REKLAMA

Pasmo C i radiowyskościomierze: amerykański problem nas nie dotyczy, ale potencjalnie mamy własny

W USA Federalna Komisja Lotnictwa (FAA) i branża lotnicza wraz z Federalną Komisją Łączności (FCC) i operatorami komórkowymi poszukują rozwiązań, które pozwolą mieć pewność, że sieci 5G działające w paśmie C nie będą miały negatywnego wpływu na bezpieczeństwo lotów. Urząd Komunikacji Elektronicznej zachowuje w tej sprawie spokój i wyjaśnia nam dlaczego.

Branża lotnicza i FAA biją w USA na alarm, że sieci 5G działające w paśmie C mogę mieć negatywny wpływ na poprawne działanie wrażliwych systemów elektronicznych zainstalowanych w samolotach, w tym na poprawne działanie radiowysokościomierzy. Według FAA, anomalie pracy radiowyskościomierzy mogą pozostać niewykryte przez automatykę samolotów lub pilota, zwłaszcza w pobliżu ziemi, co może mieć negatywny wpływ na bezpieczeństwo lotu i lądowania. Dotychczasowe działania FAA doprowadziły do przesunięcia na początek stycznia 2022 r. uruchomienia 5G w paśmie C przez Verizon i AT&T.

Do tego czasu zainteresowane strony powinny znaleźć rozwiązania – przynajmniej doraźne – które zminimalizują do akceptowalnego poziomu ryzyka mające wpływ na bezpieczeństwo lotów. W grę wchodzą zarówno specjalne instrukcje dla pilotów samolotów, jak i np. ograniczanie mocy stacji bazowych lub wręcz ich wyłączenie na niektórych obszarach na lotniskach i wokół nich.

O tym jak bardzo branża lotnicza jest zaniepokojona świadczyć może wspólny list Dave’a Calhouna, prezesa Boeinga i Jeffrey’a Knittela, szefa Airbus Americas do Pete Buttigiego, który w administracji prezydenta Joe Bidena odpowiada za transport. Stwierdzili w nim, to co wcześniej mówiła branża: 5G może mieć negatywny wpływ na bezpieczeństwo lotów oraz, że może mieć to bardzo negatywny wpływ na całą branżę lotniczą.

Branża telekomunikacyjna przekonuje, że ryzyka nie ma i ustami branżowej organizacji lobbystycznej Cellular Telecommunications Industry Association (CTIA) oskarża branżę lotniczą o straszenie i przeinaczanie faktów.

W cieniu PR-owej wojny, w której telekomy przyjęły bardziej agresywną postawę niż lotnictwo, prowadzone są merytoryczne rozmowy. Na razie ustalono, że strony wymienią się danymi oraz, że eksperci obu zainteresowanych stron wykorzystując dane – w koordynacji z FAA i FCC – będą wspólnie pracować nad znalezieniem rozwiązań.

Spytaliśmy p.o. rzecznika UKE, czy przygotowane przez polskiego regulatora projekty dokumentacji aukcyjnej, w tym projekty decyzji rezerwacyjnych, przewidują po stronie przedsiębiorców telekomunikacyjnych korzystających z pasma C jakieś środki zaradcze na sygnalizowane przez FAA i branżę lotniczą zakłócenia pracy elektroniki samolotów przez sieci 5G działające w paśmie C.

- Odpowiadając krótko na pytanie, odpowiedź brzmi: nie – odpowiedziało nam biuro prasowe UKE i przedstawiło argumentację.

Urząd zwraca uwagę, że dyskutowany w USA problem potencjalnych interferencji dotyczy częstotliwości 3700-398- MHz, które wykorzystywane są w sieciach 5G w krajach zaliczanych przez Międzynarodową Unię Telekomunikacyjną (ITU) do Regionu 2, a więc m.in. USA. Polska, jak i inne kraje europejskie leżą w Regionie 1, gdzie na potrzeby sieci 5G wykorzystywane są częstotliwości 3400-3800 MHz.

- Minimalny odstęp separacyjny (guardband) pomiędzy systemami 5G i systemami radionawigacji lotniczej (radiowyskościomierzami) pracującymi w zakresie 4200-4400 MHz w przypadku USA wynosi 220 MHz, natomiast w przypadku Polski wynosi on 400 MHz. Większa odległość separacyjna powoduje, że ryzyko powstawania szkodliwych zakłóceń jest dużo mniejsze, albo wręcz znikome – stwierdza biuro prasowe UKE.

Urząd w swej odpowiedzi na nasze pytanie odniósł się też do europejskich realiów.

Dotychczasowe analizy prowadzone w ramach Europejskiej Konferencji Administracji Pocztowych i Telekomunikacyjnych (CEP) ustalające warunki wykorzystywania częstotliwości 3400-3800 MHz, w szczególności Maska Granic Bloku (BEM), określająca m.in. poziom emisji pozapasmowych, nie wykazały, że istnieje problem wystąpienia zakłóceń radiowysokościomierzy w lotnictwie cywilnym przez pasmo komunikacji 5G – czytamy w odpowiedzi.

Urząd jednocześnie przyznał, że pod koniec 2020 r. na forum CEPT pojawiły się informacje o ryzyku blokowania odbiornika radiowysokościomierza sygnałem pochodzącym od systemu 5G.

- Po wstępnych analizach, 5 marca 2021 r. działający w ramach CEPT Komitet Komunikacji Elektronicznej (ECC) podjął decyzję o ustanowieniu nowego zadania „Kompatybilność między systemami MFCN działającymi w zakresie 3400-3800 MHz i radiowysokościomierzami (RA) działającymi w zakresie 4200-4400 MHz” – stwierdziło biuro prasowe UKE w rozwinięciu odpowiedzi na nasze pytanie i dodało, że zakończenie zadania przewidywane jest w lipcu 2022 r.

Biuro prasowe w swej odpowiedzi dodało, że „celem tego zadania jest »ocena wrażliwości użytkowanych odbiorników RA pracujących w paśmie 4200-4400 MHz, przy jednoczesnym uwzględnieniu wszelkich inicjatyw lotnictwa cywilnego w zakresie udoskonalenia odbiorników RA, w celu zbadania następujących scenariuszy kompatybilności:

1) Niepożądane emisje z sieci MFCN pracujących w zakresie 3400-3800 MHz na pasmo 4200-4400 MHz przeznaczone dla radiowysokościomierzy,

2) Wpływ blokowania radiowysokościomierzy przez emisje wewnątrz pasma MFCN 3400-3800 MHz«”.

- UKE będzie na bieżąco monitorować dokumenty wejściowe i wyniki prac tego zespołu, jak również innych gremiów europejskich, które potencjalnie mógłby dotyczyć ten problem – w imieniu regulatora deklaruje biuro prasowe UKE.