REKLAMA

Prognoza 2014. Gdzie trafione, gdzie pudło?

W ubiegłym roku razem z kolegami z serwisów GSMONLINE.PL i TELEPOLIS.PL próbowaliśmy zaprognozować ważne i ciekawe wydarzenia na polskim rynku telekomunikacyjnym w mijającym roku. Jak zwykle częściowo się udało, a częściowo nie. Gdyby wszyscy trafnie przewidywali, co się wydarzy w ciągu najbliższych 12 miesięcy, to na rynku byliby sami zwycięzcy. Tak się nie dzieje i dlatego ciągle jest ciekawie.

1. "Connected Continent" co dalej?

Zmienił się przewodniczący Komisji Europejskiej, ze stanowiska odeszła słynna Neelie Kroes. Z inicjatywy "Connected Continent" – tak, jak przewidywaliśmy – pozostało niewiele, chociaż wciąż jest ona na etapie projektu. Ciężko było (i ciągle będzie) znaleźć konsensus pośród państw członkowskich Unii w trudnych czasach. Zmiany z pewnością są potrzebne, żeby Europa mogła konkurować w świecie, ale może okazać się, że branża telekomunikacyjna sama rozwiąże problem za Komisję Europejską: nasilając proces przejęć i połączeń.

2. Gaz, prąd, ubezpieczenia, konta bankowe poszukiwanie sposobu na abonenta.

Nasze prognozy dotyczące nowych usług wprowadzanych przez polskich operatorów potwierdziły się. T-Mobile i Orange stworzyły własne bankowe marki, Plus sprzedaje prąd. Zgodnie z naszymi przewidywaniami ruchy te na razie pozostają głównie w sferze wizerunkowej i nie przynoszą znaczących efektów biznesowych. To podobne ma się zmienić, ale my nadal podtrzymujemy swoje zdanie, że to jest ślepa uliczka.

3. Ile państwo wyciśnie z aukcji 800/2600 MHz?

1,8 mld zł, 3 mld zł, a a może 4,5 mld zł? Przestrzeliliśmy na całego, ponieważ aukcja LTE nie przyniosła ani złotówki. Drugi rok z rzędu minister finansów musiał obejść się smakiem i znowelizować budżet. Któż mógł jednak przewidzieć, że postępowania nie uda się zakończyć w ciągu 12 miesięcy? Że 12 miesięcy później będziemy ledwie na pierwszym okrążeniu? Różne rzeczy już się działy w związku z rozdziałem częstotliwości w Polsce, ale takich jeszcze nie było. Dojenia rynku telekomunikacyjnego nie popieramy, co nie zmienia faktu, że aukcja częstotliwości 800/2600 MHz, to żenująca szopka i kompromitacja Urzędu Komunikacji Elektronicznej. Regulator ustawowo odpowiada za częstotliwości, więc okoliczności łagodzących się nie będziemy doszukiwać. Ciekawe, czy za 12 miesięcy, kiedy będziemy rozliczać "prognozę 2015", rezerwacje będę już przydzielone zwycięzcom przetargu? Patrząc na wydarzenia roku 2014 pewności mieć nie można.

4. Kto będzie liderem LTE?

Sytuacja na rynku potoczyła się tak, jak przewidywaliśmy. Polkomtel miano lidera zasięgowego stracił na rzecz P4 minimalnie wcześniej, bo już pod koniec 2014 r. T-Mobile zaoferował LTE dla biznesu w droższych taryfach z dodatkowymi, gwarantowanymi zasobami w sieci. Dzięki porozumieniu z T-Mobile na rynek LTE wszedł także Orange. Mimo tego na razie z 4G korzysta stosunkowo niewielu klientów, więc to wciąż jest bardziej marketingowa sprawą.

