REKLAMA

Ryzykowna podwyżka stawek pre-paid

Play zdaje się myśleć, że skoro ubiegłoroczna podwyżka stawek w taryfach abonamentowych nie przyniosła katastrofy, a wręcz przeciwne przyczyniła się do  poprawy wskaźników finansowych, to dlaczego by nie powtórzyć tego samego w pre-prepaid? Nie ma jednak gwarancji, że wynik tej operacji będzie taki sam. Wiele wskazuje, że może przynieść operatorowi więcej strat niż korzyści.

 
 

Dlaczego Play zdecydował się na podwyżkę stawek w pre-paid? Niektórzy tłumaczą, że sieć chce w ten sposób „zachęcić” kolejne grupy klientów do przejścia z usług na kartę do abonamentu. Niespecjalnie to tłumaczenie kupuję, bo kto już miał podpisać cyrograf to zrobił to. Margines poszerzenia bazy post-paid jest raczej niewielki. Wydaje się, że już przez dłuższy czas około 25-30 proc. kart w SIM „w obrocie” będzie przypisana segmentowi pre-paid.

To całkiem sporo i dlatego operatorzy wcale nie odpuszczają walki o tę grupę klientów. Owszem, APRU od nich nie jest może zbyt okazałe, ale i koszt pozyskania znacznie niższy, więc marża zwykle całkiem atrakcyjna.

Play zdecydował się na dość ryzykowny krok – bo pre-paid, to grupa bardzo czuła na ceny – ogłaszając, że podniesie stawki w cennikach pre-paid. To prawda, nie są radykalne. Może nawet symboliczne, ale na pewno klienci je zauważą. Tym bardziej, że operator ma obowiązek ich poinformować.

Wydaje się, że Play postanowił pójść za ciosem, bo skoro wcześniejsze podwyżki w segmencie post-paid w sumie nie przyniosły katastrofy i masowego odpływu klientów, a wręcz przeciwnie – przyczyniły się do poprawy wskaźników finansowych, dlaczego nie przetestować podobnego ruchu w pre-paid? Trzeba pamiętać, że w związku z budową sieci 5G Playa czekają niemałe wydatki na częstotliwości oraz na inwestycje, więc gdzieś trzeba szukać dodatkowych przychodów. Wybór więc padł na pre-paid.

To jednak dla operatora o wiele bardziej ryzykowny ruch niż w przypadku stawek post-paid. Wydaje się mniej prawdopodobne, że konkurenci Playa zdecydują się na podobne posunięcie. Orange już zapowiedział, że w przypadku nju na pewno nie będzie nic zmieniał.

W przeszłości swój sukces rynkowy Play budował m.in. agresywną polityką cenową na rynku pre-paid. Przed wielu laty to on zmusił rynek do ustanowienia stawki za minutę połączenia na poziomie 29 groszy. Potem wielu tych skuszonych cenami klientów potrafił skutecznie zmigrować na post-paid.

Trzeba też pamiętać, że w odróżnieniu od głównych konkurentów Play ma słabsze tzw. marki B, które z jednej strony mają dawać odpór innym MVNO, ale także pełnić rolę alternatywną dla klientów nie lubiących się wiązać dwuletnimi abonamentami. Owszem, Play niby ma RedBull Mobile czy Nexta, ale można odnieść wrażenie, że są traktowane przez operatora po macoszemu. Nie są to na pewno marki tak wyraziste, jak nju czy Flex Orange’a, Plush Plusa. Czy nawet Heyah T-Mobile, która była pierwszą i chyba ciągle ulubioną kartą pre-paid dla przebywających w Polsce Ukraińców. Mimo wysiłków konkurencji, by dotrzeć do tej całkiem sporej grupy gastarbeiterów.

Owszem, Play być może zdecyduje się na przejęcie Virgin Mobile i w ten sposób zyska większe pole manewru, ale do tego czasu podwyżki (choć z pozoru symboliczne) mogą odstraszyć od niego sporą grupę klientów pre-paid, których odzyskać nie będzie już tak łatwo. Może nie pomóc nawet wycofanie się z tych podwyżek.

Piątkowe komentarze TELKO.in mają charakter publicystyki – subiektywnych felietonów, stanowiących wyraz osobistych przekonań i opinii autorów. Różnią się pod tym względem od Artykułów oraz Informacji.