Są powody, by operatorzy narzekali trochę mniej

Operatorzy w Polsce mają sporo powodów do narzekań i złości na decydentów lub na regulatora rynku. Czy jednak na pewno są najbardziej krzywdzonymi? Najbardziej dotkniętymi przez los?

 
Źr. TELKO.in

Na pierwszy rzut oka, trochę mogą dziwić ustalenia opublikowanego w tym tygodniu barometru sektorowego Pekao SA, według którego, pośród innych działalności usługowych, w branży telekomunikacyjnej na początku roku najbardziej pozytywne oceny ogólnej sytuacji bieżącej przeważały nad negatywnymi. Skłonność do narzekania wśród operatorów jest bowiem na wysokim poziomie, o czym łatwo można się przekonać, przysłuchując się konferencjom branżowym. A to obowiązków regulacyjnych przybywa, a to zmiany prawne idą w złym kierunku, a to UOKiK nie pozwala na podnoszenie cen, a to koszty energii i inflacja dają się we znaki – by wymienić tylko najczęstsze żale z ostatniego okresu.

Tymczasem analiza Pekao SA pokazuje, że sektor telekomunikacyjny wyszedł obronną ręką z zawirowań ostatniego roku. Owszem, mocno odczuł wzrost cen energii czy skutki inflacji, bo rentowność w branży spadła. Jednak ten trend dotyczy zdecydowanej większości działalności usługowych za wyjątkiem tylko kilku: części usług IT (zwłaszcza związanych z tworzeniem i wdrażaniem oprogramowania), opieki zdrowotnej razem z pomocą społeczną oraz szeroko pojętej działalności kulturalnej, rozrywkowej i rekreacyjnej (przy czym – jak zastrzegają analitycy banku – w dwóch ostatnich segmentach wzrosty rentowności były skromne przy bardzo niskiej bazie sprzed roku).

To, że w ostatnim roku sektor telekomunikacyjny w Polsce stosunkowo dobrze sobie radził potwierdzają też opublikowane ostatnio wyniki dużych operatorów: Orange Polska i T-Mobile Polska. Obie firmy zanotowały wzrost przychodów, a pierwszy z nich tak był zadowolony z osiągnięć, że postanowił zwiększyć dywidendę dla akcjonariuszy. Owszem – jak podkreśla szczególnie T-Mobile  – zwiększenie kosztów energii czy zatrudniania także tutaj odbiło się na rentowności.  

Co jednak do perspektyw na najbliższą przyszłość, to wśród operatorów przeważa pesymizm. I prawdopodobnie nie tylko Marta Brzoza i Mirosław Śmiałek, wiceprezesi Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji, mogliby się podpisać pod zdaniem, że nadchodzą  trudne czasy. Działalność telekomunikacyjna drożeje (rosną koszty wszystkich elementów inwestycji), a operatorzy nie mają żadnych ułatwień ani wsparcia ze strony państwa – czy to w zakresie cen energii, czy warunków pracy.

I to jednak nie odbiega od „normy”. W innych segmentach usługowych także przeważa pesymizm odnośnie przyszłej sytuacji (jedynym wyjątkiem jest działalność kulturalna, rozrywkowa i rekreacyjna). Jednak tam – w odróżnieniu od branży telko – głównym źródłem zmartwień nie są rosnące koszty, ale obawy co do ochłodzenia koniunktury gospodarczej i ograniczenia popytu. Z analizy Pekao  SA wynika, że z tego względu strach wśród hotelarzy, ochroniarzy, pośredników nieruchomości czy przedsiębiorców branży gastronomicznej jest znacznie większy niż u operatorów.  

Tak więc tym, co obecnie odróżnia sektor telekomunikacyjny jest to, że operatorzy nie mają specjalnych obaw, że klienci nie będą chcieli kupować oferowanych im usług. Boją się o rentowność. Co jest gorsze? Oczywiście obawa o popyt. Bo jeżeli nie ma chętnych na sprzedawane produkty, to można już tylko zamykać biznes. A jeśli problemem są rosnące koszty, to – w sytuacji, gdy produkt jest dla nabywcy niezbędny lub ważny –  zazwyczaj istnieje jakieś pole manewru. 

Co ciekawe, choć od lat się mówi, że rynek telekomunikacyjny w Polsce jest mocno zatłoczony, to w badaniu Pekao SA obawy związane z silną konkurencją wyraża tylko co piąty operator. Wskaźnik ten spadł o 2 pkt. proc. w stosunku do ubiegłego roku. 

Z pewnością operatorzy w Polsce mają sporo powodów do obaw oraz do złości na decydentów czy regulatora rynku. Czasami mogliby też spojrzeć na sytuację w szerszej perspektywie, że wcale niekoniecznie są tymi najbardziej krzywdzonymi czy też dotkniętymi przez los. 

Jeśli to wszystko kogoś nie przekonuje do zluzowania, to może warto zastanowić się nad tym, co głosi psycholog dr Travis Bradberry, autor bestsellerowej książki „Inteligencja Emocjonalna 2.0”. Stwierdza on, że narzekanie, chociaż pozwala chwilowo poczuć się lepiej, negatywnie wpływa na nasz mózg, a tym samym pracę i zdrowie. Wskazuje przy tym na badania naukowców z Uniwersytetu Stanforda, z których wynika, że narzekanie zmniejsza hipokamp – część mózgu odpowiedzialną m.in. za rozwiązywanie problemów, inteligencję i pamięć. To głównie ten obszar jest niszczony przez chorobę Alzheimera.

Piątkowe komentarze TELKO.in mają charakter publicystyki – subiektywnych felietonów, stanowiących wyraz osobistych przekonań i opinii autorów. Różnią się pod tym względem od Artykułów oraz Informacji.