REKLAMA

Niemrawe próby usprawniania RSS-ów

POPC wcale nie musi być ratunkiem

Argument, że konkursy POPC rozruszają RSS-y znamy już, czy to z raportu zamknięcia budowy regionalnych sieci szerokopasmowych, opublikowanego blisko pół roku temu przez resort cyfryzacji, jak i z Narodowego Planu Szerokopasmowego, który nota bene miał być cyklicznie aktualizowany, ale na razie chyba o tym zapomniano. Ot kolejny dokument, o którym było głośno kilka lat temu, a dziś do niczego już specjalnie nie służy i nie jest potrzebny. Problem jednak w tym, że wcale nie jest pewne (a co zakładano w NPS i na co liczy resort cyfryzacji), że POPC przysporzy RSS-om taką liczbę nowych klientów, że w niedalekiej przyszłości pozwoli to pokrywać koszty regionalnych sieci z ich przychodami. 

Zakończony po wielkich bólach pierwszy konkurs POPC na dofinansowanie budowy sieci, na pewno nie był sukcesem. Jego efektem będzie podpisanie 92 projektów, dzięki którym beneficjenci zyskają prawie 305 mln zł dofinansowania. To oznacza zagospodarowanie około 40 proc. obszarów przedstawionych w konkursie i  połowy przeznaczonych nań środków.

Lokalni operatorzy narzekali na złe wyznaczenie obszarów inwestycyjnych i duże „udziwnienie” warunków konkursowych. Potwierdzała to Anna Streżyńska, według której warunki konkursu zostały „przeregulowane” (jeszcze przez ekipę ministra Andrzeja Halickiego). Po objęciu stanowiska nowa minister nie zdecydowała się odwołanie konkursu, bo „machina już ruszyła”.

W 1. konkursie część obszarów inwestycyjnych przypadnie dużym operatorom, takim jak Orange. Ten posiada własną infrastrukturę szkieletów-dystrybucyjna i nie musi być chętny do korzystania z usług RSS-ów. To zjawisko jeszcze utrwali 2. konkurs, którego warunki ewidentnie preferują dużych operatorów (np. ze względu na wielkości obszarów inwestycyjnych).