REKLAMA

Rezerwacyjne Las Vegas

Operator spekuluje, że UKE bez uprzedzenia wyda dla niego decyzje na dwa odseparowane bloki, co w myśl prawa stanowiłoby zobowiązanie do opłacenia rezerwacji. Chciał nie chciał, trzeba by wydać 2 mld zł na odseparowany blok.

Oczywiście, są znane na rynku sposoby, aby się przed tym zabezpieczyć. Już wcześniej operatorzy żonglowali pełnomocnictwami dla kolejnych osób, do których z kolei nie mógł dotrzeć polecony z UKE z decyzją rezerwacyjną. Tyle, że to właśnie jest pokerowy stolik, a nie negocjacje poważnego podmiotu gospodarczego z poważnym nadzorem rynku.

Blok E wraca do puli

UKE może też wreszcie pójść za propozycją Playa i w ogóle nie przydzielać problematycznego bloku. Pod byle pretekstem (tych na razie nie brakuje żadnej ze stron postępowania) anulować postępowanie na blok E i wystawić go na licytację bądź przetarg za jakiś czas.

Pewna z tego korzyść jest taka, że zakończy się dyskusja na temat wadliwości bloku E oraz na temat rearanżacji pasma. W przyszłym roku operatorzy mogliby podejść do sprawy z chłodnymi głowami. Niejako na nowo.

Z drugiej strony UKE przekreśliłby szansę na rychły wpływ 2 mld zł do skarbu państwa. Pytanie, czy może sobie na to pozwolić? Potrzeby budżetu są legendarne, ale przecież zawsze takie były. Poprzednie rządy już dwa razy pozwoliły sobie na przesunięcie zaplanowanych wpływów z aukcji 800/2600 MHz na następny rok kalendarzowy.

I drugie pytanie: czy – powiedzmy – za rok skarb państwa może znowu liczyć na 2 mld zł za blok 800 MHz? Na pierwszy rzut oka wydaje się, że nie. Ta kwota trzykrotnie przekroczyła przedaukcyjne szacunki z 2015 r. i była tylko wynikiem strategii NetNetu i klinczu pomiędzy uczestnikami aukcji. W kolejnym postępowaniu to się – teoretycznie – nie powinno zdarzyć. Czy jednak na pewno blok wyceniony dzisiaj przez rynek na 2 mld zł, którą to cenę ktoś jest gotów zapłacić, rzeczywiście za rok musi być tańszy? Z różnych powodów, to wcale nie jest oczywiste.

Tak, czy inaczej z anulowania postępowania na blok E ucieszyliby się wszyscy gracze... poza T-Mobile. Orange umocniłby swoją pozycję w niełatwym przecież partnerstwie z T-Mobile. Grupa Cyfrowego Polsatu mogłaby mieć – jednak – nadzieję na niższą wycenę pasma 800 MHz, które określi, ile za odnowienie swojej rezerwacji będzie musiała w 2018 r. zapłacić Sferia. Play zostałby tam, gdzie chce, czyli na bloku D. Każdy z tych trzech graczy automatycznie zyskuje na tym, że T-Mobile ma mniejsze zasoby, i każdy (zwłaszcza Polkomtel i Play) może przymierzyć sie do pozyskania jeszcze jednego bloku w kolejnym postępowaniu. Niekorzystne by to było dla T-Mobile i mało korzystne z punktu widzenia UKE.

Choć nie można tego wykluczyć, to dwa pierwsze scenariusze wydają się bardziej prawdopodobne. Który zaś tych dwóch – jest bardziej kwestia wyczucia, przyjęcia takich bądź innych fundamentów analizy.

Warto jeszcze zwrócić uwagę na jeden ciekawy fakt. Według danych z końca kwietnia Play miał 1 321 pozwoleń na nadajniki sieci LTE800, podczas gdy Orange miał ich 413, a T-Mobile – 252. To oczywiście nie jest żaden twardy dowód, a co najwyżej sugestia, kto z większym niepokojem czeka na decyzję UKE.