REKLAMA

Ryzykowna aukcja 800/2600 MHz

Igor Ostrowski,
partner kancelarii Dentons
(źr.Dentons)

To będzie zupełnie nowy sposób rozdysponowania zasobów częstotliwościowych w Polsce. Co więcej, procedurę aukcyjną w pewien sposób wtłoczono w dawne ramy procedury przetargowej. Na dobrą sprawę trudno było to zrobić idealnie, ale w efekcie - moim zdaniem - ryzyko przyznanych w tym trybie decyzji rezerwacyjnych będzie większe, niż w którymkolwiek z wcześniejszych postępowań - powiedział Igor Ostrowski. Według niego podczas ostatniej nowelizacji Prawa telekomunikacyjnego ustawodawca miał niewielką wiedzę, co w praktyce oznacza zastosowanie mechanizmu aukcji. Teraz zostanie to przećwiczone w praktyce na - prawdopodobnie - najważniejszym postępowaniu dekady.

Prawnicy kancelarii Dentons zwrócili między innymi uwagę na fakt, że aukcja - mimo wysiłków Urzędu Komuniacji Elektronicznej - daje uczestnikom dosyć szerokie pole do wycofania się, uniknięcia opłat i rezerwacji. Zabezpieczeniem przeciw temu ma być wadium i depozyt w wysokości 25% wartości oferty. Wadium - niespełna 4 mln zł za ofertę na jeden blok radiowy - przepada, jeżeli oferent się wycofa, ale depozyt po 7 dniach jest zwracany. Koszt blokady kapitału w takiej wysokości (minimalnie od 12,5 mln zł do 62 mln zł w zależności od zakresu) może być znaczny, co nie oznacza, że nie wart ryzyka i utrudnienia życia konkurentom.

- Teoretycznie po wycofaniu oferenta na stole powinna lądować kolejna najwyższa oferta, ale nie jest to takie oczywiste, skoro bloki są abstrakcyjne. Scenariusz nie jest całkiem czytelny - mówił Igor Ostrowski. Dodatkową komplikacją jest poaukcyjna procedura rezerwacyjna. Operatorzy będą licytowali w ciemno, a UKE będzie potem przydzielał rezerwacje zgodnie z dosyć ogólną zasadą “efektywnego wykorzystania częstotliwości radiowych”. Dla urzędu to wygodne narzędzie, aby efektywnie zagospodarować pasmo i umożliwić operatorom budowanie szerokich bloków radiowych oraz rynkowych koalicji. Dla niezadowolonych z przetargu, to jednak kolejny powód do kwestionowania decyzji rezerwacyjnych. Szczególnie, kiedy w grę będzie wchodził skrajny blok zakresu, jakie rozdysponuje UKE. Ten, który potencjalnie może kolidować z naziemną telewizją cyfrową. Monitorowanie zakłóceń i ewentualne przeciwdziałanie pociągnie za sobą konkretne koszty.

- Wciąż rozdzielne pozostają - od strony prawa administracyjnego - procedura przeprowadzenia aukcji i procedura wydania decyzji rezerwacyjnych. Logicznie jedna wynika z drugiej, ale od strony prawnej - niekoniecznie - mówił podczas tego samego spotkania prasowego, Michał Kordaczuk, inny partner kancelarii Dentons.

W efekcie tego w procedurze rezerwacyjnej może wziąć udział podmiot, który przegrał licytację (np. pod pozorem, że aukcja została przeprowadzona niezgodnie z prawem), a potem odwoływać się przed sądem od decyzji w obu sprawach. W obu procedura odwoławcza przebiega najpierw przed Prezesem UKE, a potem przed właściwym sądem administracyjnym.

- Nowelizacja Prawa telekomunikacyjnego nie dopuściła ostatecznie narzędzi, które Prezesowi UKE dawały możliwość wstecznego rektyfikowania uchybień formalnych w postępowaniu. Był taki projekt, ale ostatecznie nie został przyjęty, jako niezgodny z prawem administracyjnym - mówił Igor Ostrowski. UKE nadal musi się więc liczyć z podważaniem wyników aukcji i procedury rezerwacyjnej, które zresztą są normą na polskim rynku telekomunikacyjnym. Tym razem jednak - z powodu nowego systemu rozdziału częstotliwości i pewnych jego błędów - ryzyko ma być większe niż przedtem.

- Przewidujemy, że całe postępowanie aż do wydania decyzji rezerwacyjnych może zabrać do 8-9 miesięcy. Wtedy przyjdzie czas na odwołania i okaże się, jak wielu jest niezadowolonych i jakie mają argumenty na rzecz uchylenia wyników postępowania - powiedział Igor Ostrowski.

Zastrzeżenia prawnika mają swoją wagę. Chyba, że uczestnicy przetargu jeszcze przed aukcja lub w jej trakcie zawrą nieformalne porozumienie i nie będę mieli silnego interesu w podważeniu wyników postępowania.

Igor Ostrowski zwrócił także uwagę na casus Sferii. - Ta ugoda może mieć nieprzewidziane reperkusje, jeżeli operatorzy nauczą się, że to nowe narzędzie rozwiązywania sporów regulacyjnych. Nie tak trudno argumentować, że procedura aukcyjna godzi w poczynione inwestycje i podlega ochronie na mocy porozumień międzynarodowych. Zapewniam, że Polskę łączą takie umowy np. z Niemcami, czy Francją, a nie tylko z Cyprem - mówił Igor Ostrowski.