REKLAMA

Debata: jak wdrażać 5G w Polsce?

Cezary Albrecht, dyrektor biura regulacji w T-Mobile Polska.
– Nie można mówić jednym głosem o problemie PEM i o dowieszaniu kolejnych nadajników na tych samych wieżach. Trzeba przestać je dowieszać i więcej myśleć o współdzieleniu infrastruktury.
(źr.TELKO.in)

– Konsensusu na pewno nie zbudujemy, działając oddzielnie, czy nawet poprzez branżowe organizacje. Zagadnienie jest zbyt szerokie, aby obyło się bez – choćby – koordynacji na poziomie rządu – stwierdził jednak Witold Drożdż, dyrektor wykonawczy ds. korporacyjnych w Orange Polska.

Poparł go Ireneusz Piecuch mówiąc, że rola państwa we wdrożeniu sieci 5G może być pozytywna i to wcale bez ograniczania swobody działalności przedsiębiorców telekomunikacyjnych.

– Weźmy choćby  mnie szczególnie bliskie mi rozwiązania z dziedziny eZdrowia. W Polsce jest ok. 2 mln chorych na cukrzycę, którzy skorzystaliby na zdalnym monitoringu pomiarów cukru oraz dozowaniu insuliny. Pod warunkiem zapewnienia sieci gwarantującej odpowiednie parametry, w tym niezawodność. Takie rozwiązanie wymaga jednak współdziałania wielu ministerstw oraz koordynacji w obszarze legislacyjnym. Koordynacja na szczeblu centralnym jest nieodzowna – mówił Ireneusz Piecuch.

Arkadiusz Wójcik stwierdził nawet, że brak centralnej strategii dla 5G generuje ryzyko, że ten rynek (lub jego wycinek) opanuje niezależny podmiot z własnymi rozwiązaniami oraz infrastrukturą, narzucając innym standard, lub – co gorsza – eliminując z rynku konkurencję. Jego zdaniem, rozwiązaniem problemu mogła by być budowa jednej sieci 5G przez państwo. Ten temat już niejeden raz był wywoływany i wciąż pozostaje kontrowersyjny.

Piotr Kuriata wskazał na chroniczne bolączki takich projektów: brak efektywności biznesowej, polityczną walkę koterii i grup – sprzecznych – interesów. Jego zdaniem, to nie najlepszy pomysł. Niektórzy z dyskutujących dostrzegli jednak również zalety.

Witold Drożdż, dyrektor wykonawczy ds. korporacyjnych w Orange Polska.
– Wszystkie szanse, jakie daje technologia 5G mogą zostać zaprzepaszczone przez trywialny problem: wyśrubowane polskie normy emisji elektromagnetycznych – najwyższe w Europie. Bez zmiany tych norm nie będzie w Polsce sieci 5G, jakich oczekujemy.
(źr.TELKO.in)

– Mógł by to być operator kontrolowany przez skarb państwa, który po okresie – nazwijmy to – „trwałości projektu” zostałby sprywatyzowany w części lub w całości. Z zyskiem dla skarbu państwa. Projekt takiej sieci mógłby otrzymać przydział częstotliwości i wybudować niezbędną infrastrukturę 5G na potrzeby całego rynku – podsunął Andrzej Abramczuk, partner w kancelarii CDZ.

Częstotliwości radiowe potrzebne

Jeżeli chodzi o zasoby radiowe potrzebne dla sieci 5G, to – według Cezarego Albrechta, dyrektora Biura Regulacji i Strategii T-Mobile Polska – kluczowe będą częstotliwości: 700 MHz, 2,4 GHz, 3,4-3,6 GHz oraz 3,6-3,8 GHz. W dłuższej perspektywie czasowej natomiast również zasoby w wyższych częstotliwościach.

Według Michała Połzuna, jeżeli 5G ma zostać uruchomione szybko, to najważniejsze może okazać się pasmo 3,4-3,8 GHz – dzisiaj w części już rozdysponowane pomiędzy operatorów, ale także rozproszone pomiędzy wielu (w tym lokalnych) dysponentów. Alokowanie tych zasobów na potrzeby 5G wymaga systemowego porządkowania. UKE mówi o konieczności zmiany ok. 3 tys. decyzji rezerwacyjnych.

Z budową sieci 5G wiąże się przede wszystkim pasmo 700 MHz – niezbędne do zapewnienia ciągłym pokryciem całego kraju. Zostało już zagospodarowane na potrzeby sieci telekomunikacyjnych, ale w tym paśmie do 2024 r. wciąż są ważne rezerwacje nadawców telewizyjnych.