REKLAMA

Jak chipset namieszał w wynikach i prognozach

Stosowanie FPGA pozwala przyspieszyć prace nad rozwojem sprzętu i wprowadzać zmiany w oprogramowaniu chipsetu bez konieczności jego demontowania. FPGA dawały też elastyczność w sytuacji, gdy standardy 5G nie były jeszcze gotowe. Niestety – jak zauważył Rajeev Suri – stosowanie chipsetów FPGA w masowej produkcji powoduje wzrost kosztów, a na dodatek zużywają one więcej energii. Jak ujawniono, obecnie Nokia zaczęła dostarczać sprzęt z własnymi specjalizowanymi układami scalonymi. Z kolei fińskie media twierdzą, że większość z nowo zatrudnianych pracowników R&D będzie pracować właśnie nad rozwojem SoC.

Analitycy są nawet gotowi wziąć te wyjaśnienia za dobrą monetę. Zwłaszcza, że masowe dostawy sprzętu 5G zaczęły się wcześniej i są większe niż oczekiwano jeszcze kilka lat temu. Zwracają oni jednak uwagę, że sprawa wybory chipsetu, to za mało, by uzasadnić tak wysoką, ich zdaniem, skalę cięcia prognoz.

Fiński pesymizm i szwedzki optymizm

Co warto zauważyć, w październiku w prezentacji dla inwestorów także Ericsson mówił o wyższym poziomie kosztów nowo wprowadzonych produktów 5G. Sygnalizował także, że nowe kontrakty strategiczne mogą krótkoterminowo rozwadniać zyski. W odróżnieniu od Nokii, Szwedzi jednak nie korygowali w dół prognoz zysków. Skorygowali natomiast – i to w górę – oczekiwania przyszłorocznych przychodów oraz poziomu wolnych przepływów finansowych. Na wzrost ich oczekiwań dotyczących sprzedaży wpływ miało przejęcie działu produkcji anten mobilnych niemieckiego Kathreina oraz optymizm dotyczący dynamiki rynku 5G.

To ostatnie wyraźnie różni prognozy Ericssona i Nokii na 2020 r. Ericsson jest wyraźnym optymistą. Nokia artykułuje ostrożność. Optymizm Ericssona widać np. w oczekiwaniach dotyczących rentowności operacyjnej całej firmy. W 2020 r. ma ona wynieść od 10 proc. do 13 proc. Nokia mówi o 9,5 proc. z możliwością odchylenia o plus/minus 1,5 proc.

Ericsson ma zupełnie inną niż Nokia narrację w ocenia sytuację rynkową w USA. O ile Finowie mówią o „tymczasowym ograniczeniu inwestycji” operatorów z Ameryki Północnej (co, ich zdaniem, jest związane z trwającymi oraz spodziewanymi fuzjami i przejęciami), to Ericsson, także dostrzegając chwilowe ryzyko spadku inwestycji, sygnalizuje „organiczny wzrost” w tym regionie. Podobnie jest z obejmującym Chiny regionem Azji Północno-Wschodniej. Ericsson widzi tam wzrost, zaś Nokia mówi o „rosnącej presji konkurencyjnej”.

Według analityków, zarówno w USA, jak i w Azji Północno-Wschodniej Ericsson poczyna sobie śmielej niż Nokia. Dotyczy to m.in. polityki cenowej. W pierwszej fazie kontraktów Ericsson gotów jest akceptować niższe marże.

Ponadto – w celu zdobycia nowych klientów – gotów jest w kontraktach na 5G NSA (non stand alone) uwzględnić na korzystnych dla klienta warunkach także wymianę sprzętu 4G innych dostawców. Taki właśnie kontrakt Szwedzi podpisali z duńskim TDC i norweską Telią. W obu przypadkach z sieci wyeliminowany będzie sprzęt Huawei.

Patrząc na liczby ogłoszonych kontraktów na dostawy sprzętu i rozwiązań dla sieci 5G, Ericsson jest o „dwie długości” przed Nokią. Finowie mają 48 kontraktów, a Szwedzi 70. Na dodatek Ericsson chwali się, że jego sprzęt wykorzystywany jest w 21 już działających sieciach 5G, a Nokia mówi o 15 sieciach. Być może właśnie stąd płynie optymizm Szwedów i ostrożność Nokii. Ostrożność, którym fiński koncern nie omieszkał się podzielić z akcjonariuszami, i którzy, najwyraźniej go „kupili”. Lekce na razie sobie ważąc obietnice przyszłych benefitów z podniesienie nakładów na R&D.