REKLAMA

Słupy PGE, czyli szklanka do połowy pełna

Na krótką informację z tego tygodnia, że UKE próbuje uregulować dostęp do infrastruktury PGE Dystrybucja (do której to informacji podszedłem z dużym entuzjazmem), dostałem kwaśne komentarze. Że za 11,5 zł od słupa, to żadna regulacja, bo za drogo. No ludzie! Proszę dostrzec szklankę do połowy pełną!

Energetyka, to jeden z mateczników polskiej gospodarki lat 90-tych. Pozornie prywatnych firm (ba! nawet notowanych na giełdzie), które w praktyce są firmami państwowymi. Bardzo komfortowo. Kiedy wygodnie mogą się zasłaniać interesem gospodarczym przedsiębiorstwa i akcjonariuszy. Kiedy wygodniej, zawsze jest dobro państwa, społeczeństwa i bezpieczeństwa energetycznego Polski. Zwłaszcza bezpieczeństwo energetyczne Polski, to po prostu nieoceniony parawan do wszystkiego.

Nie ma mowy o otwartej polityce udostępniania infrastruktury dla dobrego społecznego, bo wolność gospodarcza i interes ekonomiczny. O prawdziwym uwolnieniu rynku prądu, co musiałoby się skończyć spadkiem cen, też jednak nie może być mowy, no bo przecież "kluczowe dla bezpieczeństwa energetycznego Polski inwestycje". Problemu z pieniędzmi też nie ma, bo Prezes URE, może trochę pomarudzi, ale nową taryfę w końcu zatwierdzi. Nie ma powodu szukać nowych przychodów, więc po co sobie zawracać głowę współpracą z kimkolwiek? Nad energetyką, w przeciwieństwie do telekomunikacji, wisi polityczny parasol ochronny, który chroni, aby nic się tam aby nie zmieniło.

Nie przeczę, że energetyka jest najważniejszą z infrastruktur krytycznych. Dużo ważniejszą, niż telekomunikacja. Bez zasilania "siądzie" wszystko, łącznie z telekomunikacją. Poza tym infrastruktura telekomunikacyjna, jest w znacznie większym stopniu redundantna, niż energetyka. Tylko, czy to wszystko uzasadnia konserwowanie pseudorynkowych skansenów, jak bojarskie latyfundia, gdzie carowi się kłania w pas, a mużyków szczuje psami?

No dobra, energetyka ma swoich komentatorów, nie chcę im zabierać chleba. Tak, czy inaczej projekt decyzji UKE dla Sejnetu – choć będzie "po kompocie", a ceny dzierżawy małoatrakcyjne – uważam za jaskółkę. Wiosny ona jeszcze nie czyni, ale może być pierwszą kroplą, z tych co drążą skałę. Jeżeli jest polityczna wola do walki, w której bezradni czują się nawet wielcy tego rynku. Posłuchalibyście czasem w nieformalnych rozmowach oficjeli z Orange…

Ja tam projekt decyzji o dostępie dla Sejnetu wolę brać za dobrą monetę i dowód woli działania. Mam nadzieję, że nie jestem naiwny.