Dopłata do kosztu netto wymaga interpretacji, nie arbitralności

W sporze o dopłatę do usługi powszechnej opór przedsiębiorców telekomunikacyjnych budzi przede wszystkim konieczność przyjęcia na siebie ciężaru dopłat za podmioty, które uległy likwidacji albo – zwyczajnie – przestały świadczyć usługi telekomunikacyjne. Szkoda, że opinia Bożeny Fejcher z Urzędu Komunikacji Elektronicznej, opublikowane 3 czerwca przez TELKO.in, częściowo pomija tę kwestię.

Replika na nasz tekst autorstwa Bożeny Fejcher, głównego specjalisty w Departamencie Detalicznego Rynku Telekomunikacyjnego w Urzędzie Komunikacji Elektronicznej, w pewnym stopniu daje nadzieję na osiągnięcie rozwiązania, które byłoby akceptowalne dla wszystkich uczestników rynku. Konstatacja może zaskakująca wobec fundamentalnego – wydawałoby się – charakteru poruszanych kwestii spornych. Niestety, wspomniana replika porusza głównie sprawy marginalne, pozostawiając bez rozstrzygnięcia istotę problemu.

Kaja Bartkowiak
(źr.fot.KPM)

Polemikę z naszą opinią, dotyczącą kwestii kosztu dopłaty do usługi powszechnej, przyjęliśmy z przyjemnością. Celem naszej publikacji nie była analiza roli Urzędu w toku spraw dotyczących dopłat do kosztu świadczenia usługi powszechnej, lecz przede wszystkim wskazanie pożądanych rozwiązań, dotyczących ich materialnoprawnych aspektów.

Zdecydowane stanowisko UKE zdaje się częściowo pomijać meritum artykułu "Koszt usługi powszechnej obciąża niesprawiedliwie". Nieporozumienie dotyczy uznania za kość niezgody faktu objęcia obowiązkiem dopłaty tych przedsiębiorców, którzy przejęli przedsiębiorców świadczących usługi w roku, za który naliczana jest dopłata. Zagadnienie to – jakkolwiek wprost uznane przez UKE za problematyczne w uzasadnieniu komentowanej decyzji – nie rodzi takich emocji. Największy uzasadniony opór przedsiębiorców telekomunikacyjnych budzi konieczność przyjęcia na siebie ciężaru dopłat za podmioty, które uległy likwidacji albo zwyczajnie zaprzestały świadczenia usług telekomunikacyjnych. Problem przedsiębiorców przejętych, o których pisze Bożena Fejcher, w istocie nie stanowi głównej osi sporu. W tej sytuacji bowiem, pomimo pewnych wątpliwości chociażby co do zakresu przedmiotowego cesji zobowiązań o charakterze publicznoprawnym lub instytucji przedsiębiorstwa, rynek akceptuje swoje następstwo.

Jakub Woźny
(źr.fot.KPM)

W przypadku natomiast likwidacji podmiotu funkcjonującego na rynku telekomunikacyjnym w roku 2006, a obecnie nieistniejącego oraz pozbawionego jednocześnie prawnego sukcesora, występują uzasadnione, poważne wątpliwości co do obciążenia przypadającą im częścią dopłaty podmiotów funkcjonujących na dzień wydania decyzji. Także Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji zdaje się podzielać tę wątpliwość. Wrzucanie przez regulatora do jednego worka następców przedsiębiorców przejętych ze zlikwidowanymi, jako oczywistą omyłkę, należy złożyć na karb skomplikowanej struktury koncepcji dopłaty i rozbieżnej interpretacji przepisów prawa, co w efekcie prowadzi do nieprecyzyjnie zakreślonego wachlarza podmiotów zobligowanych do uczestnictwa w dopłacie.
Podtrzymujemy także stanowisko, że zgodnie z prounijną wykładnią obowiązującego prawa obciążenie podmiotów działających na rynku telekomunikacyjnym może dotyczyć tylko tych, które funkcjonują, świadcząc usługi w zakresie usługi powszechnej. Znajduje ono potwierdzenie w jasnych wytycznych organów unijnych, przywołanych w toku postępowania.

Nawet jednak gdyby przyjąć, iż faktycznie opłacie podlegaliby wszyscy przedsiębiorcy telekomunikacyjni, niezależnie od rodzaju świadczonych usług, nie może znaleźć zrozumienia brak konsekwencji. Jeżeli bowiem zobowiązanie winno dotyczyć wszystkich usług telekomunikacyjnych pojmowanych szeroko, to oprócz operatorów sieci kablowych partycypować w kosztach kosztu netto musieliby wszyscy obecni na rynku, także platformy satelitarne. W treści decyzji konsekwencja ta nie znalazła odzwierciedlenia, niezależnie czy jest to przejaw błędu interpretacyjnego, czy też nieprawidłowości postępowania dowodowego. Ten właśnie brak budzi największy sprzeciw.