REKLAMA

Przegląd prasy, piątek

Puls Biznesu: Akcje Playa nie takie złe

Paweł Szpigiel, analityk DM mBanku, w raporcie z 12 kwietnia radzi akumulować akcje Playa. Cena docelowa to 26,70 zł. Analityk uważa, że już w sprawozdaniu finansowym za pierwszy kwartał 2019 r. Play zasygnalizuje powrót do poprawy wyników. – Widoczny będzie naszym zdaniem zwłaszcza spadek kosztów roamingu krajowego oraz poprawa sprzedaży smartfonów. Podwyższamy prognozę EBITDA w 2019 r. o 5 proc., a zysku netto o 11 proc. – dodaje analityk.

Więcej w: DM mBanku poleca akcje Playa (dostęp płatny)

Puls Biznesu: BoomBit poniżej oczekiwań

Pierwsze w tym roku IPO wypadło znacznie poniżej oczekiwań. Drobni inwestorzy jednak dopisali.100 mln zł – tyle byłaby warta oferta BoomBitu, producenta gier moblinych, gdyby 2,82 mln akcji udało się sprzedać po cenie maksymalnej, wynoszącej 35,5 zł. Skończyło się jednak na 35,2 mln zł, w tym 24,7 mln zł z emisji 1,3 mln akcji. Cena sprzedaży została ustalona na 19 zł, czyli 46,5 proc. poniżej ceny maksymalnej. Duże zainteresowanie ofertą wykazali inwestorzy indywidualni – redukcja w ich transzy może wynieść nawet 59 proc. Pierwotnie właściciele BoomBitu planowali sprzedać 1,52 mln papierów, ale ostatecznie ich liczba została zredukowana niemal o dwie trzecie.

Więcej w: Średnio udana oferta BoomBitu (dostęp płatny)

Parkiet: BoomBit zdyskontowany

Wartość IPO producenta gier mobilnych sięgnie 35 mln zł a nowej emisji 25 mln zł. Cena sprzedaży akcji w ofercie BoomBitu została ustalona na 19 zł, o ponad 46 proc. mniej wobec ceny maksymalnej. IPO obejmie 1,3 mln papierów nowej emisji, co oznacza że spółka pozyska prawie 25 mln zł. Pula akcji sprzedawanych przez dotychczasowych udziałowców została zmniejszona z 1,52 mln do 0,55 mln. Całkowita wartość oferty wyniesie więc ponad 35 mln zł. Dodajmy, że koszty oferty były szacowane w prospekcie na 6,55 mln zł.

Więcej w: BoomBit z dużym dyskontem

Rzeczpospolita: Nie kradnij w internecie

Dyrektywa w sprawie praw autorskich zwraca uwagę na to, że zasada – tam się kończy moja wolność, gdzie zaczyna się cudza – dotyczy również własności intelektualnej – pisze ekspert. Przyjęte przez Parlament Europejski przepisy chronią prawa twórców, wydawców, producentów – wszystkich tych, którzy tworzą dzieła i nimi legalnie zarządzają. Chodzi o dyrektywę w sprawie praw autorskich na jednolitym rynku cyfrowym. Tym, którzy brali sobie cudze chronione utwory bez pytania i wykorzystywali je we własnych celach biznesowych, mimo że było to zakazane, nowe prawo UE utrudni życie. Jeśli nadal będą chcieli czerpać z cudzej twórczości, muszą podpisać umowy licencyjne. Ten, kto zwróci uwagę na fakt, że i tak do tej pory też zgodnie z prawem powinni je podpisywać, a jeśli do tego nie dochodziło, można było skierować sprawę do sądu, będzie miał racę. Tyle że w rzeczywistości trudno jest walczyć mniejszym firmom i jednostkom z medialnymi gigantami.

Więcej w: Po siódme – nie kradnij, również w internecie (dostęp płatny)

Rzeczpospolita: Chińska porażka Amazona

Największy internetowy sprzedawca na świecie do końca lipca ma zamknąć swój e-sklep w Państwie Środka. Branża traktuje to jako uznanie prymatu grupy Alibaba. Amerykanie poszukają nowych rynków do podboju. Amerykański Amazon podjął decyzję o zaprzestaniu handlu detalicznego online na rynku chińskim – podała agencja Bloomberg. Zniknie strona Amazon.cn, z której pośrednictwa korzystali lokalni sprzedawcy. – Firma nieustannie dostosowuje swoją działalność w Chinach, koncentrując się na sprzedaży transgranicznej i stale polepszając doświadczenie zarówno chińskich klientów, jak i globalnych partnerów handlowych – mówi Marta Rzetelska, rzecznik Amazon Poland. – Amazon nadal będzie obecny w Chinach. Zbudowaliśmy tam solidne fundamenty współpracując z wieloma odnoszącymi sukcesy przedsiębiorstwami i będziemy dalej inwestować i rozwijać się w kraju poprzez takie programy, jak Amazon Global Store, Global Selling, AWS czy urządzenia oraz kontent Kindle – dodaje.

