Z tyłu sklepu, czyli o obrzydliwości IPv6 słów kilka

Niedawno na łamach TELKO.in pisałem, że – w kontekście wyczerpujących się zasobów IPv4 – IPv6 przyjmuje się słabo. Na zakończenie poprzedniego artykułu napisałem, że wynika to z pewnej natywnej „obrzydliwości” IPv6, której dziś poświęcam kilka słów.

Stan obecny

Ilość adresów IPv4 jest opisana w postaci liczby 2^32, co daje sumarycznie 4 294 967 296 (cztery miliardy dwieście dziewięćdziesiąt cztery miliony dziewięćset sześćdziesiąt siedem tysięcy dwieście dziewięćdziesiąt sześć) adresów IP. Zważywszy, że obecnie na planecie Ziemia żyje około 7,3-7,8 miliarda ludzi, to jest to co najmniej o połowę za mało, jeśli przyjąć, że na każdego mieszkańca Ziemi przypada jedno urządzenie, które da się zaadresować po IP.

Szacuje się, że do roku 2019 średnia ilość urządzeń wykorzystujących adres IP przypadających na każdego mieszkańca Ziemi będzie wynosiła 3,2. Natomiast w samej Polsce może to być nawet 6,2 urządzenia per capita. Zważywszy, że w Polsce mamy 38,5 mln ludności, to do zaspokojenia potrzeb w 2019 r. potrzebowalibyśmy minimum… 238 mln (!) adresów IPv4. Moim zdaniem, takie zapotrzebowanie jest kompletnie nierealne do obsłużenia, skoro obecnie w Polsce jest zaalokowane raptem około 20 mln adresów IPv4.

Zwolennicy NAT-ów powiedzą: znanych portów jest 1024, zatem z dostępnych na każde urządzenie 65 536 portów możemy 20 mln adresów IP „rozmnożyć” do 1,28 mld adresów!

Świetnie, tylko:

a) pytanie, ile z tych 20 mln adresów będzie się nadawać do użycia z NAT? Jeśli przyjmiemy optymistycznie, że 10 mln, to tych „rozmnożonych” adresów będzie już tylko 655 mln;

b) wolnych na 100 proc. portów jest około 17 tys. (reszta jest już w jakiś sposób zajęta lub rezerwowana pod konkretne usługi) zatem mnożnik nie będzie wynosił 64 tylko 16, co daje –po „rozmnożeniu” wszystkich polskich alokacji – najwyżej 320 mln adresów za NAT-ami;

c) jeśli przyjmiemy, że „bezpiecznemu rozmnażaniu” można poddać 10 mln adresów, to uzyskamy za NAT-ami maksymalnie 160 mln adresów, czyli tak, czy owak za mało, niż będzie potrzeba wedle wspomnianych wyżej prognoz;

d) zauważmy, że de facto tylko sieci dostępowe mogą pracować za NAT, a cała reszta – już nie za bardzo. W każdym razie – nie tak łatwo. Nie ma zatem rady – IPv4 nie da rady i jedynym wyjściem wydaje się być IPv6. Niestety, przejście na wersję 6. nie odbywa się za pomocą magicznego guzika „WŁĄCZ IPv6”, stąd każdy zwleka, jak może. Mniej lub bardziej zdając sobie sprawę z poniższych następujących faktów.

Obrzydliwość pierwsza: Od przybytku czasem boli głowa

Ilość adresów IPv6 to z kolei liczba przedstawiana jako 2^128, co daje sumarycznie 340 282 366 920 938 463 463 374 607 431 768 211 456 (trzysta czterdzieści undecillionów... itd.) adresów IP, czyli po około 48 611 766 702 991 209 066 196 372 490 (czterdzieści osiem octylionów... itd.) adresów IP na każdego człowieka na Ziemi.

Idąc dalej... Każdy LIR obecnie otrzymuje alokację /29 IPv6, co oznacza, że otrzymuje… czternaście trylionów całej obecnej przestrzeni adresowej IPv4. Aby wyliczyć, ile to jest adresów, trzeba te 14 trylionów pomnożyć przez 4 miliardy. I niech mi ktoś powie, że nie przesadzono z ilością?