Zagórski: To prezes UKE chciał aukcji, a nie przetargu na 5G

Portal wnp.pl rozmawiał z Markiem Zagórskim, ministrem cyfryzacji o decyzji Urzędu Komunikacji Elektronicznej w sprawie  ogłoszenia aukcji na częstotliwości niezbędne do uruchomienia 5G w Polsce, która to – według serwisu – rozgrzała do czerwoności firmy z branży telekomunikacyjnej.

Skok na kasę – to najczęstsze co można nieoficjalnie usłyszeć u największych operatorów – relacjonuje wnp.pl. Zdaniem Marka Zagórskiego, ministra cyfryzacji, to decyzja (że będzie aukcja, a nie przetarg), która  rzeczywiście niesie za sobą również negatywne skutki. Istnieje bowiem realne ryzyko, że proces inwestycyjny może być dłuższy i przez to trudniejszy.

– Rzeczywiście wszędzie tam, gdzie była aukcja, wpływy – w porównaniu z państwami, gdzie zorganizowano przetargi – były wyższe. Ale uważamy, że to nie musi oznaczać reguły. Decyzja o aukcji w Polsce nie jest skokiem na kasę firm telekomunikacyjnych – mówi w rozmowie minister cyfryzacji. Przyznaje jednak, że skuteczne wdrożenie 5G w Polsce może się przez to skomplikować.

– Decyzja, że będzie aukcja, to autonomiczna decyzja prezesa UKE. Ta decyzja ma swoje plusy i minusy. Do plusów należy zaliczyć na pewno większe wpływy do budżetu państwa. Minusem może się okazać większa niepewność wśród operatorów. Przeprowadzenie aukcji może być też większym wyzwaniem dla UKE – uważa Zagórski.

Prezes UKE Marcin Cichy podczas kongresu w Krynicy w rozmowie z money.pl zapewniał jednak, że urząd wyciągnął wnioski z poprzedniej aukcji na częstotliwości dla LTE (m.in. pasmo 800 MHz) i teraz nie pozwoli przeciągać aukcji w nieskończoność oraz będzie dokładnie weryfikował jej uczestników pod kątem wiarygodności. Wierzy, że urząd sobie poradzi.

Minister Zagórski w rozmowie w wnp. pl studzi też emocje związane z potencjalnie wysokimi wpływami do budżetu państwa z tytułu sprzedaży tych częstotliwości. Jak informuje portal, Ministerstwo Finansów na wstępnym etapie zapisało, że w 2020 roku kasa zostanie zasilona o 3,5-5 mld złotych. – Ostatecznie te wpływy będą mniejsze. Nie chcę mówić o ile, ale dużo mniejsze – dementuje minister.