Więcej w: Amazon przyznaje się do porażki na rynku chińskim (dostęp płatny)

Rzeczpospolita: Pogromca Amazona

„Jeśli marzenia są wystarczająco ambitne, nie zwracaj uwagi na fakty". Całe życie założyciela i szefa Alibaby, firmy rywalizującej na świecie z Amazonem, dowodzi, że nie tylko w USA można zrobić majątek, „tylko" ciężko pracując. Chiński miliarder, z majątkiem przekraczającym 40 mld dol., numer 2 na liście najbogatszych we własnym kraju, w zasadzie nie miał prawa osiągnąć w biznesie tyle, ile mu się udało. W tym roku zapowiedział wycofanie się z czynnego zarządzania Alibabą. Chce zająć się działalnością charytatywną, w tym szkoleniami i ochroną środowiska. Jack Ma urodził się 15 października 1964 roku w biednej chińskiej rodzinie. W szkole szło mu słabo. Najmilej wspomina szkolne bójki: – Wygrywałem w nich, mimo że byłem chudy i mały. Lubił też łapać świerszcze, żeby potem patrzeć, jak walczą ze sobą. Brak sukcesów w nauce i mało akademickie zainteresowania nie zniechęciły go do startowania na studia uniwersyteckie. Udało się dopiero za trzecim razem, ale ich nie skończył. Podobnie jak Steve Jobs, Bill Gates czy Mark Zuckerberg. – To nic w porównaniu z moimi próbami dostania się na Harvard. Tam startowałem bez powodzenia dziesięciokrotnie – wspomina.

Więcej w: Człowiek, który pokonał Amazona (dostęp płatny)

Rzeczpospolita: Przyszłość e-korespondencji

Projekt ustawy o elektronizacji doręczeń oraz zmianie niektórych innych ustaw (dalej: ustawa) został opublikowany w lutym 2019. Głównym zamierzeniem projektowanej ustawy jest odwrócenie wciąż jeszcze dominującego trendu, gdzie podstawową formą wymiany korespondencji z administracją publiczną jest tradycyjna przesyłka papierowa. Jest także odpowiedzią na niezadowalający stopień wykorzystywania ePUAP, który posiada wiele ograniczeń i budzi sporo obaw oraz niechęci użytkowników. Główną zaletą propagowania e-doręczeń jest przyczynienie się do oszczędności dla nadawców – zarówno publicznych, jak i prywatnych. Każdy z nich zyska na ograniczeniu kosztów związanych m.in. z wydrukiem, kopertowaniem i czasem pracy pracowników. Obywatele oszczędzą natomiast także z tego powodu, że jeśli założą elektroniczną skrzynkę doręczeń, to kierowana z niej korespondencja do podmiotów publicznych będzie zwolniona z opłat (te opłaty to obecnie koszt przysłowiowego zakupu znaczków). Odpowiednio oszczędności powinny powstać także po stronie adresatów, m.in. dzięki elektronicznemu przechowywaniu dokumentów.

Więcej w: Jaka ma być E-przyszłość korespondencji (dostęp płatny)

Gazeta Wyborcza: O dezinformacji w sieci

Ponad połowa Polaków obawia się politycznej dezinformacji w internecie. I może mieć rację. Giganci wprowadzają kolejne regulacje, ale kampania polityczna toczy się w dużej mierze poza kontrolowanymi kanałami. Oficjalnie fanpage „Trzaskowski jak Komorowski” nie ma nic wspólnego z PiS-em. Również oficjalnie nie jest to strona polityczna, a satyryczna. Ale praktycznie podczas jesiennej kampanii wyborczej bardzo aktywnie działała na niekorzyść Rafała Trzaskowskiego, kandydata na prezydenta Warszawy, porównując go z byłym prezydentem – kojarzonym z wyborczą porażką. Aby treści z fanpage’a miały jak największy zasięg, wykupiono promocję na Facebooku, w najgorętszym momencie kampanii było to nawet kilka reklam dziennie. Ile było ich w sumie, kto za nie płacił i ile wydał? Nie wiadomo.

