DGP: Czy operatorzy bedą udostępniać dane hejterów sądom cywilnym?

Czy przedsiębiorca telekomunikacyjny może odmówić przekazania danych osobowych abonenta, który mógł naruszyć czyjeś dobra osobiste? Czy sąd cywilny może każdorazowo takich danych zażądać? I wreszcie – co kluczowe – czy jest skuteczna metoda na pozwanie kogoś, kto kryje się pod pseudonimem, gdy nie znamy jego imienia i nazwiska? Na te pytania mógłby odpowiedzieć w ostatni piątek Sąd Najwyższy. Odmówił jednak podjęcia uchwały, gdyż sąd pytający sformułował zagadnienie prawne na niejawnym posiedzeniu, co jest poważnym błędem formalnym – pisze Dziennik Gazeta Prawna.

W tej sytuacji możliwe więc, że odpowiedź poznamy za 8–12 miesięcy.

Praktyka branży telekomunikacyjnej jest jednak taka, że pomagać przy procesach o naruszenie dóbr osobistych nie chcą. Zasłaniają się tajemnicą telekomunikacyjną. Poniekąd dlatego, że w obliczu niejasnych przepisów nie chcą narazić się na zarzut niewłaściwej ochrony danych osobowych swoich abonentów.

Powstaje wątpliwość: czy istotniejsze jest prawo do prywatności, którego emanacją jest tajemnica telekomunikacyjna, czy jednak prawo do sądu? Do 2010 r. większość sądów i decydentów uważała, że to drugie. Po zamieszaniu wokół ostatecznie nieprzyjętego Anti-Counterfeiting Trade Agreement (ACTA) jednak front się zmienił. Zaczęto coraz bardziej podkreślać rolę prywatności, także internautów. Tyle że – jak przekonuje coraz więcej osób – trzeba skutecznych narzędzi do walki z hejtem w sieci. Trudno zaś o skuteczność, gdy dane hejterów znają często tylko operatorzy telekomunikacyjni i nie chcą ich wydać, dopóki nie zgłoszą się po nie funkcjonariusze policji, służb specjalnych lub prokurator.

Więcej w: Sąd Najwyższy nie zajął się hejterami (dostęp płatny)