Integracja czy dezintegracja środowiska ISP?

„Kupą mości Panowie!” – nawołują pomysłodawcy projektu Mali i Średni Operatorzy Telekomunikacyjni. To kolejny pomysł na wzmocnienie pozycji rynkowej ponad dwóch tysięcy ISP. Dziś wielu z nich czuje się rozczarowana kształtem konkursów 1.1 POPC. Nowa inicjatywa trafia więc na dobry grunt. Problem w tym, że sienkiewiczowski cytat, kojarzy się z działaniami mocno ad hoc. Choć budzi na krótką metę entuzjazm, to trwałe sukcesy wymagają raczej żmudnych i długotrwałych działań. Nie wszyscy zaś ISP grzeszą cierpliwością.

W końcu listopada, tydzień po tygodniu, miały miejsce dwie imprezy dla operatorów telekomunikacyjnych z sektora MSP – XIX Konferencja KIKE oraz iNET Meeting. Część wystawców, uczestników, prelekcji i prelegentów była ta sama, ale oba wydarzenia różniły się dość istotnie. Pierwsza konferencja była zdecydowanie większa, bo zgromadziła blisko 700 osób, druga bardziej kameralna. Pierwsza została zorganizowana z większym rozmachem i szerszym programem merytorycznym, druga była skromniejsza. Na pierwszej wystąpienia mieli przedstawiciele administracji publicznej, na drugą już nie zawitali.

Czy to oznacza, że konferencja organizowana przez KIKE była bardziej udana? Gdyby oceniać, jak to robią sędziowie wydający werdykty w walkach bokserskich, licząc zadane ciosy, to zapewne taka by była ocena.

Jednak nie wszyscy ISP tak uważają, argumentując, że konferencja KIKE nie jest już imprezą dla środowiska, a dla ludzi z zewnątrz. Pokazuje środowisko ISP i dlatego musi być ładna. Świadczyć ma o tym fakt, że w gronie blisko 700 uczestników konferencji KIKE, operatorów było niespełna 100.

Nie wszystkim ISP ta formuła odpowiada, co chyba też wyczuwa zarząd KIKE, decydując się na wydzielanie niektórych z prelekcji, wystąpień i paneli tylko dla członków Izby. Główny problem jednak w tym, że jest grono operatorów, którzy uważają, że działania Izby nie są skuteczne, czego wyrazem np. kształt drugiego konkursu 1.1 POPC. Z tych nastrojów zdaje sobie sprawę Piotr Marciniak, prezes KIKE, który w gazecie Izby, w artykule „Izba to nie fastfood”, próbuje tłumaczyć, że działania lobbingowe wymagają cierpliwości i na efekty trzeba trochę czekać.

Ma rację, ale czy wszystkich przekona? KIKE od dłuższego czasu jasno komunikuje, że chce skupiać się na działaniach lobbingowych, a nie na projektach typu „tanie łącze”, które przynosiły konkretne korzyści ekonomiczne operatorom. Jednak wielu z nich oczekuje od organizacji, na rzecz której płacą składki, właśnie tego drugiego.

Dostrzegają to liderzy Stowarzyszenia e-Południe i część środowiska iNET Group, które podjęły współpracę przy projekcie Małych i Średnich Operatorów Telekomunikacyjnych (MIŚOT), który ma właśnie dawać takie wymierne , liczone w złotówkach, właśnie tego drugiego. KIKE może mieć obawy, że na rzecz tej inicjatywy straci część zaplecza (operatorów ISP). Wszak jak pokazują eksperyment psychologiczne, większość z nas woli natychmiast skromniejsze korzyści, od dłuższego oczekiwania na większą nagrodę. Animatorzy MiŚOT-a zapewniają, że nie jest ich celem odciąganie operatorów od KIKE, bo cenią dokonania Izby. Wysuwają nawet pomysły, jak zwiększyć grono członków KIKE (ulgi członkowskie dla iNET Group i klientów węzła EPIX).

Przedstawiciele obu środowisk mają ze sobą rozmawiać. Dla środowiska ISP dobrze by było, żeby im sie udało. By wypracowali jakiś model konstruktywnej współpracy. By nie stało się jak z dwoma polskimi partiami, które nieco ponad dekadę temu miały tworzyć wspólny rząd, a dziś największą satysfakcję zdają się czerpać z wzajemnej dyskredytacji. Na tym środowiska ISP nie zyska.