Internet spod lady

Ludziska się skrzyknęli i dogadali z operatorem w sprawie budowy światłowodów we wiosce. Ciekawe czy to incydent, czy jaskółka jakiegoś trendu na rynku? Tak czy inaczej jest popyt na nowoczesną infrastrukturę, choć może nie zawsze tam, gdzie ją wybudowano, i tak szybko, jakby chcieli inwestorzy.

30 lat temu Polacy za własne pieniądze budowali sieci, byleby mieć telefon. Dzisiaj znowu są gotowi zainwestować, byleby znaleźć się w zasięgu nowoczesnej sieci światłowodowej o nieporównanie większych możliwościach niż poczciwa skrętka miedziana sprzed 30 lat.

Szkoda, że Orange nie podaje więcej szczegółów swojego porozumienia z mieszkańcami Bronkowa, ale tło sytuacji jest znane, a pewne rzeczy można sobie dopowiedzieć. Przede wszystkim Bronków nie jest białą plamą, ponieważ sam Orange zrealizował tam projekt inwestycyjny w ramach POPC1 („Szerokopasmowy powiat krośnieński”). Światłowodowy internet dostępny jest tam w wielu punktach adresowych, chociaż liczne domostwa są go nadal pozbawione (co jest sytuacją częstą w skali kraju). Niemniej infrastruktura magistralna jest i pewnie tylko dlatego była możliwość uzgodnienia warunków dobudowy dostępu dla kilkunastu mieszkańców. Gdyby sieci magistralnej wybudowanej z POPC nie było, nie wystarczyłyby umowa i finansowa partycypacja nie 14, ale nawet 140 abonentów z Bronkowa.

Prawdopodobne, że samoorganizacja kilkunastu obywateli tej miejscowości pomogła w porozumieniu z operatorem – skonsolidowała ich środki finansowe na podłączenia domostw i przyszłe abonamenty za usługi. To ułatwiło kalkulację Orange.

Wyobraźmy sobie, ile statystycznie mieszkaniec Bronkowa był w stanie zainwestować na start w dobrej jakości internet? 3 tys. zł? 5 tys. zł? Stawiam, że nie więcej i wskazywałbym raczej niższą sumę. To by znaczyło, że mieszkańcy Bronkowa włożyli 45-50 tys. zł do czego Orange dołożył jeszcze jakieś 20 tys. zł.

Powyższe wskazuje, że powielenie tego porozumienia nie będzie proste. Pierwszym warunkiem jest, by sieć dystrybucyjna już dotarła do osiedla. Drugim, by mieszkańcy się zorganizowali dla pokrycia wspólnej części kosztów podłączenia. Tak więc jest to bardziej sposób na dogęszczanie istniejącej sieci, niż wypełnianie białych plam. Poza POPC, KPO i FERC jest jeszcze zaniedbany Fundusz Szerokopasmowy, który nieźle się nadaje do takich kooperacyjnych projektów – także z udziałem władz gminnych.

Przykład Bronkowa wskazuje, że popyt na dobrej jakości internet rośnie (sądząc z map pokrycia, w Bronkowie może być słabo z zasięgiem mobilnym). Jak ktoś już ma światłowód w zasięgu oczu, to tym bardziej chce go mieć. W Bronkowie pół miejscowości ma optyczny dostęp, co potęguje determinację drugiej połowy, aby także mieć.

To idzie w poprzek narzekaniom operatorów hurtowych na niską saturację usługami wybudowanych sieci. No ale pewnie nie każda miejscowość w Polsce jest Bronkowem. Nie w każdej pojawiła się nowoczesna sieć, która rozbudziła apetyty. Gdzie indziej popyt na usługi dostępowe jest mniejszy np. z powodu struktury demograficznej. W innych lokalizacjach dobrze sobie radzą operatorzy mobilni, bo infrastrukturę wybudowali bliżej użytkowników. No i wreszcie kwestia czasu – nie w każdej miejscowości czekają na optyczny dostęp jak na przyjazd cyrku. Z czasem go jednak zaczną potrzebować.

Na marginesie można dodać, że jeżeli faktycznie 20 proc. sieci POPC ma nakładki, to – pobieżnie licząc – około 1 mld zł zostało zmarnowane. 1 mld zł, którym można by ulżyć takim użytkownikom, jak mieszkańcy Bronkowa, którzy sami musieli wyłożyć pieniądze na światłowody.

Piątkowe komentarze TELKO.in mają charakter publicystyki – subiektywnych felietonów, stanowiących wyraz osobistych przekonań i opinii autorów. Różnią się pod tym względem od Artykułów oraz Informacji.

Postaw kawę autorowi