REKLAMA

Poczta Polska, czyli narodowy ISP

Wiele państwowych i quasi-państwowych przedsiębiorstw (i ich prezesów) szuka dzisiaj swojego miejsca pod rządami nowego reżimu. I czymś temu reżimowi musi błysnąć w oczy, aby otrzymac lub utrzymać posadę. Ja to rozumiem. Tylko proszę bez bzdur o Poczcie Polskiej zapewniającej darmowy internet dla Polaków. Naprawdę, nie to jest podstawowym zmartwieniem Poczty Polskiej.

Gwoli uczciwości, te bzdury zaserwował publiczności żaden z nowych szefów Poczty, tylko wiceminister infrastruktury Kazimierz Smoliński. Do wynurzeń polityków należy mieć więcej pobłażliwości, bo zaprawdę często nie wiedzą co mówią (ciekawe, że jak świat długi i szeroki jakoś im to nie przeszkadza w pracy...), ale jednak „słuchać hadko”.

Poczta nie wymyśliła sobie niczego nowego, bo hotspoty w oddziałach instaluje od 2-3 lat. I już wtedy na dobrą sprawę jej szefowie nie mieli pewności, czy to ma jakiś sens i mówili raczej o testach. Ja tego sensu nie widzę do dzisiaj. W czasach gigabajtowych pakietów mobilnego internetu na każdym telefonie nie spodziewałbym się dużej motywacji klientów, by wyszukać pocztowego SSID-a, zalogować się i jeszcze obejrzeć pocztową reklamę – jak to było przynajmniej na początku. Poza tym – czyli poza rzekomym uprzyjemnieniem klientom wizyty na poczcie – nie widzę biznesowego sensu w budowaniu sieci hotspotów. Jeżeli uprzyjemnienie miałoby polegać na tym, że czekając w oddziale podłączę się do WiFi, żeby obejrzeć pełnometrażowy film, to by znaczyło, że coś jest nie tak z Pocztą Polską skoro pozwala mi spędzić 1,5 godz. w oddziale. Widzę cyfryzacyjne potrzeby Poczty i szanuję jej próby. Proponowałbym się ograniczyć do rozwoju Envelo, bo jeszcze wiele można tam z korzyścią zrobić.

Hotspoty, co widać z prawa i lewa, biznesowy sens mają tylko w gastronomii i środkach transportu. Hotspoty lubią instalować władze municypalne, ale już z powodów społeczno-politycznych. I chyba taki sam pomysł mają włodarze narodowego operatora pocztowego. I stąd te gadki o „darmowym internecie dla Polaków”. Rzeczywiście, darmowy dostęp, ale w wersji socjalno-narodowej fikcji. Dostęp do internetu na poczcie... w szkole... w domu kultury... czy w remizie... to nie jest żadne cywilizacyjne osiągnięcie. To skansen! Obywatelowi należy zapewnić dostęp do internetu wszędzie, czyli przede wszystkim w domu. Taki cel należy wspierać. I złości mnie myśl o pieniądzach, jakie wyda Poczta Polska na budową sieci 7 tys. hotspotów. Według mnie, wyda bez sensu.

No, ale z drugiej strony... Jeżeli już się zdobędzie status takiej jednostki pożytku publicznego, to tylko żyć nie umierać. Zaczyna się wszak pełnić istotną rolę dla państwa, społeczeństwa i narodu... I już nie trzeba myśleć o biznesie, bo dla takiej instytucji narodowej dotacja z kieszeni podatnika zawsze się znajdzie. Dla mnie drugi taki casus, to pomysły na Exatela. Poczta schowa się przed wolnym rynkiem za darmowym internetem dla Polaków. Exatel – za suwerenność teleinformatyczną. I wreszcie można przestać się martwić tą cholerną konkurencją na rynku.

Na miejscu nowego zarządu Poczty i jej politycznego patrona zacząłbym się raczej zastanawiać, jak rozwijać przedsiębiorstwo, aby zapewnić mającą sens i potrzebną pracę dla 100-tysięcznej załogi. Darmowy internet dla Polaków z takim sensem na pewno nie ma nic wspólnego.