Langsam, langsam aber sicher czyli 11 rok wdrażania megaustawy

Za swego rodzaju cud można uznać, że megaustawa tak wiele zmieniła (w sensie pozytywnym) na rynku telekomunikacyjnym w Polsce. A że wprowadzenie przepisów, zgodnie z pierwotną intencją, trwa już kilkanaście lat? No cóż… Przecież niektórzy nie marzyli, że uda się uregulować sprawy z dostępem do słupów energetycznych.

 
 

Zgodnie z zapowiedziami firmy energetyczne odwołały się od decyzji Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej, która ma ułatwiać operatorom korzystanie z podbudowy słupowej. UKE zapewne się tego spodziewał. Mimo protestów OSD regulacje mają obowiązywać od maja. Czas pokaże, jak w praktyce ułoży się współpraca telekomów z energetyką. Może w końcu będzie łatwiejsza. 

Przy tej okazji trudno oprzeć się refleksji, że już blisko jedenaście lat trwa wdrażanie zapisów megaustawy telekomunikacyjnej, która została uchwalona w 2010 r. a miała ułatwić i zdynamizować budowę sieci szerokopasmowych w Polsce. W międzyczasie była kilkakrotnie nowelizowana i niemal za każdym razem ustawodawca przekonywał, że wnosi zmiany rewolucyjne. Już pierwotny projekt miał dać operatorom dostęp do istniejącej infrastruktury wybudowanej i wykorzystywanej przez podmioty prowadzące zupełnie inną działalność – np. do infrastruktury energetycznej. Może po 11 latach uda się to w końcu jakoś wyegzekwować? Zresztą to nie jedyny przepis megaustawy, który długie lata przekuwał się w praktykę. Niemniej dziś chyba już rzadziej operatorzy słyszą np. od samorządowców, że „u nas megaustawa się nie przyjęła”. To powiedzenie było powtarzane przez wiele lat.

Do wielu przepisów megaustwy przekonywano niektóre podmioty specjalnymi metodami. Na początek, stosunkowo bezboleśnie, UKE zajął się urbanistami, by ci nie umieszczali w planach zagospodarowania przestrzennego zakazu inwestycji telekomunikacyjnych bez podania powodu. Plany z takim zakazem musiały być zmienione i to poszło stosunków gładko. Pomogły konferencje organizowane dla urbanistów przez UKE, w których regulator tłumaczył, że budowa sieci telekomunikacyjnych to inwestycja celu publicznego. 

Kilka lat zajęło zanim UKE wypracował metodykę rozstrzygania sporów między operatorami a wspólnotami mieszkaniowymi i spółdzielniami, które z różnych powodów blokowały dostęp do budynków, gdy planowano budowę nowych sieci. Jeszcze trudniejsza był batalia z samorządowcami, dotycząca obniżenie stawek za korzystanie z pasa drogowego. Kompromis wszedł w życie dopiero na początku ubiegłego roku. Ostatnia decyzja UKE z lutego być może rozwiąże problem z energetyką. 

Operatorzy wciąż jednak narzekają na współpracę z takimi instytucjami, jak Wody Polskie czy Lasy Państwowe, przez których teren muszą przechodzić, budując sieć, choć w przypadku tych instytucji sytuacja miała się ponoć poprawić. Nadal jednak wielu operatorów ma ogromne problemy z PKP i jeśli tylko mogą, unikają przechodzenia przez teren kolejowy, bo załatwianie formalności, to mordęga.

Gdy 11 lat temu wchodziła w życie megaustawa telekomunikacyjna jedną z obaw co do jej skuteczności było to, że nowe przepisy miały obejmować bardzo szeroki zakres zagadnień i dotyczyć podmiotów z wielu sektorów. Wiele spraw miało być regulowane przez nowelizację innych ustaw i aktów wykonawczych (tym jest de facto decyzja UKE w sprawie słupów). I to chyba okazało się największym problemem.

Jak kilkanaście lat temu, tak i dziś żyjemy w Polsce siłowej czy, inaczej mówiąc, resortowej, w której każdy sobie rzepkę skrobie. Niewiele pomaga, że byli „telekomunikanci” trafiają na eksponowane stanowiska w innych branżach (i na odwrót). Można tu wspomnieć Andrzeja Piotrowskiego, który swego czasu ubiegał się o stanowisko Prezesa UKE, a był kilka lat temu wiceministrem energetyki. Wanda Buk, była wiceminister cyfryzacji, jest dziś wiceprezesem PGE, która właśnie złożyła odwołanie od decyzji Prezes UKE w sprawie słupów. Krzysztof Dyl obecny wiceprezes UKE (funkcję tę pełnił także za czasów Anny Streżyńskiej), był prezesem Urzędu Transportu Kolejowego (regulator kolejowy), co jednak nie zmieniło nastawienia spółek kolejowych do telekomów. Punkt widzenia szybko ewoluuje wraz z punktem siedzenia. 

W sumie więc i tak można uznać za prawie cud, że megaustawa tak wiele – w sensie pozytywnym – zmienia na rynku telekomunikacyjnym w Polsce. A, że jej wdrożenie trwa przez lata? My w Polsce lubimy przecież powtarzać, że nie od razu Kraków zbudowano.

Piątkowe komentarze TELKO.in mają charakter publicystyki – subiektywnych felietonów, stanowiących wyraz osobistych przekonań i opinii autorów. Różnią się pod tym względem od Artykułów oraz Informacji.