REKLAMA

Działać dla wspólnego dobra

Branżowych organizacji jest kilka. Mają długą historię i wiele osiągnięć. Wolę myśleć o współpracy, niż o konkurencji z nimi

Konkurujecie o członków z innymi izbami?

Absolutnie tak na to nie patrzę. Nie widzę w tym nic złego, jeżeli poszczególne firmy uczestniczą w różnych organizacjach, nawet jeżeli pola działania tych organizacji częściowo się pokrywają.

A jeżeli ktoś chce bądź musi wybrać tylko jedną z nich?

To wtedy będziemy spokojnie przekonywać, że właśnie PIIT skutecznie zrealizuje oczekiwania takiej firmy. Przy czym bardzo bym nie chciał porównywać nas z innymi izbami. Branżowych organizacji jest kilka. Mają długą historię i wiele osiągnięć. Wolę myśleć o współpracy, a nie konkurencji. Zacząłem już rozmowy z tymi organizacjami. Pierwszym efektem jest współpraca z Krajową Izbą Gospodarczą Elektroniki i Telekomunikacji, która zaprosiła nas do współorganizacji przyszłorocznej edycji konferencji TIME.

Widzi pan możliwość zacieśnienia współpracy merytorycznej np. z KIGEiT? Jedna z osób na rynku powiedziała mi, że dobrze by było, aby środowisko zaczęło mówić trochę bardziej spójnym głosem, jeżeli chce być usłyszane i zrozumiane przez decydentów.

Nie bardzo mnie to przekonuje. Nawet w relacjach wewnątrz izbowych są i będą różnice zdań. Nie jest moim celem, aby je zdławić. Moim celem jest rzeczowe przedstawienie na zewnątrz argumentacji stron. Tak, aby na tej podstawie można było podejmować optymalne decyzje. Tak to widzę w relacjach wewnątrz Izby, a więc także we współpracy z innymi organizacjami.

Czyli nadal opinie PIIT będą przygotowywane ze zdaniami odrębnymi?

Izba może najwyżej mediować, ale nigdy rozstrzygać różnice zdań pomiędzy członkami. Nie znaczy to, że wewnętrzny dialog nie może być prowadzony bardziej efektywnie, i że nie można bardziej zbliżać stanowisk.

Podobnie w relacjach zewnętrznych: chciałbym, żeby PIIT prowadził szersze konsultacje z innymi organizacjami. Nie tylko zresztą z KIGEiT, ale także z Polską Izbą Komunikacji Elektronicznej, Krajową Izbą Komunikacji Ethernetowej, czy Związkiem Importerów i Producentów Sprzętu Elektrycznego i Elektronicznego.

Wyobraża pan sobie, że za konsolidacją rynku teleinformatycznego pójdzie konsolidacja działających w tym obszarze izb gospodarczych?

Takie próby były już podejmowane. Dzisiaj nie widzę po temu potrzeby, ani możliwości. Nie wykluczam jednak, że kiedyś przyjdą do nas członkowie zaangażowani w działalność różnych izb i powiedzą: „połączcie się!” – trzeba będzie to wtedy rozważyć. Choć ja osobiście wolę pluralizm.

PIIT działa na dwóch – jednak – odrębnych rynkach: telekomunikacyjnym oraz informatycznym. Czy to nie rozprasza sił i środków?

Te dwa obszary w zasadzie bez siebie już nie istnieją. Bardzo wielu naszych członków, w większym lub mniejszym stopniu, działa w obu. Nie widzę tutaj kolizji, a właśnie uzupełnienie.

To może Izba planuje wyjść poza teleinformatykę?

Już jesteśmy w nowych obszarach, jak na przykład rynek energetyczny. Nie zamierzamy jednak robić konkurencji wyspecjalizowanym na tym rynku organizacjom – będziemy wchodzić w nowe obszary o tyle, o ile będą w nie wchodzili nasi członkowie.

Odejdźmy trochę od szarej rzeczywistości. Jak według pana powinno wyglądać dzisiaj działanie Izby?

Izby gospodarcze, to według mnie pole dla osób, które chcą coś zmienić w otoczeniu wybranej branży. Organizacje gospodarcze powinny im to umożliwiać. Powinny stanowić przekaźnik pomiędzy biznesem a rządem i władzami samorządowymi (zwłaszcza to drugie wydaje mi się dzisiaj zaniedbane).