REKLAMA

Dostawcy wysokiego ryzyka, konstytucja, upaństwowienie i realia polityczne

Można się upierać, że decyzje o uznaniu jakiegoś podmiotu za dostawcę wysokiego ryzyka powinny mieć jedynie charakter merytoryczny, a nie wymiar polityczny lub gospodarczy. Takie stwierdzenia ładnie brzmią tylko w deklaracjach i nijak się mają do praktyki.

 
Źr. TELKO.in

Dość niespodziewanie na konferencji KIKE największe emocje wśród uczestników biorących w dyskusji wzbudził panel „Cyberbezpieczeństwo czy biurokracja? Jak nowelizacja KSC zmieni branżę telekomunikacyjną" trwający ponad 1,5 godziny. A w szczególności jego końcówka, gdy wypłynął temat dostawców wysokiego ryzyka (DWR) i głos zabrał zaproszony prof. Ryszard Piotrowski, znany konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego. W sumie można powiedzieć – nie padło nic nowego, bo zarzuty, że przepisy te nie do końca są zgodne z konstytucją i np. godzą w wolność gospodarczą, padały już w przeszłości na forum publicznym. Profesor Piotrowski wysunął jednak dość efektowną tezę, że narzucanie na przedsiębiorców tak daleko idących obowiązków odnośnie obchodzenia się z wykorzystywanym przez nich sprzętem, jaką ma nałożyć nowelizowana ustawa, to de facto upaństwowienie ich aktywów.

Mocno nakręciło to Karola Skupnia, prezesa KIKE, który podziękował profesorowi za to stwierdzenie. – Te przepisy, to rzeczywiście jest upaństwowienie, odebranie nam części praw do majątku, za który zapłaciliśmy – mówił. Skierował przy tym zarzuty wobec Marcina Wysockiego, zastępcy dyrektora Departamentu Cyberbezpieczeństwa w Ministerstwie Cyfryzacji, że ten nagina argumenty prawne broniąc zapisów KSC, które godzą w wolność gospodarczą i przedsiębiorców. Ten chciał polemizować, ale nie za bardzo dano mu na to szansę, bo nie było już czasu.

Można się spodziewać, że w przestrzeni publicznej w ciągu kilku najbliższych miesięcy pojawi się niejeden głos krytyczny przeciwko przepisom o DWR. Będzie na to jeszcze trochę czasu, bo resort cyfryzacji mówi obecnie, że przyjęcie ustawy o KSC możliwe jest najwcześniej w końcówce roku.

Przepisy o DWR straszą bowiem nie tylko operatorów. W kwietniu pojawił się np. raport „Wpływ projektu nowelizacji ustawy o Krajowym Systemie Cyberbezpieczeństwa (KSC)” zrealizowany przez Polskie Towarzystwo Koordynowanej Ochrony Zdrowia, Izbę Gospodarczą „Farmacja Polska" i Fundację AI Law tech. Jego autorzy szacują m.in. wydatki  związany z koniecznością wymiany produktów i usług dostarczanych przez dostawców wysokiego ryzyka w sektorze farmaceutycznym. Według ich wyliczeń, koszt dla jednego podmiotu może wynieść około 1,5 mln zł netto w perspektywie pięciu lat, co w skali całego sektora (ok. 450 podmiotów z branży farmaceutycznej ma podlegać KSC) przekłada się na blisko 675 mln zł netto. Poza badaniem kosztów pozostały inne obciążenia i obowiązki wynikające z ustawy, takie jak obowiązek wprowadzenia systemu zarządzania ryzykiem cyberbezpieczeństwa oraz obowiązki zgłaszania incydentów do właściwych CSIRT sektorowych, czy wykonywanie okresowych audytów.

