Wciąż nie nauczyliśmy się dobrze korzystać ze smartfonów, ale już wiadomo, że per saldo zmieniły świat na lepsze. Tymczasem, zakazać smartfonów w szkołach! – grzmią pedagodzy i psychologowie od lat. W Sejmie procedowany jest właśnie projekt zmian w prawie oświatowym, który przewiduje wprowadzenie takiego zakazu w podstawówkach oraz umożliwia to samo szkołom ponadpodstawowym – zauważa Dziennik Gazeta Prawna.
Technologia cyfrowa niebezpiecznie wciąga, zwłaszcza gdy oferuje nam rozrywkę. Bądźmy wobec siebie szczerzy: nie nauczyliśmy się jeszcze korzystać z niej w sposób dla nas optymalny, czyli maksymalizujący korzyści i minimalizujący szkody.
Wiele krajów wprowadziło już obostrzenia – od twardych zakazów po ministerialne wytyczne dla szkół. Są wśród nich Francja, Holandia, Szwecja, Finlandia, Wielka Brytania czy Norwegia. Naukowcy z Queensland University dokonali w 2024 r. przeglądu obejmującego 22 badania z różnych krajów i, jak piszą, „dowody na wpływ używania lub zakazu telefonów komórkowych w szkołach na wyniki w nauce, zdrowie psychiczne i zjawisko cyberprzemocy są ograniczone i niespójne. Brakuje randomizowanych badań kontrolowanych, a istniejące różnią się metodologią, zakresem zakazu (częściowy lub całkowity) oraz sposobem pomiaru efektów”.
Smartfon może służyć do inwigilacji, ale także do uczestnictwa w społeczeństwie obywatelskim. Każdy użytkownik może dziś dokumentować i natychmiast udostępniać światu to, co dzieje się wokół niego – nie tylko zabawne scenki, także przypadki nadużycia władzy. Już podczas Arabskiej Wiosny okrzyknięto smartfony „bronią informacyjną obywateli”. Dzięki nim nagranie z jednej ulicy może w godzinę obiec media społecznościowe i wywołać globalną dyskusję. W wielu krajach telefon w kieszeni stał się strażnikiem wolności słowa. W systemach autorytarnych przeszukiwanie telefonów stało się rutynowym działaniem resortów siłowych, bo smartfon to interfejs dostępu do wolnej informacji
Więcej w: Sąd nad smartfonem (dostęp płatny)