich telekomów, które ponoć tak się świetnie mają.

- I dlatego właśnie trzeba jednolitego rynku, bo z jednolitych warunków działania będą dodatkowe korzyści! - ktoś zakrzyknie. I będzie miał trochę rację. Ale tylko trochę, bo jednolite warunki działania nie spowodują, że 500 mln europejskich klientów zacznie mówić w tym samym języku i tak samo się zachowywać. Nie wspominając już, czy tam samo się będą zachowywać i mieć takie same oczekiwania wszyscy pracownicy wielkiego telekomu działającego w 28 krajach.

W skali mikro widać co następuje: T-Mobile i Orange należą do wielkich grup telekomunikacyjnych, ale gołym okiem nie widać, żeby z tego powodu miały jakieś zdecydowane przewagi nad Plusem i Playem. UPC to samo, ale tam też zgrzytają zębami, słysząc "Vectra". Co zmieni, że te międzynarodowe grupy urosną jeszcze o 10-100 mln klientów?

Zresztą niech rosną dalej bez przeszkód, skoro z kalkulacji im wynika, że to się opłaca. Nie ma powodu blokować rozdrobnienia rynku, jeżeli jest ekonomicznie nieuzasadniony. Ale dokładnie tak samo nie ma żadnego powodu politycznie promować konsolidację na siłę, bo to niczego rynkowi nie da.