REKLAMA

Śledztwo w sprawie słupskiego światłowodu ciągle trwa

Tym razem do 10 maja dają sobie czas słupscy prokuratorzy na śledztwo w sprawie urzędniczego zaniechania, które doprowadziło do szkody na majątku miasta. Badają to już niemal przez dwa lata a chodzi o światłowód i kanał teletechniczny, który bez oficjalnej wiedzy słupskich urzędników z Zarząd Infrastruktury Miejskiej (ZIM), zbudowano pod miejskim ringiem komunikacyjnym. Z czasem doszły urządzenia pod kolejnymi ulicami – relacjonuje Głos Pomorza.

Dotąd w sprawie nikomu nie postawiono zarzutów. W listopadzie 2019 r. doszły do dochodzenia wątki kabli położonych pod innymi słupskimi ulicami, które rewitalizowano. Firmy, które należały do słupszczanina, byłego właściciela Kanału 6, miały prezesa z Ukrainy.

Redakcja Głosu Pomorza przypomina, że sprawa zaczęła się, gdy słupscy urzędnicy z ZIM naliczyli pod koniec 2018 r. opłaty i kary dla spółki Mazovia za kanał teletechniczny, który w 2015 r. nielegalnie i bez pozwolenia położono pod ringiem. Zrobiła to – w ramach budowy ringu, ale oficjalnie bez wiedzy urzędników ZIM, którzy nadzorowali inwestycję – inna spółka związana z byłym właścicielem Kanału 6 w Słupsku (spółka ma siedzibę w pustostanie przy ul. Gdyńskiej, w tym samym lokalu co inne jego firmy). Ponieważ spółka Mazovia zalegalizowała urządzenia dopiero w grudniu 2018 – po trzech latach użytkowania – urzędnicy musieli jej naliczyć opłaty i kary. Dokonali odkrywki na ringu i wtedy wyszło na jaw, iż ów kanał jest trzy razy większy niż spółka zgłosiła! To zaś oznacza większe opłaty i kary niż pierwotnie naliczono.