Porozumienie albo nowy przetarg na 1800 MHz

W tym miesiącu może nastąpić koniec (lub rozpocząć się kolejny etap) trwającej od 2007 r. epopei związanej z rozdziałem częstotliwości 1800 MHz. Nie wiadomo, czy Prezes UKE zdecyduje się cofnąć rezerwację grupie Cyfrowego Polsatu, jakby to wynikało z logiki postanowień sądowych, czy poszukać konsensusu z operatorami, jakby to wynikało z logiki rynku. Pole do porozumienia zdaje się istnieć, choć istnieją także trudne do pokonania rozbieżności. I wreszcie w końcu listopada cała sprawa rozdziału częstotliwości teoretycznie może się przedawnić.

Wyroki NSA podważyły stan posiadania operatorów mobilnych w paśmie 1800 MHz.
(źr.NSA)

Sierpniowe unieważnienie przez Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej postępowania przetargowego na częstotliwości 1800 MHz rozdysponowane w 2007 r. nic jeszcze w praktyce nie znaczy. Jak podaje UKE, dwóch uczestników przetargu odwołało się od tej decyzji: jeden do UKE, drugi Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, więc najpierw ich skargi muszą zostać rozstrzygnięte. Wciąż w mocy są postanowienia o przydziale częstotliwości i oparte na nich pozwolenia radiowe.

W sprawie decyzji o przydziały częstotliwości T-Mobile Polska – jeden z głównych aktorów dramatu – złożył wniosek o ponownego rozpatrzenie sprawy, ale 23 październik znowu złożył wniosek o zawieszenie tego postępowania. Dlaczego? Bo trwają negocjacje.

T-Mobile walczy

Warto przypomnieć, że w 2007 r. przetarg wygrały dwie spółki nie działające jeszcze na rynku telekomunikacyjnym – powiązany z Romanem Karkosikiem Centernet oraz planujący współpracę z włoskim operatorem Eutelia (przejęty w 2012 r. przez lokalnego rywala) wehikuł inwestycyjny Tolpis (potem znany, jako Mobyland). Samodzielne działanie żadnemu z nich się nie powiodło i obaj dysponenci częstotliwości kolejno zostali przejęcie przez grupę Cyfrowego Polsatu (ściślej: przez spółkę Aero2) – dziś potencjalnie zagrożoną utratą częstotliwości.

Wynik przetargu z 2007 r. od początku skarżyła Polska Telefonia Cyfrowa/T-Mobile, której oferta w tym postępowaniu została odrzuconą z powodu braku jednej parafki. Sądy zakwestionowały tryb (powtórzenie postępowania tylko w części rozpatrywania ofert, które T-Mobile i tak przegrało z powodu gorszej oferty) w jakim UKE próbował umocować wyniki postępowania i – praktycznie – zadysponowały jego powtórzenie. Dzisiaj T-Mobile jest motorem wszystkich starań o unieważnienie przetargu. Piłeczka jest po stronie Prezesa UKE, który z wniosku T-Mobile rozpatruje ponownie decyzje rezerwacyjne.

Regulator nie odsłania swoich intencji. Odebranie rezerwacji byłoby zgodne z duchem orzeczeń Naczelnego Sądu Administracyjnego, który stwierdził formalną nieprawidłowość w działaniach regulatora. Oznaczałoby jednak także poważne zamieszanie na rynku. Cyfrowy Polsat – w obliczu pozbawienia części kluczowych zasobów radiowych na których świadczy usługi LTE na kilku milionów abonentów – z pewnością wytoczy wszystkie działa. Prawdopodobny jest pozew o odszkodowanie do skarbu państwa za straty, choć nie jest nieoczywiste, że spółka by je uzyskała, ani tym bardziej – kiedy to by się stało.

Można mnożyć mniej lub bardziej prawdopodobne przesłanki, którymi może kierować się Prezes UKE, ale jedno jest pewne: operatorzy wolą kompromis.

Dwóch widzi szansę

T-Mobile Polska wprawdzie głośno domaga się cofnięcia rezerwacji, ale z nieoficjalnych informacji wiadomo, że nie pragnie krwi konkurenta. Za cenę ugody chce wynegocjować korzystne dla siebie koncesje. Ostre sformułowania, których publicznie nie szczędzi mają na celu zajęcie odpowiedniej pozycji negocjacyjnej. Względem UKE, Cyfrowego Polsatu, ale także Orange i Playa. Stawką porozumienia jest bowiem co najmniej uporządkowanie (ang. reshuffling) z korzyścią T-Mobile zasobów radiowych poszczególnych operatorów.