REKLAMA

Chiński syndrom. Wyczekiwanie telekomów

W sprawie Huaweia operatorzy nabrali wody w usta, bo na dobrą sprawę nie wiedzą co powiedzieć, ani do czego realnie się odnieść. Branża analizuje wszystkie możliwe scenariusze rozwoju wydarzeń, w tym embargo na sprzęt chińskiego producenta, ale trudno nie wyczuć, że napięcie nieco opadło. Może z powodu słusznego przeczucia, że nie jest tak źle, albo w mylnym przekonaniu, że nie będzie nowych spektakularnych doniesień, które na nowo podgrzeją atmosferę.

(źr. TELKO.in)

– Na dobrą sprawę wolimy nic nie mówić. Wciąż nie wiadomo, czy rzeczywiście istnieje problem, a jeżeli tak, to na czym dokładnie polega. Trudno więc komentować meritum sprawy. Z drugiej strony jest tak ona delikatna, że każdy komunikat może spowodować szkody – mówi nam przedstawiciel jednego z dużych operatorów telekomunikacyjnych.

Znamienne, że zajęcia stanowiska odnośnie ryzyk korzystania ze sprzętu Huaweia odmówił ostatnio Jean-Marc Harion, prezes Playa, który przed samym pytaniem uciec nie mógł, biorąc udział w konferencji prasowej na ważny dla operatora temat rozbudowy własnej sieci. Z nieoficjalnych rozmów z innymi operatorami wynika jednak, że ich oficjalne stanowisko byłoby bardzo podobne do playowego. Mimo tego wiadomo również, nieoficjalnie, że – choćby z powodu biznesowej ostrożności – (pobieżnie) analizowane były rozmaite scenariusze rozwoju sytuacji po zatrzymaniu dwóch osób pod zarzutem szpiegostwa na rzecz Chin. Łącznie z możliwością zakazu korzystania w Polsce ze sprzętu dostarczanego przez chińskich dostawców.

Piszemy: chińskich dostawców, ale wiadomo, że w praktyce chodzi o Huawei, który jest epicentrum całej sprawy, i który ma znacznie większe od ZTE udziały w polskim rynku telekomunikacyjnym. Zapowiedziana przez Ministerstwo Cyfryzacji „inwentaryzacja” sprzętu – jeżeli ma objąć całość zasobów teleinformatycznych oraz wszystkie elementy sieci telekomunikacyjnych – zajmie sporo czasu, ponieważ sprzętu Huaweia jest w Polsce mnóstwo.

Na radiodostępie tego producenta oparta jest w zasadzie cała sieć mobilna Playa i połowa sieci współdzielonej przez Orange i T-Mobile. Urządzenia Huaweia można odnaleźć także w sieci Plusa, choć głównymi dostawcami tego operatora są Ericsson i Nokia. Poza radiodostępem dużo jest urządzeń Huaweia także w sieci dosyłowej do nadajników mobilnych.

Podobnie jest w dostępowej sieci optycznej, gdzie Huawei należy do czołowych dostawców urządzeń koncentrujących. Zarówno w sieciach dużych operatorów, jak Orange, Netia czy Inea, jak w blisko połowie sieci małych operatorów. Dostarcza im również sporo terminali abonenckich FTTH. Można znaleźć w sieciach różnych operatorów – Netii, Exatela, czy Hawe Telekom – również systemy DWDM Huaweia. Wszędzie jest pełno również jego serwerów i macierzy dyskowych. Z pewnością również w podmiotach z segmentu publicznego, a według nieoficjalnych informacji również tych bardzo wrażliwych na kwestie bezpieczeństwa.

Inaczej wygląda sytuacja w warstwie drugiej i trzeciej sieci telekomunikacyjnych, gdzie przełączników i routerów Huaweia jest relatywnie mniej, a w sieciach szkieletowych – mało, lub nie ma ich w ogóle. Tutaj, ponoć, sprzęt chińskiego dostawcy słabiej wytrzymuje konkurencję z produktami innych dostawców. To dosyć istotne, bo elementy sieci szkieletowej są właśnie najbardziej wrażliwe na integralność transmisji danych. I to jest jeden z głównych argumentów branży telekomunikacyjnej w dyskusji nad bezpieczeństwem polskich sieci.