Bezczelni jak Viaplay

To nie pierwszy raz, kiedy platforma streamingowa Viaplay dała w Polsce ciała. Swoistym kuriozum jest jednak odpowiedź na skargi klientów odnośnie jakości transmisji meczów Premier League. Być może Skandynawowie uważają, że to majstersztyk PR-owski, próbując wywołać wrażenie, że będą udzielać rekompensat. To tylko pozór – headline, który ma pójść w Polskę.

 
undefined

Skandynawski serwis mocno reklamował swój sukces, jakim było pozyskanie praw do transmisji meczów piłkarskich angielskiej Premier League – jak na każdym kroku podkreślała grupa: najpopularniejszych ligowych rozgrywek futbolowych na świecie. 

Pozyskanie takich praw kosztuje, nie dziwi więc, że rozpoczęcie rozgrywek Viaplay anonsował jako „big weekend”. Niestety, w ostatnią sobotę platforma ponownie zaliczyła poważną wpadkę techniczną. Widzowie skarżyli się na ciągłe zacinanie obrazu, niską jakość przekazu, a nawet zupełny brak sygnału. Teoretycznie klienci Viaplay powinni być na to przygotowani, bo to nie pierwszyzna. Podobne sytuacje zdarzały się przy transmisji hitowego meczu Bundesligi Borussia Dortmund – Bayern Monachium czy gali KSW. 

Tym razem jednak niektórzy z widzów nie wytrzymali i poskarżyli się UOKiK, a sprawę zaczęły opisywać media. 

Ironią w tej sytuacji jest, że kilka dni wcześniej Viaplay zapowiedział duże podwyżki za dostęp do serwisu w Polsce. Od marca 2023 r. dostęp do platformy ma kosztować 55 zł miesięcznie co sprawi, że będzie to jeden z najdroższych serwisów streamingowych w kraju. To może nawet nie dziwić, bo pozyskiwanie praw do transmisji kolejnych prestiżowych rozgrywek sportowych, to ogromna inwestycja, a Viaplay chce przecież zarobić.

Gorzej jednak, że Skandynawowie drwią sobie z polskich widzów, bo przecież zdają sobie sprawę ze swych technologicznych niedomagań. Nic sobie z tego najwyraźniej nie robią. Zapewne „Polska to trochę trzeci świat”, a kibic piłkarski zniesie wiele. Takie można odnieść wrażenia z komunikacji i działań grupy, gdy raz po raz wybucha kolejna afera o jakość transmisji. 

Swoistym kuriozum jest odpowiedź Viaplay na komunikat biura prasowego UOKiK, że ten może podjąć działania wobec Viaplay, jaki zaczęły kolportować media. Być może Skandynawowie uważają to za majstersztyk PR-owski, bowiem próbują wywołać wrażenie, że będą udzielać rekompensat. Ale to jest tylko pozór – headline, który ma pójść w Polskę.

Wczytując się w komunikat Viaplay głębiej, jego odbiorca od razu napotyka na zastrzeżenia, że „przyczyny występowania problemów z dostępem do platformy są różnorodne i uzależnione od konkretnych przypadków, a ich skala ograniczona”. Sformułowanie, że każde zgłoszenie przesłane przez klientów rozpatrywane jest indywidualnie i w uzasadnionych przypadkach serwis zaoferuje subskrybentom odpowiednią rekompensatę od razu trzeba odczytać jako odmowę uwzględniania skarg – na pozytywne ich rozpatrzenie będą mogli liczyć nieliczni, zapewne „klienci najbardziej awanturujący się”. Bo jak Viaplay zamierza sprawdzać, czy dana skarga jest uzasadniona i w jakim stopniu? I jakie mają to być rekompensaty? Dodatkowy miesiąc dostępu do serwisu gratis? Wiadomo, że w tej sytuacji wielu klientów „machnie ręka” i nie będzie chciało się bawić w żmudne udowadnianie, że miało problemy z transmisją. W zamian i tak zyska niewiele. 

Bezczelni menadżerowie z Viaplay zdają sobie zapewne z tego sprawę. Być może liczą, że z czasem emocje wygasną i sprawa rozejdzie się po kościach. A informacją o rzekomych rekompensatach dla nielicznych, chcą zapewne zamydlić oczy UOKiK. 

Piątkowe komentarze TELKO.in mają charakter publicystyki – subiektywnych felietonów, stanowiących wyraz osobistych przekonań i opinii autorów. Różnią się pod tym względem od Artykułów oraz Informacji.