REKLAMA

Częstotliwości: za dużo władzy dla UKE (?)

Krajowa Izba Gospodarcza Elektroniki i Telekomunikacji opublikowała stanowisko w sprawie „częstotliwościowej” nowelizacji Prawa telekomunikacyjnego. Izba ma sporo zastrzeżeń do projektu głównie związanych z umocnieniem władzy Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej nad procesem zarządzania spektrum radiowym oraz organizacji przydziału częstotliwościowej. Zdaniem KIGEiT, przesłanki, którymi będzie się kierował regulator powinny być znacznie bardziej ostre, wymierne i przejrzyste.

Powyższy zarzut pada odnośnie wielu punktów projektu nowelizacji. Wymienić można:

  • ułatwienia dla regulatora w dziedzinie opracowywania planów zagospodarowywania częstotliwości,
  • możliwość określania zasobów radiowych, posiadanie których wyklucza z udziału w procedurze selekcyjnej na inne częstotliwości,
  • decyzyjność, czy prowadzić jedną czy wiele procedur administracyjnych przydziału częstotliwości po aukcji lub przetargu,
  • możliwość ogłoszenia postępowania selekcyjnego na użytkowane częstotliwości radiowe (tutaj organizacja podejrzewa chęć rozdysponowania pasma 700 MHz zanim nie zostanie z niego usunięta radiodyfuzja),
  • ograniczenie obowiązku informacji o planowanych zmianach w dysponowaniu zasobami (np. o planach cofnięcia rezerwacji) lub o dostępności zasobów,
  • ograniczenie konieczności konsultacji z prezesem Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów,
  • poszerzenie możliwości odmowy rezerwacji z powodów ustaleń międzynarodowych, czym Prezes UKE wchodziłby, zdaniem izby, w kompetencje rządowe,
  • dowolność dokonywania reshufflingu częstotliwości radiowych.

Generalnie izba, reprezentująca operatorów telekomunikacyjnych, protestuje przeciw zapisom, które ułatwiają działania Prezesa UKE, czynią je mniej przejrzystymi i mniej kontrolowalnymi, oraz ograniczają możliwość odwoływania się od jego działań do innych instancji. Dystrybucja pasma radiowego, które jest kluczowym zasobem dla operatorów sieci mobilnych, jest obszarem największych dyskusji i sporów na rynku telekomunikacyjnym.

Ciekawostką jest początek stanowiska KIGEiT, który zawiera kilka postulatów związanych z sankcjami za „nieodpowiedzialny” udział w procedurach selekcyjnych na częstotliwości radiowe. Widać w nich zbiór doświadczeń z aukcji częstotliwości 800/2600 MHz w 2015 r.

Planowane sankcje, to przepadek wadium, depozytu aukcyjnego, niemożność wzięcia udziału w procedurach selekcyjnych oraz uzyskania rezerwacji częstotliwości przez okres 3-6 lat od zakwestionowanego wydarzenia.

Zdaniem KIGEiT od tych sankcji powinny być wolne podmioty, które:

  • przeszły w trakcie aukcji w stan pasywny (czyli teoretycznie wycofały się z licytacji), ale w wyniku przesunięć w ofertach wygrały postępowanie,
  • które uzależniały chęć objęcia rezerwacji tylko w przypadku uzyskania bardzo konkretnego, ściśle określonego bloku częstotliwości,
  • zabezpieczenie wykluczenia z powodu niewniesienia w terminie (nieuzupełnienia) depozytu zabezpieczającego ofertę, jeżeli stało się to skutkiem pomyłki.

Warto przypomnieć, że taką ofertę pasywną taktycznie pozostawił na jednym z bloków 800 MHz jeden z licytujących w aukcji sprzed 3 lat, nie bez nadziei na uzyskanie częstotliwości za kwotę niewspółmiernie niską do pozostałych licytujących. Problem popytu na konkretny zakres częstotliwości stał się natomiast palący, kiedy już po aukcji problematyczny stał się przydział poszczególnych bloków radiowych zwycięzcom aukcji. O problemach z wniesieniem depozytu nic publicznie nie było wiadome, ale niewykluczone, że któryś z licytujących takowych doznał i chciałby się zabezpieczyć przed konsekwencjami na przyszłość.

Ponadto, zdaniem KIGEiT, prezes UKE powinien mieć prawo unieważnienia trwającej procedury selekcyjnej, co postulowano w czasie przedłużającej się aukcji, a co rzekomo w świetle prawa nie było możliwe.

Częstotliwościowa nowelizacja, to już druga w tym roku procedura zmiany Prawa telekomunikacyjnego.