Henna Virkkunen, unijna komisarz ds. suwerenności technologicznej w rozmowie z serwisem Euractiv tonuje zapędy do deregulacji rynku telekomunikacyjnego w UE, które były wcześniej wyrażane przez niektórych wysokich rangą urzędników Komisji Europejskiej.
Wiadomo, że w Brukseli trwają prace na Digital Networks Act (DNA), aktem o sieciach cyfrowych, który ma zastąpić Europejski kodeks łączności elektronicznej i najprawdopodobniej przyjmie formę rozporządzenia.
Virkunnen zwróciła uwagę, że różne transpozycje Europejskiego kodeksu łączności elektronicznej (EECC) przez państwa członkowskie, który obecnie reguluje rynki telekomunikacyjne UE, doprowadziły do fragmentacji rynku telekomunikacyjnego. Jej zdaniem, przepisy DNA powinny być jak najbardziej jednolite w całej UE i powinny uprościć istniejący Kodeks łączności (w Polsce PKE), aby zachęcić do inwestycji. Powtórzyła stanowisko Komisji, że przy obecnym tempie inwestycji UE ryzykuje, że nie osiągnie swoich celów łączności na rok 2030, czyli zapewnienia 100 proc. zasięgu światłowodowego i 5G na obszarach zamieszkanych.
Jednym z najgorętszych punktów w dyskusji o DNA jest kwestia konsolidacji na rynku telekomunikacyjnym w Europie.
– Nie tylko wielkość ma znaczenie – uważa Henna Virkkunen, co stoi w poprzek do twierdzeń wielu wyższych urzędnikom KE, którzy od miesięcy powtarzają, że „wielkość operatorów telekomunikacyjnych ma znaczenie”, aby konkurować z konkurentami na arenie światowej i inwestować w najlepsze w swojej klasie sieci 5G/6G i światłowodowe.
– Wiele małych firm może być bardzo innowacyjnych i bardzo konkurencyjnych – podkreśliła unijna komisarz.
Co ciekawe wypowiedź ta koresponduje z polskim stanowiskiem w sprawie DNA, o czym na Ogólnopolskiej Konferencji Operatorów Komunikacji Elektronicznej organizowanej w tym tygodniu w Sopocie przez PIKE i iNET Group mówiła Marzena Sawicka, dyrektorka Departamentu Telekomunikacji w Ministerstwie Cyfryzacji.
– Nie jesteśmy jednak przekonani, że najlepszą receptą na bolączki na rynku jest konsolidacja operatorów. Nam zależy bowiem też, by zachować odpowiednią konkurencyjność na rynku i dobre ceny dla konsumentów – podkreśliła.
Dodała, że inną regulacją DNA, które budzi zastrzeżenia Polski, jest centralizacja zarządzania widmem radiowym z poziomu Brukseli. Urzędnicy KE w przeszłości wyrażali bowiem niezdadowolenie, że rozdzielanie częstotliwości na potrzeby sieci 5G czy wcześniej 4G w poszczególnych krajach unijnych odbywało się w bardzo różnym tempie (opóźnienia) i na różnych zasadach. Centralizacja miałby to usprawnić.
– My jesteśmy temu przeciwni i znaleźliśmy w tym zakresie kilku sojuszników wśród państw UE – mówiła Marzena Sawicka.
Unijna komisarz z kolei w swej wypowiedzi dla Euroactiv unikała używania terminu deregulacja, a kładła nacisk na to, że chce uprościć istniejące przepisy, aby „Europa była łatwiejsza dla prowadzenia biznesu”.
Nie zaprzeczała, że problemem w sektorze telko w Europie są zbyt niskie inwestycje, ale na stwierdzenie, że operatorzy alternatywni prawdopodobnie inwestują więcej w sieci łączności nowej generacji niż tradycyjni operatorzy – co budzi obawy, że deregulacja może faktycznie zaszkodzić prywatnym inwestycjom w przyszłą infrastrukturę – Virkkunen wyraźnie powstrzymała się od obrony tradycyjnych operatorów. Stanowiło to wyraźne odejście od stanowiska jej poprzednika, Thierry'ego Bretona, i opinii jej własnych urzędników w KE wyrażanych w ostatnich miesiącach.
W kwestii cyberbezpieczeństwa na rynku telekomunikacyjnym Virkkunen powtórzyła, jak bardzo jest „niezadowolona” z wdrożenia przez państwa członkowskie 5G Toolbox, który nakłada na kraje UE obowiązek stopniowego wycofywania „wysokiego ryzyka” chińskich komponentów z sieci komórkowych 5G. Pięć lat po wdrożeniu zestawu narzędzi 17 krajów nadal nie jest gotowych do stopniowego wycofywania zależności od chińskich produktów, jak pokazują dane.
– Potrzebne są silniejsze środki – powiedziała, zgadzając się z listem niedawno wysłanym do niej przez 40 posłów do PE z różnych partii po skandalu korupcyjnym z Huawei.