REKLAMA

Nowy rynek hurtowy, czy wielki blef?

Jeden po drugim operatorzy WLR ogłaszają migrację usług do sieci mobilnych. Orange zachwycony, czy Orange zagrożony? Trudno stwierdzić, tym bardziej, że "mobilny WLR" dopiero raczkuje, a dla niektórych operatorów alternatywnych jest nie tyle nowa szansą, ile straszakiem na operatora zasiedziałego.

Netia skorzysta z mobilnego dostępu, jeżeli nie wynegocjuje z Orange zmianę warunków oferty WLR
(źr.fot.TELKO.in)

55 tys. linii WLR, jakie w I kwartale bieżącego roku stracił (w ujęciu netto) Orange Polska oznacza zmniejszenie miesięcznych przychodów operatora z usług hurtowych o ok. 1 mln zł. Strata nie byłaby dotkliwa ­– a nawet przeciwnie: byłaby z korzyścią – gdyby klienci WLR operatorów alternatywnych powrotnie abonowali linie głosowe Orange. Według naszych informacji tak jest tylko częściowo. Część linii WLR Orange traci bezpowrotnie na rzecz usług w sieciach mobilnych, czy sieciach kablowych. Słabość rynku usług głosowych w sieciach stacjonarnych pozornie winna skłaniać operatora zasiedziałego do szczególnej dbałości o hurtowych partnerów, którzy na trudnym rynku starają się sprzedawać linie Orange.

I faktycznie, według przynajmniej niektórych operatorów alternatywnych nastawienie Orange do usług hurtowych jest dzisiaj zupełnie inne, niż kilka lat temu. Tyle, że na część tego rynku ochotę mają operatorzy sieci komórkowych.

Alternatywni, jak panny na wydaniu

W lutym br. Netia gromko obwieściła nową umowę MVNO z Playem, której elementem ma być także migracja abonentów WLR na usługi w sieci mobilnej. Takie plany od zeszłego roku komunikuje rynkowi także Telestrada, która po przejęciu Niezależnego Operatora Międzystrefowego (NOM) oraz części bazy abonenckiej MNI stała się jednym z najpoważniejszych graczy na rynku WLR. NOM, jeszcze przed przejęciem przez Telestradę, zawarł porozumienie o współpracy z Playem. Sama Telestrada zaś współpracuje z Polkomtelem. Ofertę hurtową ma także T–Mobile i już rozmawia z pierwszymi potencjalnymi partnerami. Wszystkie stricte mobilne sieci, chciałyby ugryźć kawałek ciastka, które do tej pory na swoim talerzu Orange miał na własność.

– Uważnie obserwujemy sytuację na runku hurtowego dostępu do sieci. Analizujemy różne scenariusze działania na wypadek gdyby migracje do "mobilnego WLR" stałyby się istotnym czynnikiem wpływającym na liczbę abonentów POTS. Za wcześnie jednak by mówić o konkretnych rozwiązaniach, które mogłyby być zastosowane – enigmatycznie komentuje Orange Polska.

Operatorom alternatywnym w to graj, kiedy o współpracę starają się różni dostawcy hurtowi, bo jest jak negocjować. Przynajmniej dla niektórych oferta sieci mobilnych, to dzisiaj głównie środek nacisku na Orange, aby obniżył stawki na WLR.

Netia umowę z Playem ma już od kilku lat. Na wiosnę 2015 r. ogłosiła wdrożenie jej w życie, ale według naszych informacji nie zaczęła jeszcze migracji. Czeka bowiem na ruch Orange, który ponoć obiecał nową, lepszą ofertę  na WLR. Jeżeli Netia takiej umowy nie dostanie, to zacznie przenosić abonentów do sieci Playa. Przynajmniej częściowo. Pętla w sieci radiowej wcale bowiem nie jest dla operatorów alternatywnych usługą zupełnie ekwiwalentną do WLR. Abonentowi trzeba zapewnić aparat z kartą SIM i instalację usługi. Koszt akwizycji klienta szacowany jest na 100-200 zł. Przy WLR jest znacznie niższy.

Poza tym w grę wchodzą potencjalne trudności z przenoszeniem numerów pomiędzy siecią stacjonarną, a mobilną. Mobilna pętla lokalna może być dla operatorów alternatywnych stabilna i ekonomicznie opłacalna, ale wygodniej wynegocjować z Orange obniżkę stawek WLR. Usługa jest regulowana, ale jest na nią również oferta komercyjna i nic nie stoi na przeszkodzie, aby była atrakcyjniejsza, niż z decyzji UKE.

Orange się czai

Dla Orange jednak wdrożenie niższej stawki oznacza automatycznie spadek przychodów. Gdyby wziąć tylko pod uwagę jej relacje z Netią, obniżka ceny WLR o 5 zł kosztowałaby operatora zasiedziałego 2,5 mln zł miesięcznie. Obniżka dla pozostałych altnetów, to kolejne 2 mln zł miesięcznie. Menedżerowie Netii w nieoficjalnych rozmowach obiecują, że jeżeli stawka za WLR nie spadnie, to – mimo wspomnianych wyżej zastrzeżeń technicznych, co do oferty Playa – zaczną przenosić klientów na łącza mobilne. Wygląda zatem, że strony się czają i sprawdzają, kto ma silniejsze nerwy.

Telestrada sprzedaje głosowe usługi stacjonarne w standardowej ofercie po 30 zł miesięcznie. Przy umowie na 24 miesiące terminal oferuje klientowi gratis. Regulamin świadczenia usług wycenia oba oferowane przez operatora telefony na 200 zł, przy czym patrząc na rynkowe ceny tańszego z nich (Maxcomm MM705) wydaje się, że jest jeszcze potencjał do obniżki. Zwłaszcza przy większych zamówieniach. Z rynku słychać, że odpowiednie terminale (przy wolumenie kilkudziesięciu tysięcy sztuk) można kupić poniżej 100 zł.

Dla Tele-Polska Holding wejście w "mobilny WLR" jest przesądzony. Spółka już zaczęła migrację klientów. Nie znaczy to jednak, że całkowicie rezygnuje z pętli stacjonarnej. Według przedstawicieli spółki problemy techniczne można pokonać, ale część klientów zwyczajnie nie chce usług w sieci radiowej. Na przykład dlatego, że chcą abonować od tego samego dostawcy dostęp do internetu po BSA. Dlatego Tele-Polska byłaby bardzo zadowolona, gdyby Netia wynegocjowała obniżkę hurtowej stawki na WLR. Poza wymienionymi już wcześniej operatorami WLR, jak Netia, Telestrada, Tele-Polska ważna będzie także postawa Nowum – wciąż ważnego gracza na rynku.

Rynek stacjonarnego głosu nie skłania do agresywnej polityki, ale można się spodziewać, że przynajmniej niektórzy operatorzy będą chcieli sprawdzić aternatywę dla orange’owego WLR w sieci stacjonarnej. Jeżeli usługi hurtowe w sieciach mobilnych się sprawdzą technicznie, jeżeli uda się opracować rentowną dla altnetów ofertę, to baza orange’owego WLR zacznie erodować coraz szybciej.