Więcej w: Facebook reguluje reklamy polityczne, a manipulacja i tak znajdzie sposób (dostęp płatny)

Gazeta Wyborcza: Facebook blokuje brytyjską skrajną prawicę

Wśród usuniętych kont z Facebooka znalazły się: Brytyjska Partia Narodowa, Angielska Liga Obrony, Knights Templar International, Britain First, National Front oraz National Action. Listę uzupełniają profile prywatne osób powiązanych ze skrajnie prawicowymi ugrupowaniami, uważane przez portal za niebezpieczne. Z Facebooka zniknęli: Nick Griffin, Paul Golding, Jayd Fransen, Paul Ray, Jim Dowson, Tony Martin oraz Jack Renshaw. Facebook tłumaczy w uzasadnieniu, że wymienione osoby lub profile były zaangażowane w „brutalną lub nienawistną misję”. Blokada konta czy profilu Facebooka ma być tylko pierwszym krokiem. Portal zapewnia, że wymienione osoby czy organizacje nie założą kont również na pozostałych platformach: Instagramie oraz WhatsAppie.

Więcej w: Facebook blokuje skrajną prawicę w Wielkiej Brytanii. "Nie ma tu dla nich miejsca" (dostęp płatny)

Gazeta Wyborcza: Co z wykrzywianymi ekranami Samsungów?

"Wyświetlacze nie działają po kilku dniach użytkowania" – grzmią amerykańscy dziennikarze, którzy otrzymali pierwsze egzemplarze telefonu Samsung Galaxy Fold, jednego z najbardziej wyczekiwanych smartfonów tego roku. Producent uspokaja. Choć pierwszym wprowadzonym na rynek składanym smartfonem był FlexPai chińskiej firmy Royole, to Samsung chce być pionierem nowej gałęzi telefonów. I początek Galaxy Fold miał niezły. Najpierw zachwyty podczas pokazu na targach MWC w Barcelonie w lutym (gdzie podobne modele zaprezentowały również Huawei oraz TCL), dwa miesiące później pierwsze pozytywne recenzje zza oceanu. Przypomnijmy – Galaxy Fold to składany smartfon ze zginanym ekranem. Po rozłożeniu telefon przypomina tablet o przekątnej 7,3 cala. Nowy Samsung ma kosztować 2 tys. euro, czyli ok. 9 tys. zł. 26 kwietnia trafi na półki sklepowe w USA. Ogólne wrażenia z pierwszych testów były pozytywne, choć nieprzesadnie entuzjastyczne. Dziennikarze chwalili płynność działania oprogramowania (o które były największe obawy), ale traktowali telefon raczej w kategorii ciekawostki niż potencjalnego hitu sprzedażowego.

Więcej w: Ekrany składanego telefonu Samsung Galaxy Fold nie wytrzymują. "Przyglądamy się sprawie" (dostęp płatny)

Dziennik Gazeta Prawna: Uber zmienił rynek taxi

Strajki w oświacie przyćmiły niedawne protesty taksówkarzy, którzy sprzeciwiają się lex Uber. Jednak to wcale nie oznacza, że taksówkarze złożyli broń, a rząd może uznać sprawę za zamiecioną pod dywan. Minister Jadwiga Emilewicz zapewniła, że rząd jeszcze raz pochyli się nad projektem i przeanalizuje propozycje protestujących. Czy to zrobił? Z nieoficjalnych informacji dowiadujemy się, że tak, ale chęci do zmian w projekcie nie ma. Taksówkarze czekają teraz, co zdarzy się 24 kwietnia na komisji sejmowej. Mówią nam wprost: jeżeli w środę nie zostaną zgłoszone propozycje zmian w złej ustawie, to wychodzimy na ulice. – Zrobimy to również wtedy, jeżeli druga część rządowych zobowiązań nie zostanie zrealizowana, a więc wtedy, kiedy obiecane kontrole inspekcji transportu drogowego, mające eliminować z rynku tych nieuczciwych kierowców, którzy już obecnie łamią przepisy, jeżdżąc bez taksometrów i bez licencji, nie przyniosą spodziewanych rezultatów – zapowiadają nam przedstawiciele taksówkarzy.

Więcej w: Rynek taxi już nie będzie taki sam. Czy Uber straci? Na pewno wyznaczył trendy (dostęp płatny)