Ktoś się jeszcze boi o Huaweia w Polsce?

Groźba, że koncern zostanie odsunięty w Polsce od inwestycji w 5G wydaje się coraz dalsza od urzeczywistnienia. Ze strony resortu cyfryzacji zaczynają padać kuriozalne stwierdzenia, że na skutek „różnego typu zdarzeń”, opinia publiczna powzięła „mylne skojarzenie”, iż bezpieczeństwo sieci i cyberprzestrzeni to sprawa związana wyłącznie z chińska firmą.

 
Żr. TELKO.in

Miesiąc temu wiceminister Karol Okoński, pełnomocnik rządu ds. cyberbezpieczeństwa, zapowiadał w rozmowie z PAP, że decyzja ws. ewentualnego wykluczenia Huawei z przetargów na budowę sieci 5G powinna zapaść do końca czerwca – by dać czas na przygotowania potencjalnym organizatorom i uczestnikom przetargu. Poinformował przy tym, że inwentaryzacja wykorzystania urządzeń Huawei w Polsce wykazała, że to „istotny dostawca”.

Czerwiec minął, a decyzji nie ma i trudno się spodziewać, aby zapadła w trakcie wakacji. To nie jest czas na podejmowanie takich rozstrzygnięć. Oczywiście nie są łatwe i mają dużą wagę, bo niosą ze sobą poważne skutki polityczno-gospodarcze. Nie może więc dziwić, że rząd zwleka.

Gołym okiem widać jednak, że sprawa powoli się rozmywa. Przedstawiciele resortu cyfryzacji dziś pytani (np. przez media) o sprawę Huawei tłumaczą już, że na skutek różnych zdarzeń, jak aresztowanie Piotra D. i Weijinga W. opinia publiczna powzięła mylne skojarzenie, że bezpieczeństwo sieci i cyberprzestrzeni to sprawa związana wyłącznie z firmą Huawei.  Tymczasem wcale tak nie jest, bo dostawców sprzętu telekomunikacyjnego jest wielu i w gruncie rzeczy chodzi o bezpieczeństwo całej infrastruktury, uwzględniając przyszłe inwestycje w 5G.

To stopniowe rozmiękczanie stanowiska od razu znalazło wyraz w wyraźnym przekazie ze strony Huawei, kiedy jeden z dyrektorów polskiego oddziału powiedział wprost Agencji Reutera, że w ciągu najbliższych pięciu lat Chińczycy są gotowi wydać w Polsce blisko 3 mld zł, ale warunkiem jest dopuszczenie do przetargów 5G.

Miesiące temu wiceminister Okoński zapewne powiedział prawdę o tym, że polski rząd bardzo uważnie się przygląda działaniom podejmowanym przez administrację USA w sprawie Huawei. Tam widać wyraźnie, że Huawei jest kartą przetargową w rozgrywce USA z Chinami. Im więcej Amerykanie ugrają (a Chińczycy więcej odpuszczą), tym łagodniej potraktują chiński koncern. Takie sygnały już się pojawiały.

W kontekście Huawei przedstawiciele polskiego rządu wskazują też na Unię i Komisję Europejską oraz na oczekiwane z tej strony rekomendacje. Jasne, że woleliby przyjęte w ramach Wspólnoty jedno stanowisko, ale szanse, że się pojawi są prawie żadne. Dziś widać raczej, że więcej krajów UE nie chce wyłączyć Huawei z inwestycji 5G, niż planuje wykluczenie.

Dużą pewność w tej kwestii wykazuje Ren Zhengfei, dyrektor generalny i założyciel Huawei. W niedawnym wywiadzie dla Financial Timesa stwierdził, że około 135 ze 140 krajów świata wybierze sprzęt 5G Huawei. Nie zrobią tego co prawda USA czy Australia, ale zrobi tak większość europejskich klientów, z którymi firma współpracuje od ponad 20 lat.

Polski rząd będzie chciał z tej sprawy wyjść z twarzą. Może więc np. stwierdzić, że nie dobrze by przyszła sieć 5G została zdominowana przez jednego dostawcę i może zalecić większą dywersyfikację (o co w jakiejś mierze operatorzy i tak by zadbali). To może uszczuplić udziały Huawei w rynku, skoro – jak wykazała inwentaryzacja sprzętu – zdecydowanie dominuje w sieciach operatorskich.

Wydaje się, że takie „salomonowe” rozwiązanie może usatysfakcjonować operatorów i Huawei. Mniej zadowoleni będą tylko konkurenci chińskiego koncernu, dla których lepiej, by gość z Azji w ogóle nie pojawił się przy stole, gdy będzie dzielony tort 5G.

Piątkowe komentarze TELKO.in mają charakter publicystyki – subiektywnych felietonów, stanowiących wyraz osobistych przekonań i opinii autorów. Różnią się pod tym względem od Artykułów oraz Informacji.

Postaw kawę autorowi