5. Mobilne płatności na początek IKO.

W 2014 r. płatności mobilne nadal były na marginesie rynku kartowego. Polacy przyzwyczaili się do płatności zbliżeniowych NFC, ale płatność komórką nadal jest dla nich czymś niezrozumiałym. Dużym wydarzeniem było grudniowe wprowadzenie przez PEKAO i Mastercard rozwiązania Host Card Emulation. To może być prawdziwa rewolucja, bo redukuje operatorów z łańcucha partnerów niezbędnych do wprowadzania płatności do naszego smartfona. Największą porażką tego roku było tempo wprowadzania płatności BLIK (Polski Standard Płatności). Jeszcze kilka miesięcy i Mastercard zdeklasuje wszystkie tego typu projekty zanim w ogóle one wystartują na poważnie.

6. Politycy na minowym polu.

Miny faktycznie wybuchały i w powietrze wyleciała część kierownictwa MAiC. Minister Rafał Trzaskowski chyba bez żalu pożegnał się z resortem, kiedy nastąpiło kadrowe tasowanie po rezygnacji Donalda Tuska z funkcji premiera. MSZ, to zdecydowanie lepsze dla niego miejsce. Może szkoda, bo z wielu stron było słychać, że choć niedoświadczony, to rozsądny i otwarty na wiedzę. Z drugiej strony trzeba postawić pytanie, czy resort, który z przyjemnością opuścił już drugi szef nie należy uznać za nieudany eksperyment? Z MAiC pożegnała się także kierująca od kilku lat sektorem "Łączność" Małgorzata Olszewska. Podobno na własne życzenie. W takich sprawach trudno dochodzić prawdy, więc sobie to darujemy. Co prawda już wcześniej słychać było, że pani wiceminister wcale nie jest w resorcie cudownie. Może więc coś jest w tym "na własne życzenie"? Magdalena Gaj do władz ITU się nie dostała, ale w UKE się ostała. Prawdopodobnie także dzięki zmianie premiera i jego ekipy. Prezes UKE jakby energiczniej wzięła się do spraw krajowych. Ciekawe co będzie po aukcji 800 MHz?

7. Producenci smartfonów nowy układ sił w Polsce?

Znamy ten rynek i nasze prognozy sprawdziły się w 100 procentach. Samsung rządzi całym rynkiem terminali, a Apple nadal bije przychodowe rekordy. Microsoft wciąż nie odgrywa żadnej roli na globalnym rynku mobilnym. Nokia wypuściła swój pierwszy tablet z Androidem (a raczej użyczyła swojej marki producentowi). W Polsce bardzo dobrze sprzedają się "B-brandy", ale ich rola będzie raczej maleć. Przez cały rok na naszym rynku nie pojawił się żadnej "czarny koń".

8. Zbliża się rewolucja wideo.

Netflix do Polski nie wszedł. Może wejdzie w przyszłym roku. Daje to czas Ipli i TVN Playerowi do dalszego krzepnięcie. Ipla stara się wykorzystać dostęp do bazy abonenckiej Polkomtela. TVN wszedł w alians z T-Mobile (temu wielkich sukcesów nie wróżymy). UPC zręcznie wykorzystało netfliksową histerię, uruchamiając swój "antynetfliksowy" serwis MyPrime. "- Gdzie Rzym, a gdzie Krym" - pytamy? I nie chodzi o cenę, czy zawartość serwisu UPC, tylko o model biznesowy. Netflix jest dostępny dla każdego dysponenta szerokopasmowego łącza, a MyPrime tylko dla klientów UPC i to abonujących usługi cyfrowej TV. Kablówka może przechwycić część strumienia przychodów, jakie z jej bazy klienckiej połynęłoby do Netflixa, ale tylko tyle. W Polsce jest pewnie 9-10 mln łączy, umożliwiających korzystanie z Netfliksa. Na UPC przypada około 10 proc. z nich. Netflix znajdzie sobie pole do popisu. Reasumując: rewolucja wideo jeszcze w mijającym roku nie nadeszła.