REKLAMA

Kierunek na energooszczędność w sieciach szkieletowych

Dzisiaj w Polsce widzimy, iż operatorzy „zasilają” lokalizacje sieci mobilnych głównie interfejsami 10G, co niebawem może się okazać mało efektywne. Technologia 25G jest już dostępna, ale jest prawdopodobne, że w ciągu dwóch, trzech lat zostanie pominięta i migracja nastąpi od razu do standardu 100G.

Na sieć szkieletową i agregacyjną przypada nie więcej niż 20 proc. inwestycji sieciowych MNO, ale w tych obszarach sieci najszybciej pojawiają się najbardziej efektywne (także energetycznie) rozwiązania. W tej dekadzie dodatkowym czynnikiem wyboru technologii jest oczekiwanie Komisji Europejskiej, by do 2030 r. 10 tys. węzłów sieci było „neutralnych klimatycznie”.

Co to dokładnie znaczy?

Dokładnie jeszcze nie wiadomo, ponieważ ten postulat został opisany bardzo ogólnikowo. W mojej interpretacji chodzi o takie zwiększenie udziału OZE w strukturze zużycia energii przez operatora, aby zniwelować prognozowany na 30-40 proc. wzrost całkowitego zużycia w najbliższych latach.

Wysoka konkurencyjność rynku telekomunikacyjnego w Polsce powoduje, że poprawiające efektywność energetyczną rozwiązania sieciowe pojawiają się nawet szybciej, niż na Zachodzie.

Tak czy inaczej, zanim zatriumfuje nowy standard operatorzy zazwyczaj wolą mnożyć mniej wydajne interfejsy w modelu „n*xG”.

Zgadza się. I tę potrzebę dostawcy technologii także adresują. Jest zrozumiałe, że telekomy chcą wykorzystać platformę technologiczną, w którą już zainwestowały, podzespoły i moduły, które są atrakcyjne kosztowo i pozostają na magazynach. Można jednak także zauważyć, że – jeżeli to możliwe – starają się inwestować w rozwiązania kompatybilne z nowymi standardami, nawet jeżeli operacyjnie chcą jeszcze pozostać przy starszych interfejsach.

Dzisiaj oferujemy rozwiązania w paśmie „O” (O-BAND), które pozwalają wysłać sygnał 100G na odległość nawet 30 km bez rozbudowanej architektury. Wystarczy tylko moduł i multiplekser.

Kolejnym krokiem będzie dostępność wkładek optycznych QSFP28, które pozwolą wysłać sygnał 100G na odległość nawet 300 km, dzięki czemu będzie można w ogóle zrezygnować z urządzeń aktywnych w węzłach agregacyjnych. W istocie węzły agregacyjne zamienią się w zwykłe pasywne mufy optyczne. Urządzenia aktywne potrzebne będą już tylko przy nadajniku RAN i w węźle szkieletowym. Technologia ta miała się pojawić prototypowo w roku bieżącym, ale nastąpił „poślizg” i spodziewana jest raczej w I kwartale 2023. Zakładam, że powszechna stanie się w roku 2024.

I to będzie chwila, kiedy interfejs 100G stanie się pierwszym wyborem operatorów sieci mobilnych?

Myślę, że to może być chwila, kiedy MNO zaczną na poważnie podchodzić do możliwości wdrożenia interfejsów 100G. Zwłaszcza, jeżeli będą mieli w celach realizację „neutralności klimatycznej” węzłów sieci, jakie postawiła Komisja Europejska.

Jak to wygląda w sieciach stacjonarnych?

Tutaj Komisja też stawia nowe wyzwania, ponieważ oczekuje, że do 2030 r. przepływności gigabitowe będą standardem w dostępie. Jeżeli chodzi o potrzeby (dużych, biznesowych) użytkowników końcowych, czy interfejsy wewnątrz sieci stacjonarnych, to dominuje n*100G. Tendencja jaką widzimy, to zbieranie interfejsów n*100G w interfejsy o wyższych przepływnościach. Wynika to z faktu, że dominująca w sieciach szkieletowych transmisja DWDM bazuje na tzw. paśmie C, które ma ograniczoną pojemność (w praktyce 25,6T na włóknie). Historycznie ono wzrastało, ale twierdzenie Shannona-Hartleya stanowi, że nie może wzrastać w nieskończoność bez zwiększenia szerokości pasma. To jest wyzwanie na przyszłość.