REKLAMA

Operatorzy, blokujcie strony pornograficzne … ale bez naszej pomocy

Rynek telekomunikacyjny zresztą – świadomy prac NASK nad mOchroną – wielokrotnie postulował wdrożenie tej aplikacji (w wersji dostosowanej do projektowanej ustawy) i oferował pomoc w jej kolportowaniu wśród swoich abonentów. Niestety, w toku prac legislacyjnych propozycja ta spotykała się z oporem rządu, mimo tego, że NASK jest czołowym ekspertem w tej dziedzinie.

Rząd nie chce wziąć odpowiedzialności

Nieobecność NASK w działaniach antypornograficznych w projektowanej ustawie jest zresztą syndromem bardzo poważnej wady tych przepisów. Chodzi tu o całkowite zrzeczenie się instytucji publicznych z realizacji obowiązków w zakresie ochrony małoletnich przed internetową pornografią i przerzucenie ich na barki biznesu. Rząd wręcz całkowicie odcina się od odpowiedzialności za narzuconą przez siebie blokadę pornografii (pozostawia sobie tylko prawo kontroli i nakładania ogromnych kar finansowych za nieskuteczność blokowania pornografii). Wszelkie spory z dostawcami blokowanych treści oraz użytkownikami końcowymi spadają na przedsiębiorców telekomunikacyjnych a rząd rezerwuje dla siebie rolę obserwatora.

– Zablokowali ci przedsiębiorco/blogerze/artysto/aktywisto twoją stronę internetową? To nie nasza sprawa – to ci źli przedsiębiorcy telekomunikacyjni. Nie działa ci obywatelu dostęp do niektórych stron internetowych, lub Internet działa wolno? To też nie nasza sprawa, to źli przedsiębiorcy telekomunikacyjni. My, rząd, nie mamy z tym nic wspólnego – zdaje się brzmieć komunikat.

Rząd nie bierze na siebie nawet odpowiedzialności za metodę jaką przedsiębiorcy telekomunikacyjni zastosują do identyfikacji i blokowania treści pornograficznych. A jest to jedna z najbardziej newralgicznych kwestii w całej tej sprawie. Na pytanie jak należy blokować dostęp małoletnim do treści pornograficznych, ustawa udziela tylko jednej odpowiedzi: skutecznie i to pod groźbą kary.

W ten sposób rząd całkowicie pomija kwestię ewentualnej kolizji żądanej przez siebie blokady pornografii z unijną zasadą otwartego internetu (czyli nieingerencji przedsiębiorców telekomunikacyjnych w treści zamieszczone w internecie, nieblokowania dostępu do tych treści) oraz prawa dostępu do informacji. Wprowadzając wybrane przez siebie systemy identyfikacji i blokowania określonych treści w internecie, przedsiębiorcy telekomunikacyjni mogą zwiększyć skuteczność blokady treści pornograficznych, ale jednocześnie mogą narazić się na zarzut stosowania bezprawnej cenzury w internecie. Wobec niedookreśloności jakie treści mają być blokowane żaden przedsiębiorca telekomunikacyjny nie jest w stanie przewidzieć wpływu wprowadzanych przez siebie mechanizmów cenzury na jakość swoich usług dostępu do internetu. Chodzi tu zarówno o ewentualne automatyczne blokowanie innych treści niż pornograficzne, jak i o ewentualne opóźnienia w transmisji czy szybkość łącza abonenckiego.