Byli i aktualni ministrowie cyfryzacji spięli się o opłatę telekomunikacyjną

Ministerstwo Cyfryzacji opublikowało kolejną wersję Prawa Komunikacji Elektronicznej (PKE) – zmodyfikowane wobec propozycji przedstawionej w lutym br., która zasadniczo bazowała jeszcze na projekcie poprzedniego rządu. Jednym z jego elementów było istotne podniesienie obciążeń, jakie z tytułu prowadzonej działalności ponoszą przedsiębiorcy telekomunikacyjni. Starli się o to w mediach społecznościowych były minister cyfryzacji (obecnie poseł) Janusz Cieszyński z aktualnym wiceministrem resortu Michałem Gramatyką.

W lutowym projekcie PKE proponowane było m.in. ustalenie maksymalnej stawki opłaty telekomunikacyjnej na poziomie 0,25 proc. wartości przychodów operatorów zobowiązanych do jej uiszczenia – wobec aktualnej stawki 0,05 proc. przychodów. Podwyżki miały dotyczyć zresztą nie tylko opłaty telekomunikacyjnej, ale także opłat za korzystanie z zasobów numeracyjnych czy też częstotliwości radiowych. W odróżnieniu od przepisów Prawa telekomunikacyjnego, które większość opłat regulowało w wartościach bezwzględnych, w nowej wersji PKE ustalono krotność średniej krajowej. W efekcie rynkowi telekomunikacyjnemu, w szczególności większym podmiotom, groził istotny wzrost obciążeń publiczno-prawnych.

Wczoraj resort cyfryzacji opublikował nowy projekt w łagodniejszej odnośnie opłat wersji. W efekcie Janusz Cieszyński zaatakował na Twitterze Ministerstwo Cyfryzacji, zarzucając podatność na lobbing ze strony dużych telekomów. Były minister dowodzi, że nie zmieniana od 2004 r. wysokość opłat wymaga waloryzacji, oraz że skorzystać miały mniejsze podmioty, ponieważ krąg telekomów zwolnionych z opłaty telekomunikacyjnej poszerzyłby się w stosunku do aktualnego stanu.

Na to odpowiedział Michał Gramatyka, odnosząc się nie tylko do meritum, ale także do zaniedbań poprzedniego rządu, np. jeżeli chodzi o przyjęcie PKE. Wiceminister dowodził, że daniny z sektora telekomunikacyjnego będą rosły także w świetle nowego projektu. I faktycznie tak to wygląda, chociaż wzrost jest mniejszy, niż by to wynikało z projektu lutowego.

Maksymalny wymiar opłaty telekomunikacyjnej proponowany jest obecnie na poziomie 0,15 proc. przychodów operatorów, co oznacza, że wpływy wzrosną z ok. 20 mln zł na 57 mln zł rocznie. Wedle Michała Gramatyki opłaty za korzystanie z zasobów numeracyjnych wzrosną ze 128 mln zł na 162 mln zł, chociaż wiceminister nie przeczył, że część opłat została zredukowana (poprzez obniżenie podstawy wyrażonej krotnością średniej krajowej).

Jeżeli chodzi o krąg przedsiębiorców zobowiązanych do uiszczania opłaty telekomunikacyjnej, to do tej pory obowiązywał limit 4 mln zł rocznych przychodów. W najnowszym projekcie PKE limit ustalony jest na 1000-krotność średniej krajowej, co na podstawie danych za 2023 r. oznacza 7,155 mln zł. W lutowym projekcie mowa była o 8000-krotności czyli kwocie ok. 57 mln zł rocznie. To by realnie oznaczało zniesienie obowiązku ponoszenia opłaty telekomunikacyjnej przez lokalnych operatorów. Nie będą mieli natomiast żadnych przywilejów jeżeli chodzi o opłaty za korzystanie z numeracji czy częstotliwości.