REKLAMA

Minister od cyfryzacji z kontrowersyjnym bagażem

Trudno dziś przesądzać, na ile Janusz Cieszyński sprawdzi się jako minister odpowiedzialny za cyfryzację, ale z pewnością jest to najbardziej kontrowersyjna nominacja w dość krótkiej historii tego działu administracji rządowej.

Oczywiście pamiętać należy, że kilka miesięcy temu, przy okazji zmian w rządzie, zadecydowano o likwidacji Ministerstwa Cyfryzacji i obszar ten wszedł w struktury KPRM. Funkcję ministra cyfryzacji formalnie pełni premier Mateusz Morawiecki, a to wynika z tego, że w zamrażarce sejmowej utknęła nowelizacja ustawy o działach administracji (miała być przyjęta wiele miesięcy temu), która w obecnym kształcie nie pozwala szefowi rządu nadzorować poszczególnych działów. Dlatego musi być on też ministrem cyfryzacji.

Czy Janusz Cieszyński ma odpowiednie kompetencje na stanowisko, które obejmie w następnym tygodniu? Trudno powiedzieć. Niby w Ministerstwie Zdrowia odpowiadał za cyfryzację, ale – patrząc na jego zawodowy życiorys – można odnieść wrażenie, że mógł aplikować na podobne stanowisko w niejednym resorcie, powołując się na odpowiednie przygotowanie. Nominacje na stanowisko ministerialne mają jednak charakter bardziej polityczny niż kompetencyjny. W przeszłości, gdy stanowisko ministra cyfryzacji obejmował Rafał Trzaskowski (dla niego miała to być trampolina dla dalszej kariery) czy Andrzej Halicki, to obydwaj mieli jeszcze mniej doświadczenia od Cieszyńskiego w tym obszarze. Zapewne największym „atutem” Cieszyńskiego jest to, że jest osobą bliską premierowi.

Sam Mateusz Morawiecki musi być przekonany, że nominat poradzi sobie z zadaniami, bo przecież wie, że po awansie Cieszyńskiego opozycja szybko przypomni powiązaną z nim aferę respiratorową – urządzenia miał dostarczyć handlarz bronią, a Skarb Państwa stracić 50 mln zł. Oczywiście, Janusz Cieszyński może twierdzić, że działał w dobrej woli i nie myli się tylko ten, kto nic nie robi. Tym niemniej była to kosztowna pomyłka i niedobrze byłoby, gdyby w podobny sposób trwoniono fundusze na cyfryzację. A w ramach KPO czy FERC będą one całkiem duże. Opozycja może więc twierdzić, ze Cieszyński będzie miał „duże pole do popisu”.

Premier Morawicki zapewnia jednak, że tego się nie obawia. W jego ocenie Janusz Cieszyński, kiedy był w ministerstwie zdrowia, „robił wszystko, żeby ratować zdrowie i życie Polaków”. Dodał też, że jest mu wdzięczny za „podejmowanie odważnych decyzje w oparciu o przesłanki, które były właściwe z jego punktu widzenia i jak najbardziej adekwatne, i wystarczające do podjęcia takiej decyzji”. Pamiętajmy też, że kilka miesięcy temu Cieszyński dostał rozgrzeszenie od wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego, który wydał oświadczenie, że przy zakupie respiratorów od handlarza bronią Ministerstwo Zdrowia działało „w oparciu o informacje przekazane przez służby specjalne, które nie dostrzegały przeciwwskazań do podjęcia takiej współpracy”.

I może właśnie to oświadczenie sprawiło, że Janusz Cieszyński, który po aferze z respiratorami, udał się na „zesłanie” do Chełma, obejmując dość skromne stanowisko wiceprezydenta miasta, zaczął przygotowywać się do objecie sterów cyfryzacji w Polsce. Świadczyć o tym może niedawny akces do Rady ds. Cyfryzacji, w której objął stanowisko wiceprzewodniczącego.

Zadanie ma jednak niełatwe. Nie tylko dlatego, że musi spodziewać się ataków opozycji i wypominania na każdym kroku nieszczęsnego zakupu respiratorów. Także dlatego, że Marek Zagórski postawił mu poprzeczkę dość wysoko. Był on do tej pory – w mojej ocenie – najlepszym ministrem odpowiedzialnym za cyfryzację. Za jego czasów resort dość skutecznie wdrażał kolejne usługi z obszaru e-administracji. Oczywiście, jako polityk musiał podkreślać i eksponować osiągnięcie w tym obszarze, tym niemniej podczas rozmów twarzą w twarz potrafił przyznawać bez ogródek, że w pewnych działaniach „coś nie idzie” zgodnie z pierwotnymi założeniami i nie wszystko wygląda różowo. 

Mimo kontrowersji, jakie wzbudziła nominacja Janusza Cieszyńskiego, nowemu ministrowi wypada życzyć tylko sukcesów w cyfryzowaniu kraju. No i może trochę więcej rozwagi przy podejmowaniu decyzji, które wiążą się z angażowaniem dużych kwot ze środków publicznych.

Piątkowe komentarze TELKO.in mają charakter publicystyki – subiektywnych felietonów, stanowiących wyraz osobistych przekonań i opinii autorów. Różnią się pod tym względem od Artykułów oraz Informacji.