REKLAMA

Regulacyjna powtórka?

Deregulacja BSA, wbrew opinii Łukasza Deca, nie zaktywizuje konkurencji infrastrukturalnej, ale zniszczy usługową. Zostanie monopol – napisał jeden z rozpoznawalnych w branży kolegów w ramach komentarza... do mojego komentarza, w którym wyraziłem ostrożne zainteresowanie deregulacyjnym eksperymentem UKE. No to teraz zobaczymy. Jeżeli Orange sądzi, że wystarczy obniżyć ceny VDSL-a, to na dłuższą metę się przeliczy. Bez inwestycji operatora zasiedziałego zaliczymy "regulacyjną powtórkę" z lat 2006-2009.

Komisja zaakceptowała deregulację 78 lokalnych rynków szerokopasmowych. Kto był powinien, ten się z tego "ucieszył". Kto był powinien, ten się tym "zaniepokoił". Teraz trzeba będzie poczekać na właściwe decyzje deregulacyjne i zobaczyć, co realnie z tego wyniknie. Gdzie Orange konkuruje z sieciami kablowymi tam obniży ceny usług dostępu do internetu. Już swobodnie, bez opowiadania się UKE, bez testów ceny i marży. Według mnie, na usługi ADSL nie będzie to miało żadnego wpływu. Od czasu kiedy kablówki oferują swoje podstawowe przepływności internetu powyżej maksymalnych możliwości ADSL, to ta technologia skazana jest na wymarcie. Przecena do 10 zł nie uratuje przepływności 20 Mb/s, jeżeli w akceptowalnej dla klienta cenie można kupić 30-60 Mb/s.

Trochę lepiej jest z VDSL, gdzie można komunikować 80 Mb/s i jeszcze co najmniej kilka, lub kilkanaście miesięcy skutecznie konkurować z DOCSIS 3.0. Kontra w postaci modyfikacji oferty (nie mówiąc o modernizacji sieci) zajmie sieciom kablowym czas, który Orange może skutecznie wykorzystać. Ale to nie potrwa wiecznie. Nadejdzie taki dzień, że kablówki będą oferować 120 Mb/s, jako bazową ofertę. Albo i więcej, jeżeli będzie trzeba. Od połowy zeszłej dekady, taka polityka przynosi im skutki i nie rozumiem, czemu nie miałaby przynosić w przyszłości. Według mnie Orange dostaje na rynku szerokopasmowym w skórę tyleż dlatego, że go gniotą (gnietli?) regulacjami, ile dlatego, że konkurenci mają technologiczną przewagę. Zwracam uwagę na to, jak wolno operator zasiedziały rozkręca VDSL, chociaż na tej sieci realnie nie ma konkurencji usługowej.

Jeżeli więc Orange kombinuje, że samo zdjęcie presji regulacyjnej załatwi sprawę na rynku szerokopasmowym, to według mnie się myli. Według mnie rozpoczęcie inwestycji sieciowych, to ze strony operatora nie łaskawy gest wobec UKE, ale rynkowa konieczność, jeżeli chce się dalej rozwijać. Sama elastyczność cen dostępu nie załatwi sprawy, bo tej wojny nie wygra się łączami 24 Mb/s, ani nawet 80 Mb/s. Czy potrzeba, czy nie potrzeba abonenci kupują coraz wyższe przepływności i nie wrócą do Orange na 10-20 Mb/s, nawet jeżeli będzie tanio. Aspiracje rosną.

Nie mnie oceniać, czy sens ma VDSL z vectoringiem, czy G.fast, czy najlepiej byłoby po prostu budować GPON. Coś z tą siecią miedzianą – i to na dużą skalę – Orange jednak robić musi. W przeciwnym razie mój wspomniany na początku Wielce Szanowny Kolega okaże się prorokiem. Deregulacja dużo rynkowi nie da. Przeceni rynek z radością dla klientów o ile będą ich satysfakcjonowały łącza do 80 Mb/s. Operatorom dużo nie da, bo Orange będzie dalej przegrywał wojnę z kablówkami, chociaż popsuje im interesy i obniży ich przychody.

Co ciekawe, w takim wariancie stało by się dokładnie to, o co krytycy oskarżają działania regulatora z lat 2006-2009 – ceny by spadły, inwestycje pozostały mizerne. To byłby zaiste rechot historii. I regulacja, i deregulacja dałaby te same, mizerne skutki.