GW: Jak wytłumaczyć rumuński sukces światłowodowy?

Rumunia zaczęła budować szerokopasmową sieć w latach 2000, zaledwie dekadę po tym, jak wyszła z izolacji pod rządami dyktatora Nicolae Ceauescu, straconego w 1989 r. Teraz  jest w czołówce krajów z najszybszym internetem szerokopasmowym, Niemcy i Belgowie znajdują się na szarym końcu stawki. Powód tkwi w historii – pisze Gazeta Wyborcza. 

Rumunia jest jednym z krajów z najszybszym Internetem na świecie, a w UE – nie tylko najszybszym, ale i najlepiej dostępnym. Obecnie ponad 95 proc. rumuńskich gospodarstw domowych ma dostęp do sieci FTTP (światłowodowej). To znacznie powyżej średniej UE wynoszącej 56 proc. (dane za Komisją Europejską). W tym rankingu za Rumunią plasują się Hiszpania i Portugalia (po ok. 91 proc.). A na końcu jest Grecja (27,8 proc.), Niemcy (19,3 proc.) i Belgia (17 proc.). Polska plasuje się w środku stawki z pokryciem siecią światłowodową wynoszącą ok. 60 proc. wszystkich gospodarstw domowych.

Rumunia znajduje się w pierwszej trójce krajów europejskich pod względem łączności szerokopasmowej o przepustowości co najmniej 1 GB w gospodarstwach domowych, zaraz za Francją i Węgrami. W rankingu szybkości Internetu netindex.com, Bukareszt zajmuje siódme miejsce, tuż za Nowym Jorkiem.

Jak udało się to Rumunom?

 To bardzo proste: zaczęli jako ostatni – tłumaczy Jorge Pérez Martínez, profesor z Wydziału Inżynierii Telekomunikacyjnej Politechniki w Madrycie (UPM). Wyjaśnia, że na początku XXI wieku Rumunia miała przestarzałą infrastrukturę telefoniczną, która nie mogła obsługiwać szybkich połączeń internetowych. – Nie było łączy miedzianych. Te dostępne były wyłącznie w miastach, a do tego znajdowały się w opłakanym stanie – twierdzi.

Rumuni zaczęli więc szukać wyjścia z sytuacji, ale wybrali inną ścieżkę od pozostałych krajów byłego bloku wschodniego. W większości z nich tworzono sieci na bazie istniejących operatorów państwowych. – W Rumunii ludzie sami zaczęli budować sieci. Dosłownie, dzielnica po dzielnicy – mówi Pérez Martínez.

Rumuni zaczęli instalować na dachach domów sieci osiedlowe, zbudowane z pajęczyn kabli owiniętych wokół słupów i latarni. A ponieważ zaczynali od zera, nie zamierzali instalować przestarzałych kabli miedzianych, lecz koncentryczne: światłowodowe i telewizyjne.

– Nie było żadnych regulacji ani przepisów dotyczących ich budowy lub działania, więc mogły się szybko rozwijać. W niektórych przypadkach wiele sieci łączyło się ze sobą, tworząc jedne z pierwszych o zasięgu na wpół metropolitalnym – dodaje Andrei Ionita, dyrektor ds. technologii w organizacji pozarządowej Code for Romania / Commit Global.

Pomimo intensywnego wdrażania światłowodów proces odchodzenia od sieci miedzianych postępuje w Europie powoli. W grudniu 2019 r. Orange France ogłosił, że do 2030 r. wymieni całą swoją sieć miedzianą. W Hiszpanii wyłączenie sieci miedzianej nastąpiło pod koniec kwietnia. Niemcy nie mają jeszcze ustalonej daty wyłączenia. 

Choć Rumunia ma bardzo zaawansowaną łączność światłowodową, to jeśli chodzi o cyfryzację, znajduje się wciąż w tyle za innymi krajami. Pod względem obecności telefonów komórkowych w gospodarstwach domowych z wynikiem 82,4 proc. plasuje się nieco poniżej średniej UE (86,5 proc.). Na czele listy znajduje się Irlandia (98,3 proc.), Dania (97 proc.) i Finlandia (96 proc.). Rumunia pozostaje również w tyle w UE pod względem handlu elektronicznego (7,6 proc.), tuż przed Grecją (7,3 proc.).

Więcej w: Historia rumuńskiego sukcesu. Dlaczego kraj bije Niemcy pod względem dostępu do internetu (dostęp płatny)