REKLAMA

Nie chcem, ale muszem inwestować

Słyszę co jakiś czas, że główny udziałowiec Netii miewa wątpliwości co do sensu programu modernizacji sieci i zastanawia się, czy te wydatki dadzą pożądany efekt. Czy dadzą, rzeczywiście nie można mieć 100-proc. pewności, ale można mieć 100-proc. pewność, że bez tych wydatków, Netia wcześniej, czy później ... przepraszam za kolokwializm... pójdzie do piachu.

Wyniki operacyjne Netii za I kwartał zdają się nie pozostawiać wątpliwości, że operator cokolwiek może zdziałać tylko na zmodernizowanej do standardu NGA sieci. Ok, wynikami (zwłaszcza operacyjnymi) można manipulować. Jeżeli zatem akcjonariusze operatora nie mają zaufania do... przepraszam bardzo, wróć!... jeżeli akcjonariusze Netii chcą skutecznie sczelendżować zarząd, to serdecznie polecam poczytać raporty konkurencyjnego Orange Polska. W nich jak na dłoni, przez wiele kwartałów, widać że technologia ADSL ma przechlapane, i że VDSL jest tylko częściowym rozwiązaniem. Kto chce zostać na rynku musi budować FTTx, bo jeżeli z kretesem nie przegra z innymi platformami stacjonarnymi, to przegra z platformami mobilnymi. Przypominam, że na horyzoncie mamy już 5G z nowymi zasobami radiowymi i o rząd wyższymi przepustowościami.

Bardzo miło się mądrzyć z perspektywy czasu. Dzisiaj nikt nie ma wątpliwości, że zrządzeniem losu operatorom GPON i DOCSIS na kostkach losu trafiły się trzy szóstki, a typowym telekomom trzy jedynki. Gdyby 10 lat temu tę świadomość miał zarząd Telekomunikacji Polskiej, to pewnie darowałby sobie wojnę z regulatorem. W regulatorską rączkę, by go pokornie pacnął, zgodził się na wszystkie warunki i ciupasem wziął za modernizację sieci. I lepiej by mu się dziś działo.

Pewnie, że patrząc na przedsiębiorstwo, jak na źródło zysków, to nie jest takie oczywiste. Co z tego, że firma za 5 lat padnie, jeżeli przez te 5 lat da satysfakcjonujące zyski? Przecież po to się kupuje, inwestuje...

Orange nie kryje, że nigdy nie zrezygnuje z powszechnie pogardzanych, schyłkowych i erodujących usług stacjonarnego głosu. Bo te usługi dają mu gros zysków. Mogą więc sobie erodować dopóki te zyski będą wyższe, niż koszty utrzymania sieci PSTN. To racjonalne podejście, ale z wpisanym weń strukturalnym końcem. Orange, zdaje się, pragnie pozostać na rynku telekomunikacyjnym, więc poza liczeniem zysków z telefonii stacjonarnej równolegle buduje FTTH.

Z Netią jest może trochę inaczej, ponieważ nie ma branżowego inwestora strategicznego. Fundusze inwestycyjne, których wiele w akcjonariacie Netii, chcą tylko gotówki i raczej nie bawią się w strategiczne sentymenty. Czego chce Zbigniew Jakubas, trochę trudno stwierdzić. Może z inwestorami finansowymi doić niskim kosztem Netię póki jej mleka starczy. Może to robić, byleby ze świadomością, że mleka niebawem zabraknie. Może też „podpaść zwierzę”, żeby szybko nie zdechło, może nawet potłuściało i lepiej wyglądało przy ewentualnej odsprzedaży.