W TELKO.in już 1,5 roku temu przewidzieliśmy wycofanie Viaplay z Polski. Teraz Canal+?

Czy zapowiedziane wczoraj wycofanie się z Polski Viaplay jest zaskoczeniem? Przypomnijmy, że w TELKO.in stawiając na początku ubiegłego roku redakcyjną prognozę na 2022 r. odważnie przewidywaliśmy, że Viaplay  albo spuści z tonu (i obniży ceny) lub zniknie z polskiego rynku. 

Pomyliśmy się o mniej więcej pół roku, ale generalnie nasze wyczucie rynku było dość dobre. W strategii serwisu dostrzegalne było, że Skandynawowie  grają va banque – pozyskiwali za duże pieniądze licencje na atrakcyjne transmisje sportowe, kosztem jakości technicznej na takich rynkach, jak Polska.  Tym razem agresywna gra się nie opłaciła i firma postanowiła zadbać o swą pozycję na bliższych jej i lepiej znanych rynkach skandynawskich, odkładając już chyba na zawsze plany szerokiej międzynarodowej ekspansji, choć oficjalnie zostały tylko przesunięte w czasie. Serwis ma się bowiem wycofać nie tylko z Polski, ale także z krajów bałtyckich, Wielkiej Brytanii, USA i Kanady.

Jak tłumaczy nowy prezes, Viaplay chce  skupić swą  uwagę i zasoby na tych rynkach, na których może konkurować w dłuższej perspektywie, i zadbać o to, aby jego produkty były odpowiednie, popularne i generowały wysokie zyski. Przyznał też, że nie wszystkie poczynione przez grupę inwestycje w treść się opłacają. 

Grupa zdecydowała się  (m.in. w Polsce) w tym roku na spore podwyżki  abonamentów, ale w efekcie zarówno w Skandynawii, jak i na innych rynkach liczba subskrybentów serwisu w drugim kwartale tego roku spadła w porównaniu z pierwszym. Co jednak ciekawe, w Polsce akurat nie. 

– Ogłaszamy dziś nową strategię i plan, który obejmuje między innymi skupienie się na naszych głównych operacjach w Skandynawii, Holandii i Viaplay Select; wdrożenie nowego modelu operacyjnego; zmniejszanie rozmiarów, nawiązywanie współpracy lub wycofywanie się z naszych innych rynków międzynarodowych; odpowiednie dobranie rozmiaru i wyceny naszej oferty produktów w Skandynawii; podjęcie szeroko zakrojonego programu redukcji kosztów; oraz przeprowadzenie natychmiastowego strategicznego przeglądu całej działalności w celu rozważenia wszystkich opcji, w tym sublicencji na treści, sprzedaży aktywów, zastrzyków kapitałowych lub sprzedaży całej grupy. Nie wszystkie poczynione inwestycje w treści się opłacają i są realizowane w perspektywie krótko- i średnioterminowej. Ponadto dążenie do wzrostu liczby abonentów odbywało się kosztem wartości, zwłaszcza jeśli chodzi o nasze umowy partnerskie. Słabość rynków reklamowych i kursów walut to dodatkowe czynniki, z którymi musimy się pogodzić. Założenia ekspansji międzynarodowej, w tym ramy czasowe rentowności, również zostały znacząco przesunięte w przyszłość od czasu rozpoczęcia ekspansji. Działamy szybko, aby sprostać wszystkim tym wyzwaniom – informuje zarząd Viaplay. 

Terapia będzie zaś bolesna przede wszystkim dla pracowników skandynawskiej grupy, bo oznacza ona zwolnienie ponad 25 proc. załogi, tj. ok. 450 osób.

Powstaje pytanie, co dalej z biznesami Viaplay na rynkach, z których się wycofuje. Pytany w tej kwestii nowy prezes skandynawskiej firmy Joergen Madsen Lindemann mówił o ich sprzedaży, potencjalnych partnerstwach lub zamknięciu biznesu. 

– Mamy nadzieję, że treści, które oferujemy  na rynkach międzynarodowych, wzbudzą zainteresowanie – mówił mediom Lindemann.

I rzeczywiście, kilka godzin po ogłoszeniu przez Viaply planu odchudzania, Canal+ poinformował  że przejął 12 proc. udziałów w grupie Viaplay. Szczegóły finansowe transakcji nie zostały ujawnione. Nie jest tajemnicą  że grupa Canal+ ma ambicję zbudowania europejskiego rywala dla globalnych serwisów streamingowiych i przejęcie Viaplay mogłoby jej w tym pomóc. W ubiegłym miesiącu Canal+ informował o przejęciu 26 proc. w azjatyckim serwisie streamingowym Viu i inwestycji w ten serwis 300 mln dol.  z opcją, że  dalsza inwestycja grupy może skutkować zwiększeniem udziału w Viu do 51 proc.