Dlaczego biurowce nie powinny zostać „wyjęte” spod regulacji megaustawy?

Zamiast apelowania o przywileje prawne, rozsądniejsze wydaje się stosowanie przez dysponentów budynków komercyjnych jasnych, niedyskryminujących kryteriów i warunków dostępu, szeroko dostępnych na podstawie upublicznionej oferty.

(źr. itBLegal)

Jest 17 lipca 2010 roku. W tym dniu wchodzi w życie uchwalona nieco wcześniej (7 maja) ustawa o wspieraniu rozwoju usług i sieci telekomunikacyjnych[1]. Do tego czasu, praktycznie jedynym – mającym jakiekolwiek i niestety niedoskonałe narzędzia prawne – „strażnikiem” rozwoju rynku dostępu do nieruchomości i budynków w celach zapewnienia telekomunikacji był Prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, który co jakiś czas wydawał decyzje stwierdzające nadużywanie przez spółdzielnie mieszkaniowe pozycji dominującej na lokalnych rynkach udostępniania nieruchomości[2].

Ten, kto prowadził w tym czasie telekomunikacyjną działalność pamięta zapewne, że wielokrotnie wejście na nowy rynek i budowa swojej sieci w zasobach niektórych spółdzielni graniczyło z cudem. Z kolei, jeśli ktoś jako konsument czy nawet przedsiębiorca zamierzał zdywersyfikować możliwości korzystania z nowoczesnych usług telekomunikacyjnych to doświadczał, że znalezienie konkurencyjnej cenowo, technicznie czy po prostu uszytej na miarę oferty świadczenia usług telekomunikacyjnych w niektórych budynkach nie było zadaniem łatwym.Zdarzało się bowiem, że na określonym rynku działał jedyny, „słuszny” operator. O konsekwencjach takiej monopolistycznej pozycji, do której przyczyniali się sami dysponenci nieruchomości, blokując różnymi sposobami budowę sieci przez kolejnych operatorów, wspominać nie trzeba.

Dlaczego tak mało decyzji UKE o dostępie do biurowców?

Niemal dziewięć lat obowiązywania megaustawy sytuację tę zmieniło. Ostatnie lata to wzmożona aktywność Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej w Warszawie, który co rusz określa warunki udostępnienia nieruchomości i budynków do celów telekomunikacyjnych. Faktem jednak jest to, że są to decyzje w głównej mierze adresowane do zarządców i dysponentów nieruchomości i budynków mieszkalnych, a tajemnicą poliszynela jest to, że na rynku udostępniania nieruchomości komercyjnych tj. biurowców, galerii handlowych itp. sytuacja nie uległa diametralnej poprawie w stosunku do tej, jaka istniała przed wejściem w życie megaustawy. Nadal bowiem wnioskujący o dostęp przedsiębiorcy spotykają się z odmowami dostępu lub stawianiem wymagań, głównie finansowych, które nie są akceptowalne i de lege lata sprzeczne z zapisami megaustawy.

Z tych względów, trudno jest zgodzić się ze stanowiskiem i argumentacją przedstawioną przez mecenasa Roberta Pawłowskiego w artykule zatytułowanym Biurowce należy wyjąć spod regulacji megaustawy, jaki pojawił się na łamach TELKO.in w dniu 6 marca 2019 roku.

---------------------------------------

PRZYPISY

[1] Tekst pierwotny opublikowany w Dz.U. 2010 Nr 106, poz. 675. Dalej, dla wskazania tego aktu używany będzie skrót „megaustawa”.

[2] Przykładem są decyzje Prezesa UOKiK z dnia 3 grudnia 2012 r. o numerze RKR-48/2012 (Rzeszowska Spółdzielnia Mieszkaniowa z siedzibą w Rzeszowie), z dnia 5 listopada 2012 r. o numerze RWA-24/2012 (Spółdzielnia Mieszkaniowa Lokatorsko – Własnościowa w Sierpcu), z dnia 1 kwietnia 2010 r. o numerze RBG - 2/2010 (Spółdzielnia Mieszkaniowa „WARMIA” w Lidzbarku Warmińskim). Problem nie dotyczył zresztą tylko spółdzielni, ale także wspólnot mieszkaniowych, zarządców, deweloperów.