REKLAMA

ISP, czyli znak firmowy polskiego rynku

Rynek internetowy w Polsce się nasyca, konsolidacja postępuje, czasy się zmieniają, ale lokalni ISP nadal trzymają się mocno – mówi Paweł Olszynka, główny analityk rynku telekomunikacyjnego i IT w firmie PMR, która przedstawiała niedawno raport „Rynek telekomunikacyjny w Polsce 2014 - analiza regionalna. Prognozy rozwoju na lata 2014-2018". Firma badawcza szacuje, że udział lokalnych ISP w polskim rynku usług dostępu do internetu sięga 20 proc.

Paweł Olszynka, analityk firmy badawczej PMR
(źr.fot.PMR)

Rynek internetowy w Polsce od pewnego czasu nie rośnie zbyt dynamicznie. W jakich regionach Polski jest pod tym względem najgorzej, a gdzie sytuacja jest względnie najlepsza?

Patrząc na rynek stacjonarnego internetu jako całość, czyli uwzględniając zarówno segment gospodarstw domowych, jak również firmy i instytucje, to nadal można mówić o minimalnym wzroście, choć w 2013 r. zarówno ilościowo, jak i wartościowo nie przekroczył on 2 proc.

Jeśli chodzi o różnice regionalne, to najsłabiej wypada województwo kujawsko-pomorskie, gdzie – nawet pomimo wzrostu liczby dostępów na terenach wiejskich – widać trend spadkowy i kurczące się przychody. Głównie z uwagi na słabsze wyniki w sektorze biznesowym i odpływ abonentów w większych miastach do operatorów komórkowych. Najlepiej jest tradycyjnie w mazowieckiem, gdzie mimo największego nasycenia i konkurencji, dostawcy mogą liczyć na największe i – co najważniejsze – nadal rosnące wpływy. Wzrosty rynku są również udziałem Podkarpacia i Lubelszczyzny.

W waszym odnotowujecie, że silną pozycję na polskim rynku mają lokalni ISP. Na jakim poziomie można szacować ich udziały?

No tak, rynek się nasyca, konsolidacja postępuje, czasy się zmieniają, a lokalni ISP nadal trzymają się mocno. Ich udział szacujemy na około jedną piątą całego rynku ISP w Polsce. Jest to jeden z firmowych znaków naszego rynku, chociaż patrząc na region środkowoeuropejski Polska nie jest jakimś wyjątkiem.

Co w waszej ocenie zmieniły lub zmienią na rynku telekomunikacyjnym projekty unijne realizowane przez ISP w ramach 8.4 POIG czy w Polsce Wschodniej z programu PARP?

Można różnić się w ocenie realnego wpływu na rynek w skali makro, jednak nie sposób zaprzeczyć, że wybudowane światłowody, czy sieci ethernetowe to poprawa jakości świadczonych usług dla klientów końcowych. Najczęściej również możliwość korzystania z bogatszej oferty i pakietów. Inwestycje ISP mają również wpływ na konkurencję, zwłaszcza w sytuacji, gdy dzięki inwestycjom odbiorcy zyskują realną alternatywę dla jedynego dostawcy na danym terenie, jakim jest operator zasiedziały.

Oczywiście w sytuacji wykorzystania środków publicznych zdarzają się również patologie. Pseudoinwestorów zainteresowanych wyłudzaniem funduszy w przypadku 8.4 POIG również nie brakuje, co studzi entuzjazm związany z programem. Głośniejsze przykłady to Profit Group, czy Milmex, który po tym jak pozyskał ponad 80 mln zł dotacji, wstrzymał świadczenie usług, a działalnością spółki na wniosek UKE zajęła się prokuratura.

A jak sytuację na rynku telekomunikacyjnym zmienią projekty sieci regionalnych, gdy już będą na nich świadczone usługi? Kto bardziej skorzysta: duzi gracze, czy lokalni ISP?

To ciekawa kwestia i, według mnie, niewykluczone, że – szczególnie w krótkim i średnim terminie – beneficjentami będą najwięksi gracze. Trzeba pamiętać, że część z lokalnych ISP, którzy w ogóle mają możliwości i plan rozwoju infrastruktury ostatniej mili, zainwestowało w budowę własnych sieci dostępowych w ramach 8.4 POIG. Biorąc pod uwagę, że działo się to równolegle, niezależnie od budowy sieci regionalnych, które w większości nadal są w trakcie realizacji, pytanie, na ile lokalnym operatorom dostęp do nowych sieci szkieletowo-dystrybucyjnych będzie jeszcze potrzebny.

Paradoksalnie więc, sieci regionalne, których celem miała być eliminacja białych plam, niekoniecznie takie inwestycje ostatniej mili będą stymulować. Dużo też będzie zależeć od ostatecznego stanowiska regulatora w zakresie stawek za hurtowe usługi sieci regionalnych. Jeśli ceny w ramach jednej sieci będą mogły się różnić w zależności od konkretnego obszaru, to rośnie szansa na więcej inwestycji w rejonach białych plam i partycypację lokalnych podmiotów.