REKLAMA

DGP: Wanda Buk o swej misji w resorcie cyfryzacji

Jak trzydziestolatka zostaje wiceministrem? – Pewnie tak samo jak czterdziestolatek. To prawda, że jest pani strasznie krnąbrna? – Można mnie opisać wieloma przymiotnikami, ale krnąbrna? Bywam bardzo pokorna, szczególnie wobec wiedzy i doświadczenia. Jednak są sytuacje, w których wiem najlepiej, bo racje racjami, ale sorry, ja wiem – odpowiada Wanda Buk, wiceminister cyfryzacji w rozmowie z Dziennikiem Gazetą Prawną.

– Jestem prawnikiem, doradzałam przy projekcie, który prowadziła w 2015 r. minister Streżyńska. Zaprosiła mnie do współpracy. A że jednocześnie partner w kancelarii, w której pracowałam, zostawał wiceministrem, to łatwiej było przyjąć tę propozycję. Zostałam dyrektorem „Polski Cyfrowej”, czyli jednostki finansującej projekty z obszaru cyfryzacji – opowiada Wanda Buk o początkach swej pracy w rządzie.

Zdradza, że dziś w rządzie zarabiam dokładnie tyle, ile w pierwszym roku pracy w kancelarii. Dodaje jednak, że, dopóki jej tych pieniędzy wystarcza, to zarobki nie są dla niej problemem. Przekonuje, że w ministerstwie robione są fajne i znakomite rzeczy.

– Mam 31 lat i robię rzeczy, o których większość moich rówieśników może tylko pomarzyć, bo nie mieli takiej szansy. Ta praca jest niesłychanie rozwijająca i ja po prostu bardzo chcę to robić. Mówi pan o motywacjach, ale u mnie czasami coś się dzieje na poziomie intuicji i dopiero później zadaję sobie pytanie, dlaczego to się stało. Kiedy mi zaproponowano przejście z Polski Cyfrowej do ministerstwa, to wiedziałam, że tego chcę, a dopiero później zadałam sobie pytanie, dlaczego tego chciałam. Podobnie było w 2016 r., kiedy zdecydowałam się pokierować Centrum – jednostką, która była na granicy likwidacji, miała zaogniony spór zbiorowy ze związkami zawodowymi, a musiała poprowadzić największy w historii funduszy europejskich konkurs na dofinansowanie infrastruktury telekomunikacyjnej, czyli na podłączenie 2 mln gospodarstw domowych i 30 tys. polskich szkół do internetu. To wszystko przy bardzo trudnym rynku. To było ogromne wyzwanie, za którym stała szczytna idea, i chciałam się go podjąć. To była jazda bez trzymanki, takie emocje! – mówi Wanda Buk

Dodaje, że ministerstwo to polityka, to gigantyczny rynek, na którym można robić różne rzeczy.

– Widziałam, co robili moi poprzednicy w Polsce Cyfrowej, widziałam poziom zarządzania i wydawania pieniędzy na rzeczy zbędne, oględnie mówiąc. Nie wierzę, by ci ludzie, po których sprzątałam, byli w stanie prowadzić inną politykę i by mogli mnie przekonać jakąś atrakcyjną gadką - stwierdza Wanda Buk.

Więcej w: Bywam bardzo pokorna (dostęp płatny)