REKLAMA

Paradoks: perturbacje z KPO sprzyjają operatorom

Opóźnienie w zatwierdzeniu KPO Polski przez Brukselę ma jedną zaletę. Urzędnicy nie mają wyjścia i muszą uprościć procedury w projektach na budowę sieci, aby udało się je rozliczyć i zrealizować w wymaganym terminie, tj. do połowy 2026 r.

Wiele wskazuje na to, że pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy (KPO) na budowę sieci szerokopasmowych jednak będą. I choć polityczny spektakl z tym związany – np. oskarżanie, kto jest winien, że pojawią się tak późno – idzie w najlepsze, jest szansa na ogłoszenie w końcu tego roku konkursów na projekty likwidacji białych plam. Oczywiście, jeśli urzędnicy się odpowiednio sprężą.

Opóźnienie powoduje, że nie mają wyjścia i muszą uprościć procedury projektów budowy sieci, aby udało się je zrealizować i rozliczyć w ciągu czterech lat.

Temat ten już był zresztą poruszany w dyskusjach na temat rozdziału środków na budowę sieci z KPO. I przykładowo uproszczenie zasad rozliczania projektów poprzez rezygnację z analizowania poszczególnych wydatków na rzecz stawek jednostkowych za podłączone adresy staje się w obecnej sytuacji wręcz koniecznością, a nie dobrą wolą urzędników z ministerstwa czy Centrum Projektów Polska Cyfrowa.

Instytucje odpowiedzialne za program będą musiały też zapewne pogodzić się z odformalizowaniem wymogów w zakresie wyboru przez beneficjentów wykonawców prac budowlanych i projektowych.

Z drugiej strony nie wszystko będzie łatwiejsze. W dyskusjach pojawiał się np. postulat, by uelastycznić zmiany punktów adresowych wybranych do podłączenia w trakcie realizacji projektów. Po interwencji Rzecznika Praw Obywatelskich wiadomo jednak, że – realizując projekt z KPO – żadnej białej plamy pominąć nie będzie można.

W sumie jednak operatorem powinno być łatwiej i dzięki temu – być może – projekty zostaną ukończone szybciej.

Na opóźnieniach KPO mogą też zyskać mniejsi operatorzy lokalni. W przypadku większości konkursów 1.1 POPC Ministerstwo Cyfryzacji i CPPC wyraźnie stawiały na duże obszary konkursowe, co z góry uprzywilejowało większe podmioty. Projekty o mniejszym zasięgu mają jednak to do siebie, że można je zrealizować w krótszym terminie. Ta zaleta (być może) sprawi, że urzędnicy pogodzą się z nową rzeczywistością. Zaakceptują, że będą musieli prowadzić uzgodnienia i procedować formalności z kilkudziesięcioma czy nawet kilkoma set podmiotami, a nie z kilkunastoma, co na pewno jest mniej komfortowe przy rozliczeniach. Zawsze bowiem łatwiej zaksięgować jedną fakturę na duża kwotę niż kilkaset na drobne sumy.

W sumie perturbacje związane z KPO mogą – paradoksalnie – wyjść na dobre operatorom i białym plamom internetowym w Polsce. Oczywiście, wiele zależy od sprawności administracji. Jak Urząd Komunikacji Elektronicznej wytyczy obszary konkursowe? W przyszłości radził z tym sobie różnie. Jak sprawnie będą oceniane wnioski konkursowe? Na ile kompetentni i zaangażowani będą pracownicy CPPC? Znak zapytania związany jest także z sytuacją polityczno-ekonomiczną, jak wojna na Ukrainie czy wysoka inflacja.

Na powyższe jednak sami operatorzy wielkiego wypływu mieć nie będą. Już dziś jednak powoli powinni mentalnie zacząć przygotowania do startu w konkursach na budowę sieci z KPO.

Piątkowe komentarze TELKO.in mają charakter publicystyki – subiektywnych felietonów, stanowiących wyraz osobistych przekonań i opinii autorów. Różnią się pod tym względem od Artykułów oraz Informacji.