Na konferencji KIKE bez kontrargumentów przeciw deregulacji Orange

Jolanta Steppa, manager ds. transformacji w Orange Polska podczas dyskusji panelowej na konferencji KIKE przyznała, że zaskoczył ją – a z  drugiej strony trochę rozśmieszył – szum medialny w lipcu wywołany komunikatem Urzędu Komunikacji Elektronicznej o planach regulatora, by  uwolnić telekom od udostępnia infrastruktury (usług BSA i LLU) według stawek zatwierdzonych przez UKE. Urząd opublikował wówczas  projekty decyzji w tej sprawie (odnoszące się do dwóch rynków usług hurtowych LLU i BSA)  do konsultacji.

Jej zdaniem jest to ciągle jeszcze przykład nadregulacji, która już dawno powinna być zdjęta z Orange. 

– Szacując, że w Polsce jest ok. 10 mln użytkowników stacjonarnego Internetu, to tylko ok. 1 proc. z nich korzystało z tej usługi na łączach, które były objęte ta regulacją. Nasze usługi BSA, które podlegają regulacji  stanowią 4 proc. świadczonych przez nas usług w hurcie.  W takiej sytuacji trochę bez sensu jest  narzucanie na operatora całego szeregu obciążeń związanych ze świadczeniem tych usług. UKE w związku z tą regulacją ma także sporo  niepotrzebnej dziś już pracy – przekonywała.

Wskazywała też, że jeśli chodzi o małych i średnich operatorów to tej grupie przedsiębiorców na rynku regulowanym Orange świadczy zaledwie ok. 160 usług. Z ich punktu widzenia deregulacja Orange  w zakresie LLU i BSA nie będzie więc miała praktycznie żadnego znaczenia zważywszy, ze operator rozwija bardzo mocno swe usług hurtowe komercyjnie, które świadczy na bardzo konkurencyjnych warunkach. 

Dyskusja na KIKE dotyczył m.in. kwestii, jak wspomniana deregulacja Orange może dotknąć i jakie będzie miała konsekwencji dla lokalnych ISP. 

Uczestnicy dyskutujący z Jolantą Steppą nie mieli do jej twierdzeń kontrargumentów.

Tomasz Bukowski z Kancelarii Prawnej Media wtrącił jedynie nieśmiało, że skora skala sprzedaży usług z oferty regulowanej Orange jest tak nikła, to może operator powinien uatrakcyjnić jej warunki?

Jolanta Steppa odpowiedziała, że obecnie stawki w ofercie regulowanej i nieregulowanej są zbliżone. 

–  Z naszego punktu widzenia wprowadzenie w ruch całej machiny regulacyjnej, by zmienić ofertę regulowaną, z której korzysta tak niewielu operatorów (ok. 20 podpisanych umów) nie ma sensu. Przeprocesowanie jej w UKE zajmuje ok. 2 lata. W tym czasie warunki na rynku się zmieniają. W efekcie oferty regulowane (nie tylko Orange) bardzo często nie nadążają za rynkiem. Tylko w przypadku ofert komercyjnych możemy  nadążyć za rykiem – wskazywała Jolanta Steppa.

We wrześniu po zakończeniu konsultacji UKE informował, że zdecydowana większość stanowisk poparła deregulację obu rynków  BSA i LLU, niemniej jednak znalazły się głosy przeciwne projektowi. Protestować miała m.in. Netia, która najwięcej korzysta z regulowanych usług BSA i LLU Orange.

Usługi BSA i LLU są oferowane  także przez innych operatorów niż Orange – w reżimie nieregulowanym. UKE podaje, że w 2024 r. usługi BSA świadczyło 158 operatorów, a korzystało z nich 373. W 2024 r. liczba klientów stacjonarnego internetu korzystających z usług BSA na sieciach hurtowych osiągnęła 1,7 mln, co oznacza wzrost o 18,4 proc. względem roku poprzedniego. Natomiast liczba użytkowników korzystających z LLU spadła o 7,2 proc. do poziomu 52,9 tys.

 

 

REKLAMA

Banner 1
Banner 2