Na konferencji KIKE Krzysztof Gawkowski, minister cyfryzacji, nie pozostawił jednak wątpliwości, że przepisy o DWR w obecnej postaci pozostaną. Zwrócił grzecznie uwagę, że trzeba brać także pod uwagę kontekst geopolityczny, a każdy widzi, że konflikt gospodarczy między Chinami a USA się zaostrza. Dziennik Gazeta Prawna w czwartkowym artykule „Jak udobruchać Donalda Trumpa” zauważa, że do Białego Domu ustawiają się kolejki przywódców, którzy chcą wykorzystać ogłoszoną przez prezydenta USA 90-dniową pauzę na cła, by wynegocjować porozumienie z Amerykanami i zniwelować negatywne konsekwencje wojny handlowej. Jak twierdzi administracja prezydenta Stanów Zjednoczonych, rozmowy w tej sprawie prowadzone są obecnie z ok. 70 państwami. A o co chodzi Trumpowi? Chce on, by w zamian za obniżkę ceł zobowiązali się oni do podjęcia działań na rzecz odizolowania chińskiej gospodarki od reszty rynków. „Mieliby uniemożliwić Chinom tranzyt towarów przez ich kraje, zablokować im możliwość prowadzenia działalności na ich terytoriach w celu uniknięcia amerykańskich ceł i zrezygnować z importu tanich chińskich towarów” – twierdzi Wall Street Journal.

I choćby już dlatego  – z punktu widzenia rządu   takie narzędzie prawne jak DWR, dobrze mieć do dyspozycji. Druga sprawa, czy się je wykorzysta, czy nie, bo np. prof. Bogdan Góralczyk, politolog i sinolog z Uniwersytetu Warszawskiego, radzi, aby uważnie przyglądać się, jaki kurs w stosunku do Chin obiorą największe gospodarki Unii Europejskiej, jak Niemcy czy Francja. Jego zdaniem Polska bronić swoich interesów gospodarczych może tylko poprzez dywersyfikację.

Oczywiście można się upierać, że decyzje o uznaniu jakiegoś podmiotu za dostawcę wysokiego ryzyka powinny mieć jedynie charakter merytoryczny, a nie wymiar polityczny lub gospodarczy. Takie stwierdzenia ładnie brzmią tylko w deklaracjach i nijak się mają do praktyki.

Warto może przypomnieć, że kilka lat temu na konferencji KIKE, kiedy dyskutowane były warunki dla konkursów POPC, jeden z wiceministrów stwierdził, że kapitał nie ma narodowości. Taka z punktu widzenia resortu był potrzeba praktyczna (skutecznie i szybko zagospodarować dostępne unijne środki) i nikt wówczas w KIKE z tym stwierdzeniem specjalnie nie polemizował. Narzekania pojawiły się, gdy dotacje zdobyły głównie duże podmioty zdominowane przez udziałowców spoza Polski. Dziś natomiast premier Donald Tusk mówi coś przeciwnego, że kapitał ma narodowość i czas na repolonizację gospodarki. Widocznie więc taka jest dziś potrzeba polityczna.

Po wypowiedzi ministra Gawkowskiego na konferencji KIKE operatorzy mogą być jednak do pewnego stopnia zadowoleni. Przekonywał, że w ich przypadku perspektywa wymiany sprzętu to realnie 2033-2035 rok obiecując, że w unijnej perspektywie finansowej na lata 2027-2034 powinny się znaleźć środki na współfinansowanie wymiany sprzętu ze względu na przepisy o DWR. Nie wiadomo oczywiście, na ile ta obietnica jest realna i do utrzymania. Jednak już pojawiły się w środowisku operatorskim pomysły, że w tej sytuacji może warto teraz kupować sprzęt Huawei i za 10 lat dostać dofinansowanie na wymianę na nowszy.

Bo też tak między Bogiem a prawdą, to chyba nie przepisy o dostawcach wysokiego ryzyka są tym przez co nie mogą spać operatorzy z sektora MSP. Większość wierzy, że będzie mieć na to odpowiednio dużo czasu, by sobie z tym poradzić. Protestować i krzyczeć przy tym jednak nie zawadzi, bo też zawsze lepiej mieć większy wybór wśród dostawców.

Piątkowe komentarze TELKO.in mają charakter publicystyki – subiektywnych felietonów, stanowiących wyraz osobistych przekonań i opinii autorów. Różnią się pod tym względem od Artykułów oraz Informacji.